Aby rada w spółce giełdowej była nadzorcza

Dla niektórych osób może to będzie zaskoczeniem, dla innych truizmem: w wielu przypadkach rada nadzorcza pełni funkcję nadzorczą jedynie w nazwie

Aktualizacja: 13.02.2017 03:16 Publikacja: 13.12.2012 05:00

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Foto: Archiwum

Przyczyn takiego stanu rzeczy należy upatrywać w tym, że nierzadko nikomu na silnej radzie nadzorczej nie zależy. W konsekwencji mamy do czynienia z sytuacją (zarówno w Polsce, jak i na bardziej rozwiniętych rynkach), w której gremia te dość często pełnią swe obowiązki w sposób, delikatnie rzecz ujmując, niedoskonały.

Wiele powodów tego stanu

Ta niedoskonałość wynika z wielu czynników: ograniczonego instrumentarium (choć sprawnie działająca rada może naprawdę dużo zdziałać), braku świadomości odnośnie do dostępnych kompetencji (lub braku woli wykorzystywania tych kompetencji), postrzegania stanowiska w radzie jako ciepłej i niezobowiązującej posady (tu sporą rolę odegrało obsadzanie rad urzędnikami administracji, niekoniecznie według klucza kompetencji) czy wreszcie braku kadr (brak nam jeszcze pokolenia, które zrealizowało się w biznesie i może się oddać pracom w radach – większość osób, które rozwijały się biznesowo w realiach gospodarki wolnorynkowej, jest wciąż czynna zawodowo na poziomie zarządów, a nie nadzorców).

Brak odpowiedzialności

A do tego dochodzą czynniki chyba najważniejsze – brak świadomości istnienia obowiązków i odpowiedzialności. Czy wszyscy członkowie rad wiedzą, że do ich obowiązków należy „monitorowanie skuteczności systemów kontroli wewnętrznej, audytu wewnętrznego oraz zarządzania ryzykiem"? Wówczas wszystkie spółki musiałyby mieć takie systemy – jeśli tak jest, to dlaczego nie chwalą się tym w sprawozdaniach ze swej działalności, tylko skrzętnie to ukrywają? A czy wszyscy członkowie rad wiedzą o solidarnej odpowiedzialności finansowej? Śmiem wątpić – nie było dotychczas procesów przeciwko członkom rad, więc raczej należy to do kategorii informacji nieznanych lub, w najlepszym wypadku, zdarzeń nieprawdopodobnych.

Sporo niejasności

Badania przeprowadzone przez Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych, PWC i portal Komitet Audytu w latach 2011 i 2012 ukazują dość marny obraz działalności rad. Nawet ci, którzy odpowiedzieli na ankiety (czyli należy domniemywać, że najlepsi), nie poświęcają wystarczająco dużo czasu, aby móc choć ogólnie się orientować  w sprawach spółki, a co dopiero mówić o systemach kontroli wewnętrznej, audytu wewnętrznego czy zarządzania ryzykiem. Niefortunne wprowadzenie wymogu utworzenia Komitetów Audytu jeszcze bardziej pogorszyło sytuację – o skandalicznym sposobie przeprowadzenia procesu legislacyjnego, niespójności z wymogami UE, niewłaściwej definicji niezależności, zbyt krótkim vacatio legis, wejściu w życie w pełni sezonu WZA już wielokrotnie pisałem, więc nie ma sensu ponownie się nad tym pastwić.

Co można zrobić?

Konieczne jest ucywilizowanie Komitetów Audytu, w szczególności zmiana kryteriów odnośnie do członków Komitetu, tj. odejście od kryterium kwalifikacji na rzecz kompetencji i zmiana definicji niezależności. A jeszcze ważniejsze jest „zahaczenie" w kodeksie spółek handlowych. Czym bowiem jest Komitet Audytu? Tylko organem doradczym rady? Jeśli rada in gremio może przegłosować cały skład Komitetu, to po co Komitet istnieje? Mając na względzie te niejasności postulowaliśmy jako Stowarzyszenie dokonanie stosownych zmian w kodeksie spółek handlowych, tak aby jasno określić status i kompetencje Komitetu Audytu jako organu spółki.

Czy wszyscy członkowie rad wiedzą o solidarnej odpowiedzialności finansowej? Śmiem wątpić. Nie było dotychczas procesów przeciwko członkom rad, więc raczej należy to do kategorii informacji nieznanych lub, w najlepszym wypadku, zdarzeń nieprawdopodobnych

Sprawa ta nabierze szczególnej wagi wobec planów Komisji Nadzoru Finansowego, które przewidują umożliwienie nakładania sankcji administracyjnych na członków rad nadzorczych – czy wówczas odpowiedzialni będą członkowie rady, czy Komitetu? Jeśli rady, to nie uda się ukonkretnić odpowiedzialności, a jeśli Komitetu, to za co, skoro k.s.h. nie przewiduje nawet istnienia takiego ciała, a co dopiero podejmowania decyzji i związanej z tym odpowiedzialności?

Może to wina systemu

W kontekście powyższych rozważań oraz doświadczeń międzynarodowych pojawia się tutaj szersze pytanie: czy w ogóle możliwe jest doprowadzenie do nadzorczej roli rad? Przecież jeśli weźmiemy pod uwagę, że problem niewłaściwego funkcjonowania rad nadzorczych odnosi się do bardzo szerokiego spektrum spółek na bardzo wielu rynkach, to może dojdziemy do innego, bardziej uniwersalnego wniosku – że nie dotyczy to konkretnych uwarunkowań prawnych czy społeczno-ekonomicznych, ale psychologicznych lub wręcz systemowych? Może to jest po prostu bardziej ogólna kwestia rozmycia odpowiedzialności? Moje doświadczenie wskazuje, że każdy organ kolegialny jest w stanie podjąć kolektywnie gorszą decyzję, niż podjąłby indywidualnie którykolwiek z jego członków. Wszak już od czasu upadku Kraju Rad (a nawet dużo wcześniej) mogliśmy wyciągnąć wnioski, że rada nie jest najlepszym sposobem podejmowania decyzji.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?