Wzrost polskiego PMI, czyli światełko w tunelu

Wzrost wskaźnika PMI obrazującego kondycję polskiego przemysłu do poziomu najwyższego od niemal roku można uznać za przełomowe wydarzenie. Rosną szanse na wyjście gospodarki z cyklicznego dołka. To powinno sprzyjać rynkowi akcji, choć – jak pokazują ostatnie tygodnie – droga do giełdowych zysków może być wyboista.

Aktualizacja: 11.02.2017 01:40 Publikacja: 07.07.2013 15:00

Wykres 1. Wskaźnik PMI dla polskiego przemysłu i jego roczna zmiana (pkt.)

Wykres 1. Wskaźnik PMI dla polskiego przemysłu i jego roczna zmiana (pkt.)

Foto: GG Parkiet

Wskaźnik PMI w przeszłości dostarczał cennych wskazówek co do tego, w jakim punkcie cyklu koniunkturalnego była polska gospodarka (i rynek akcji). W tym kontekście trudno obojętnie przejść obok najnowszego (czerwcowego) odczytu. Wskaźnik podskoczył do poziomu 49,3 pkt, który jest najwyższy od 11 miesięcy. Najprostszy i najbardziej popularny sposób interpretacji PMI polega na sprawdzeniu, czy wskaźnik jest powyżej, czy poniżej granicy 50 pkt, która oddziela rozwój od regresu w przemyśle. Trudno odmówić takiemu sposobowi interpretacji pewnych walorów, ale czasem (nie zawsze) bywa tak, że wysnuwane na jej podstawie wnioski są mocno spóźnione. Przykładowo w 2009 r. zwolennicy takiego podejścia musieliby czekać z zakupami aż dziewięć miesięcy od momentu rozpoczęcia hossy do czasu pokonania przez PMI progu 50 pkt. Dlatego fakt, że obecnie wskaźnik jest ciągle poniżej tej granicy, nie powinien być rozstrzygający.

Ważny kierunek zmian

W tej sytuacji wydaje się, że nawet ważniejszy od bezwzględnych wartości PMI jest kierunek zmian tego wskaźnika. Kierunek ten można oczywiście oceniać, spoglądając na wykres PMI. Fani analizy technicznej zapewne mogą tu dostrzec coś w rodzaju formacji spodka, czyli powolnego, łagodnego przechodzenia trendu spadkowego we wzrostowy (to zdecydowanie odróżnia obecną sytuację od tej z 2009 r., kiedy na wykresie PMI mieliśmy do czynienia z gwałtownym odbiciem w kształcie litery „V").

Aby jeszcze lepiej sprostać zadaniu, proponuję zaprzęgnąć do pracy dodatkowe narzędzie – roczną zmianę PMI (czyli punktową zmianę wskaźnika przez 12 ostatnich miesięcy). Narzędzie to ma pewne cenne dla inwestorów właściwości.

Analizując wykres PMI, można zauważyć, że podczas gdy przez cały 2011 rok wskaźnik dość dynamicznie spadał, to później tempo spadku zaczęło słabnąć, aż wreszcie doszło do stabilizacji, z której teraz PMI próbuje wyjść górą. Te obserwacje bardzo dobrze ilustruje wspomniana roczna zmiana PMI. Jak widać na wykresie, począwszy od stycznia 2012 r. ujemne słupki stawały się co pewien czas coraz krótsze. Chociaż samo w sobie zjawisko to nie oznaczało jeszcze ożywienia gospodarczego (a jedynie zmniejszanie się dynamiki spowolnienia w gospodarce), to w drugiej połowie ub.r. wystarczyło to do całkiem pokaźnej zwyżki WIG.

Najnowszy odczyt PMI doprowadził tu do przełomu. Poprawa sygnalizowana przez roczną zmianę wskaźnika nabrała zupełnie nowego wymiaru. Pozytywna tendencja polega już nie na skracaniu się widocznych na wykresie ujemnych słupków, lecz na pojawieniu się pierwszego słupka nad kreską. Roczna zmiana PMI znalazła się na plusie – po raz pierwszy od lipca 2011 r.

