Obligacje głównych rynków rozwiniętych tanieją – oprocentowanie amerykańskich dziesięciolatek przekroczyło 2,8 proc., osiągając poziom najwyższy od dwóch lat, a rentowność bundów, rzędu 1,9 proc., jest najwyższa od 17 miesięcy. Wyprzedaż papierów dłużnych rynków wschodzących jest jeszcze głębsza. Złoto i platyna drożeją, waluty „emerging markets" tanieją (kurs indyjskiej rupii wyrażony w dolarach jest najniższy w historii), a na rynkach akcji, szczególnie tych rozwiniętych, od kilku dni korekta trwa w najlepsze.
Złote słowa
Obraz finansowego krachu? Nie, to tylko wymierna wycena słów najpotężniejszego obecnie człowieka w świecie finansów – Bena Bernankego.
– Wzrost rentowności obligacji rynków bazowych – amerykańskiego i niemieckiego – spowodowany jest lepszymi danymi makroekonomicznymi ze wspomnianych gospodarek, co rozbudza oczekiwania inwestorów na ograniczenie programu luzowania polityki pieniężnej w USA. Przekłada się to na wzrosty rentowności papierów dłużnych na rynkach wschodzących. Ograniczenie QE zwiększa bowiem niechęć inwestorów do bardziej ryzykownych aktywów, a takimi są zarówno akcje, jak i obligacje emerging markets – wyjaśnia Arkadiusz Bogusz, dyrektor departamentu zarządzania aktywami w Ipopemie TFI.
Dzisiejsza publikacja protokołu z lipcowego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku Fedu może pokazać, czy 65 proc. ekonomistów ankietowanych przez Bloomberga ma rację, oczekując, że podczas kolejnego posiedzenia FOMC, 17-18 września, Rezerwa Federalna zdecyduje się na ograniczenie skali skupu obligacji.
Jeżeli „minutki" nie rozwieją wątpliwości co do planów Fedu, być może stanie się to podczas konferencji w Jakcson Hole odbywającej się w czwartek i piątek, choć na niej akurat szefa Fedu, Bena Bernankego, nie będzie. Jeżeli i Jackson Hole nie przyniesie rozstrzygnięcia, inwestorzy będą musieli poczekać na wyraźny sygnał do połowy września.