Jeszcze kilka lat temu spółki pchały się na giełdę, a inwestorzy byli skłonni kupować ich akcje nawet po bardzo wysokich cenach. Sytuacja diametralnie się zmieniła. Już w ubiegłym roku na rynku IPO (pierwsza oferta pierwotna) powiało chłodem. Zadebiutowało wtedy 19 spółek. Jaki będzie cały 2013 r.?
Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Z jednej strony liczba 12 tegorocznych debiutów nie prezentuje się okazale. Z drugiej jednak, w obliczu tak niepewnej sytuacji na światowych giełdach, spadku aktywności inwestorów i zamieszania wokół OFE – ten rezultat wcale nie jest zły. Poza tym to nie liczba, ale jakość debiutantów powinna być najważniejsza. Praktyka pokazuje bowiem, że nadużywające zaufania inwestorów spółki mogą zaszkodzić całemu rynkowi IPO. Przykład? Ubiegłoroczny debiut Solara.
Trudno o ekstrazyski na debiucie
Wzięliśmy pod lupę stopy zwrotu z akcji tegorocznych debiutantów. Jeśli ktoś kupił akcje w ofercie (lub na otwarciu debiutanckiej sesji po kursie odniesienia) i sprzedał na koniec pierwszego dnia notowań, średnio jest 0,3 proc. nad kreską. Uwagę zwraca bardzo duża rozpiętość w poszczególnych firmach. Pozytywnie wyróżnia się Grupa Tarczyński, której walory w dniu debiutu zyskały 20 proc. Na drugim biegunie jest Platinum Properties Group, które potaniało o ponad 30 proc.
Trudny rynek IPO sprawia, że teraz niewielu inwestorów kupuje akcje w ofercie, licząc na megazarobek w dniu debiutu. Przeważają tacy, którzy stawiają na fundamenty firm i spodziewają się zysków w dłuższym terminie. Przeanalizowaliśmy, jak kształtują się stopy zwrotu przy założeniu, że kupiło się akcje tegorocznych debiutantów w ofercie (lub po cenie odniesienia), a sprzedało teraz. Okazuje się, że średnio bylibyśmy ponad 11 proc. nad kreską. Czy to dużo? Zależy z czym porównamy ten wynik. Z jednej strony WIG od początku roku zyskał zaledwie 2,5 proc., a WIG20 stracił 8,6 proc. Z drugiej jednak mWIG40 i sWIG80 urosły już o ponad 21 proc.
12 spółek zadebiutowało na naszej giełdzie od początku 2013 r.