Wydarzenie to oznacza, że jest spora szansa, że polski przemysł (a w ślad za nim cała gospodarka) zaczyna przechodzić w kolejną fazę cyklu koniunkturalnego – w fazę ożywienia. Co to może oznaczać dla inwestorów? Zbadajmy wszystkie historyczne przypadki, kiedy roczna zmiana PMI wyszła na plus po wcześniejszym długotrwałym pobycie pod kreską. Z wydarzeniem takim mieliśmy do czynienia dotąd czterokrotnie: w lipcu 2009 r., listopadzie 2005, marcu 2002 oraz we wrześniu 1999. Wykres pokazuje ścieżki, jakimi kroczył później WIG.

Jakie konkluzje nasuwają się na podstawie tych obserwacji? Dobra wiadomość jest taka, że w żadnym z czterech historycznych przypadków rynku akcji nie czekała rychła bessa lub też – innymi słowy – bessa nie nadeszła, zanim inwestorzy nie odnotowali dwucyfrowych stóp zwrotu. Średnio w ciągu roku WIG zyskał 20 proc., a w ciągu dwóch lat stopa zwrotu sięgnęła średnio 36 proc.

Znaczne odchylenia

Zła wiadomość jest natomiast taka, że od takiej uśrednionej ścieżki zdarzały się znaczne odchylenia. O ile dwa z czterech przypadków były w miarę spójne pod względem tempa i systematyczności zwyżki (fale rozpoczęte w latach 2009 i 2005), o tyle pozostałe dwa są niemalże swoimi lustrzanymi odbiciami. O ile na przełomie lat 1999/2000 rynek akcji bardzo szybko zrealizował potencjał zwyżkowy (w ciągu zaledwie pięciu miesięcy WIG urósł o 51 proc. na fali tzw. hossy internetowej), po czym dla odmiany pogrążył się w bessie (był to najkrótszy cykl wzrostowy), o tyle zupełnie inaczej było w przypadku cyklu rozpoczętego w marcu 2002 r. Wtedy przez pierwsze pół roku WIG osunął się o 14 proc., pogłębiając jeszcze bardziej frustrację inwestorów. Dopiero potem zaczął nieśmiało rosnąć. Na solidne rozkręcenie się hossy trzeba było czekać aż do wiosny 2003 r., czyli ok. roku od czasu wyjścia rocznej dynamiki PMI na plus. Powód był taki, że proces wychodzenia gospodarki z dołka w latach 2002–2003 przebiegał w dość żmudny sposób. Ostatecznie inwestorzy i w tym przypadku odnotowali dwucyfrowe stopy zwrotu, ale potrzebna była wyjątkowo duża dawka cierpliwości.

Wygląda na to, że i w tym roku trzeba uzbroić się w cierpliwość. Z jednej strony perspektywa wyjścia gospodarki z cyklicznego dołka jest – jak widać na podstawie naszej analizy – zachęcającym czynnikiem, zwłaszcza że rynkowi akcji sprzyjają jednocześnie obniżki stóp procentowych. Z drugiej – nie brakuje czynników ryzyka dla pozytywnego scenariusza. Czynnikiem lokalnym jest groźba drenażu pieniędzy z OFE do ZUS. Do tego dochodzą czynniki globalne: relatywna słabość rynków wschodzących z Chinami na czele, ciągle bardzo słaba kondycja zadłużonych krajów na obrzeżach strefy euro, a wreszcie perspektywa stopniowego wycofywania się amerykańskiego Fedu z uznawanej za korzystną (przynajmniej na krótką metę) dla rynków finansowych polityki luzowania ilościowego (QE). Nie bez znaczenia jest fakt, że rynki rozwinięte „mają z czego spadać" – długotrwała zwyżka bez większych przystanków na Wall Street oznacza, że na razie ostatnia korekta spadkowa nie osiągnęła jeszcze rozmiarów adekwatnych do skali wcześniejszego wzrostu.

Analizy rynkowe
Podwójny szczyt czy nowy rekord hossy. Co czeka WIG20 i spółkę?
Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Materiał Promocyjny
Banki muszą wyjść poza strefę komfortu
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?