Młodzi ryzykanci versus starsi sceptycy

Na obraną przez inwestora strategię wpływa wiele czynników. Jednym z nich jest wiek giełdowego pasjonata.

Aktualizacja: 08.02.2017 10:35 Publikacja: 29.08.2013 10:20

Charlie Sheen jako makler Bud Fox z filmu Wall Street jest symbolem młodego giełdowego ryzykanta.

Charlie Sheen jako makler Bud Fox z filmu Wall Street jest symbolem młodego giełdowego ryzykanta.

Foto: Archiwum

Na warszawskiej giełdzie przewagę mają ludzie młodzi. Według badań Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych z 2012 r. (Ogólnopolskie Badanie Inwestorów) struktura wieku inwestorów przedstawia się następująco: do 35. roku życia jest blisko 60 proc. graczy (16,5 proc. ma mniej niż 25 lat, a 43,2 proc. znajduje się w przedziale wiekowym 26–35), z kolei inwestorów powyżej 35. roku życia jest 40,3 proc. „Starość we wszystko wierzy. Wiek średni we wszystko wątpi. Młodość wszystko wie" – mawiał Oscar Wilde, XIX-wieczny irlandzki skandalista, pisarz i poeta. Czy podobnie jest na giełdzie i to właśnie wiek determinuje zachowanie inwestorów na parkiecie? Zdaniem ekspertów wiek nie jest głównym czynnikiem determinującym ruchy inwestycyjne giełdowych graczy, choć na pewno odciska na nich swoje piętno. – Oczywiście postrzeganie inwestorów ze względu na wiek jest dużym uproszczeniem, niemniej jednak wraz z wiekiem i doświadczeniem niewątpliwie może się zmieniać styl inwestowania i podejście do giełdy. Nie jest też powiedziane, że wiek wpływa na efektywność inwestycji w którąkolwiek stronę – mówi Krzysztof Kosy, psycholog biznesu, wykładowca na Wydziale Psychologii UW.

Ryzyko wpisane w młodość

Więc jaki jest wpływ wieku na inwestowanie? Otóż nawet stali bywalcy giełdowego parkietu nie są w stanie się odciąć od atrybutów związanych z etapem życia, w którym znajduje się aktualnie dany inwestor. I tak młodszych wiekiem graczy charakteryzują m.in.: entuzjazm, wiara w przewidywalność rynku, skłonność do ryzyka oraz wiara narzędzia i ufność we własną wiedzę.

Młodzieńczy entuzjazm – zdaniem Krzysztofa Kosego – daje o sobie znać w każdym rodzaju działalności, również i w inwestowaniu. Może to skutkować większą dynamiką działania, ale też sprzyjać popełnianiu błędów.

– Młodzi inwestorzy bardziej ufają we własne siły i wierzą, że dzięki swojej wiedzy nabytej na uczelniach oraz kursach są w stanie „okiełznać przyszłość" i przewidzieć trendy rynkowe. Są często ufni wobec swoich umiejętności i wierzą w swoją omnipotencję. Mówiąc językiem psychologicznym, mają często silne wewnętrzne umiejscowienie kontroli: „sądzą, że wszystko zależy od nich" – mówi psycholog.

Kolejnym wyróżnikiem młodych inwestorów jest wiara w narzędzia i ufność we własną wiedzę.

– Bardziej wierzą w zbawczą moc różnego rodzaju wyrafinowanych narzędzi analizujących trendy, analizy techniczne itp. Czują, że mają dużo lepszą wiedzę od innych, bo „co ci starzy mogą wiedzieć?" – tłumaczy Krzysztof Kosy.

Ale tym, co najbardziej wyróżnia młodych graczy, jest skłonność do ryzyka. Sprzyja temu mniejsza wyobraźnia dotycząca potencjalnych konsekwencji podejmowanych działań. To jest zawsze silnie skorelowane z wiekiem. Poza tym brak zwracania należytej uwagi na ryzyko – w stereotypowym widzeniu świata – jest właśnie atrybutem młodości. Na giełdzie również można pędzić jak James Dean w sportowym aucie, nie zważając na czyhające niebezpieczeństwa.

Sceptycyzm i ostrożność

Co innego starsi inwestorzy. Ich wyróżniają takie cechy jak: dystans, sceptycyzm i ostrożność. – Mają często większy dystans wobec siebie, świata, a zatem i wobec gry na giełdzie. Zaznali już smaku zwycięstw i porażek. Dzięki temu mogą też lepiej i bardziej konstruktywnie znosić niepowodzenia – mówi Krzysztof Kosy. I dodaje: – Życie nauczyło ich, że tak naprawdę rynek był, jest i będzie mocno nieprzewidywalny. Są wobec tego sceptyczni wobec różnego rodzaju nowinek, narzędzi itp. Wiedzą, że tak naprawdę ekonomia i rynek nie zmieniły się w ogóle od czasów Fenicjan: cały czas podstawowa zasada jest ta sama „chodzi o to, żeby taniej kupić i drożej sprzedać". Cała reszta to tylko opakowanie tego starego pryncypium.

Dystans, sceptycyzm mogą też sprzyjać myśleniu bardziej w długoterminowej perspektywie, a w związku z tym również bardziej ostrożnym ruchom i decyzjom.

