Choć od konferencji dotyczącej zmian w OFE minęły już dwa tygodnie, na rynku wciąż rozbrzmiewa echo rządowych propozycji. Giełdowi eksperci przekonują, że niezależnie od wybranego wariantu proponowanych zmian, rynek nie przyjmie ich z optymizmem. Choćby dlatego, że OFE były znaczącym akcjonariuszem, który inwestował i wspierał rozwój giełdowych spółek. Dziś ich przedstawiciele otwarcie przyznają, że są zaniepokojeni i zupełnie nie wiedzą, co ich czeka.
Co z nimi będzie?
Jedną ze spółek, gdzie OFE mają znaczące udziały (67 proc. jej kapitału), jest Elektrobudowa. – Wciąż toczą się rozmowy, a my nie mamy na nie najmniejszego wpływu – podkreśla Jacek Faltynowicz, prezes budowlanej spółki. – Niestety, nadal nie wiemy, który wariant będzie wybrany i co się stanie z akcjami, które posiadają fundusze. Czy przejmie je jakiś specjalnie utworzony fundusz czy ZUS? Jak bardzo ograniczy to płynność spółki? Czy właściciel dostanie polecenie zamiany na gotówkę czy będzie aktywnym graczem? – zastanawia się prezes Elektrobudowy.
Tę niepewność potwierdza Andrzej Przybyło, prezes AB, dystrybutora IT (OFE mają 29 proc. jego akcji).
– Zaprezentowane propozycje zmian w systemie emerytalnym budzą obawy, czy zostanie utrzymany pozytywny wpływ OFE na rozwój rynku kapitałowego – przyznaje prezes AB i dodaje: – Jestem przekonany, że w długiej perspektywie tylko silna i dynamicznie rozwijająca się gospodarka jest w stanie podołać takim wyzwaniom jak demografia czy trwałość świadczeń emerytalnych. W propozycjach zmian nie dostrzega się takich celów, tylko odpowiadają one zaspokojeniu doraźnych potrzeb.
Także Dariusz Mańko, prezes Kęt (OFE mają 46,7 proc. akcji), przekonuje, że trudno mu sobie wyobrazić, co mogłoby się stać, gdyby OFE musiało się pozbyć posiadanych aktywów.