Jak to się stało, że Lehman Brothers, bank uchodzący tuż przed kryzysem za wschodzącą potęgę Wall Street i mający ambicje mierzyć się z Goldman Sachs, upadł z wielkim hukiem, a jego bankructwo stało się detonatorem najgroźniejszej fazy kryzysu? Jako główną przyczynę wskazuje się najczęściej silne zaangażowanie tego banku w ryzykowne instrumenty finansowe powiązane z amerykańskim rynkiem hipotecznym. To zaangażowanie sprawiło, że bank poniósł w drugim kwartale roku obrachunkowego 2008 aż 2,8 mld USD straty netto – pierwszej, odkąd w 1994 r. przestał być częścią American Express. Straty na tych papierach ponosiło wówczas wiele instytucji z Wall Street. To wokół Lehmana najmocniej koncentrowały się jednak podejrzenia rynków. W pierwszej połowie 2008 r. akcje Lehman Brothers straciły na giełdzie nowojorskiej aż 73 proc., a rynkowi analitycy wskazywali, że to może być następny po Bear Stearns duży bank, który upadnie. Rynek nie dowierzał Lehmanowi. A ludźmi, którzy najbardziej się do tego przyczynili, byli wysokiej rangi menedżerowie tego banku: Erin Callan, dyrektor finansowa, oraz Joe Gregory, jej patron i zarazem prezydent oraz dyrektor operacyjny Lehmana, człowiek, który przez kilka poprzednich lat faktycznie kierował bankiem, wyręczając prezesa Richarda Fulda.
Dziury w księgach
Anton Valukas, szef firmy prawniczej Jenner & Block, były prokurator z Chicago specjalizujący się w zwalczaniu przestępstw finansowych, złożył w marcu 2010 r. w nowojorskim sądzie raport opisujący okoliczności upadku banku Lehman Brothers. Precyzyjnie wykazał w nim, że wysokiej rangi menedżerowie Lehmana manipulowali danymi finansowymi i stosowali księgowe sztuczki, by ukryć pogarszającą się kondycję swego banku. Stosowali m.in. transakcje Repo 105. Polegały one na czasowym przekazywaniu aktywów innym spółkom w charakterze zabezpieczenia krótkoterminowych pożyczek, co księgowano jednak jako sprzedaż instrumentów finansowych. W ten sposób na pewien czas sztucznie zmniejszano bilans i dawano inwestorom sygnał, że zmniejsza się zadłużenie banku (choć w rzeczywistości tak nie było). – To tak jak bym panu pożyczył na chwilę kubeł ze śmieciami w zamian za pieniądze – obrazowo wyjaśniał te transakcje Elliot Spitzer, były prokurator generalny stanu Nowy Jork. Raport Valukasa napiętnował za stosowanie tych praktyk m.in. osoby pełniące w różnych okresach funkcję dyrektora finansowego Lehman Brothers: Iana Lowitta, Chrisa O'Mearę oraz Erin Callan. Najbardziej odpowiedzialna z nich wydaje się Callan, gdyż kiedy kierowała finansami banku (końcówka 2007 r. – czerwiec 2008 r.) praktyki te nasiliły się, a poza tym oszukiwała tak, że dała się na tym złapać inwestorom.
Początkowo wyglądało na to, że uda się jej zwodzić rynki. W marcu 2008 r. tuż po upadku banku Bear Stearns, gdy akcje jej banku ostro traciły, potrafiła na jakiś czas zahamować panikę. Jej wystąpienie podczas prezentacji wyników za pierwszy kwartał obrachunkowy zostało nagrodzone owacją na stojąco. Nie przekonało jednak Davida Einhorna, znanego amerykańskiego zarządzającego funduszami hedgingowymi, który poświęcił kilka dni na przeanalizowanie sprawozdania finansowego Lehmana. Był zszokowany, gdy odkrył, że wyniki przedstawione w raporcie kwartalnym różnią się od tych z prezentacji Callan. Zadzwonił do niej, prosząc o wyjaśnienia, jak to się stało, że aktywa banku się zwiększyły, choć w tamtym kwartale spadały ceny akcji, obligacji, nieruchomości i wielu innych instrumentów. Nie dostał konkretnej odpowiedzi, więc upublicznił swoje ustalenia, wywołując dalszą wyprzedaż akcji Lehmana.
Callan reagowała na to, próbując mydlić oczy inwestorom. Często występowała w mediach (w opinii wielu byłych pracowników Lehmana – zbyt często) zapewniając, że wszystko jest w porządku. – Nie mamy nic do ukrycia. Możemy nieco rozchylić kimono – w ten sposób podsumowywała sytuację swojego banku. Wykorzystywała te wystąpienia głównie do promowania siebie jako „najpotężniejszej kobiety na Wall Street" (jak ochrzciły ją media), od czasu do czasu wtrącając tam opowieści o swoich drogich zakupach i zwierzenia, że „nie tłumi swojej kobiecości". Ten sposób komunikacji z rynkami okazał się katastrofą, po tym jak Lehman ujawnił stratę poniesioną w drugim kwartale. Gdy wkrótce potem Callan wypaplała, że jej bank szykuje duże podwyższenie kapitału, i przyspieszyła przez to tempo wyprzedaży akcji Lehmana, miarka się przebrała. „Najpotężniejsza kobieta Wall Street" została wyrzucona, a jej następcy desperacko próbowali usunąć szkody, jakie wywołała.
Zabójcza dywersyfikacja
Na przełomie 2007 i 2008 r. Lehman Brothers potrzebował na fotelu dyrektora finansowego osoby o ogromnym doświadczeniu w rachunkowości i taktownej w kontaktach z inwestorami. Callan nie miała doświadczenia ani taktu. Nie znała się na bankowej rachunkowości, a wcześniej zajmowała się głównie funduszami hedgingowymi. Zwracała na siebie uwagę innymi cechami. – Naprawdę rozgrywała fakt, że była kobietą. Zawsze nosiła krótkie spódnice i zachowywała się bardzo kokieteryjnie, prawie dziewczęco. Zawsze uważałem, że to nie na miejscu – wspominał jeden z członków komitetu wykonawczego Lehmana. – Kiedy ją znałem, zawsze ubierała się odważnie – mówił jeden z kolegów Callan.