TFI potwierdzają stereotypy

Czy na giełdzie takie stereotypy faktycznie znajdują potwierdzenie? Zapytaliśmy maklera ze Związku Maklerów i Doradców. – To w sumie się zgadza. Chociaż taki schemat bardziej pasuje do osób inwestujących w fundusze niż bezpośrednio na giełdzie – mówi Paweł Cymcyk, makler, menedżer komunikacji inwestycyjnej w ING TFI.

– Osoby inwestujące bezpośrednio na giełdzie poprzez rachunki maklerskie czy to w akcje, czy kontrakty terminowe, są bardziej świadomymi inwestorami oraz dysponują na ogół większym kapitałem (minimum kilkanaście tysięcy złotych). Na GPW mało jest osób, które próbują zrobić coś sensownego z 1 tys. zł. Ale już z tym tysiącem śmiało można wejść do funduszy. I w tym przypadku wyraźnie widać wspomniany wcześniej schemat – mówi Paweł Cymcyk. I dodaje: – Młodsze osoby inwestują agresywnie, głównie w fundusze akcji czy też szukają nowości inwestycyjnych. A ludzie powyżej 40–45 lat są bardziej konserwatywni i inwestują w fundusze zrównoważone czy stabilnego wzrostu.

W przypadku inwestowania bezpośredniego bywa podobnie. – Na giełdzie osoby mające więcej lat często są również bardziej doświadczone i mogą też mieć większą świadomość podejmowanego ryzyka. Z kolei młodsi gracze bezpośrednio inwestujący na giełdzie też podejmują ryzyko, ale robią to często nieświadomie. Myśląc bardziej o zysku niż o ewentualnych stratach – mówi makler.

Mało pieniędzy, dużo ryzyka

Nie bez znaczenia jest też ilość inwestowanego kapitału. Mając grubszy portfel inwestor może się zaangażować w większą ilość inwestycji. I przeważającą część gotówki będzie w stanie zainwestować w solidne firmy, które gwarantują stabilność. A jakiś procent portfela inwestycyjnego będą stanowiły bardziej spekulacyjne spółki.

– Z kolei inwestorzy z mniejszym kapitałem nie mają możliwości odłożenia pieniędzy na bufor akcji stabilnych, który zabezpieczałby portfel i oni starają się inwestować w mniejsze spółki, co często przypomina ruletkowy strzał. Więc gdy tacy gracze widzą większą zmienność na jakiejś spółce, to wtedy próbują to wykorzystać i starają się szybko zwiększyć swój kapitał, bez większej kontroli ryzyka – mówi Paweł Cymcyk.

Takie zjawisko można nazwać „aspirowaniem  do podniesienia swojego statusu majątkowego". – Czyli inwestor, który już ma większy majątek i ryzykuje, to swój status majątkowy może nieznacznie obniżyć lub zwiększyć. Natomiast osoba, która posiada mały kapitał (np. 2–3 tys. zł), musi grać ostro, jeśli chce podnieść swój status majątkowy. A jak straci te 2–3 tys. zł, to... trudno, nie spowoduje to przecież większej katastrofy w domowym budżecie. Tak więc nagroda za obstawienie dobrego giełdowego konia jest większa niż ewentualna konsekwencja straty. Dlatego osoby ze stosunkowo niewielkim kapitałem obstawiają bardziej agresywnie, ponieważ chcą aspirować do lepszego grona. A to w krótkim czasie jest możliwe tylko wtedy, gdy podejmujemy ryzyko – tłumaczy ekspert.

Więc brak wystarczającej ilości gotówki potęguje młodzieńczą skłonność do ryzyka. Gra mniejszymi kwotami powoduje, że giełdowi gracze nie przywiązują odpowiedniej wagi do świadomego ryzyka.

Młodzi i zarazem biedniejsi inwestorzy nie mają wyjścia i muszą grać ostro. Jeśli chodzi o strukturę portfela tych graczy, to – według przywołanego już badania SII – wśród giełdowych graczy z mniejszym portfelem (do 10 tys. złotych) aż 78 proc. ma poniżej 35. roku życia. Całkiem inaczej sytuacja wygląda w starszej grupie inwestorów. Tam portfelem o wartości ponad 0,5 mln zł może się pochwalić aż 72 proc. osób powyżej 35 lat.

Giełdowe błędy

Mniejsza wartość portfela w połączeniu z naturą osoby młodej dążącej do większej stopy zwrotu prowadzi do szukania bardziej ryzykownych strategii. Z kolei większy kapitał w rękach osób doświadczonych skłania do szukania bezpieczniejszych możliwości inwestycyjnych.

Na giełdzie spotykamy różnych inwestorów, w różnym wieku. Bez względu od ilości przeżytych wiosen, istotna w walce z rynkiem jest kwestia doświadczenia. – Niezależnie od wieku, osoby z małym doświadczeniem giełdowym są skażone „chęcią odegrania się", co powoduje brak kontroli emocji. A to z kolei się przekłada na akceptację jeszcze większego ryzyka. I tak wkraczamy na prostą drogę do bankructwa – mówi Paweł Cymcyk.

Wśród nowicjuszy – starszych i młodszych – najczęściej spotykanymi błędami na parkiecie są: chęć odegrania się, brak zabezpieczenia inwestycji (stop-loss), inwestowanie bez określonej strategii, ignorowanie wiadomości i publikowanych informacji o spółce, zbyt duża wiara w obietnice zarządów notowanych firm.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?