Spadające rentowności obligacji nadzieją dla rynku akcji

Czy będziemy w końcu świadkami wielkiej rotacji, czyli odwrotu od rynku papierów dłużnych na rzecz giełdy? Analitycy uważają, że jest to prawdopodobny scenariusz. Ale wcale nie musi oznaczać wielkiej hossy na rynku akcji.

Aktualizacja: 07.02.2017 00:28 Publikacja: 28.01.2015 13:00

Spadające rentowności obligacji nadzieją dla rynku akcji

Foto: Fotorzepa/Pasterski Radek

Warszawska giełda wciąż nie rozpieszcza inwestorów. WIG20 od początku roku jest niecały 1 proc. na minusie. Graczom na razie pozostaje z zazdrością patrzeć na to, co dzieje się na innych rynkach. A tam... niemiecki DAX bije kolejne rekordy. W styczniu zyskał już 9 proc. Główny indeks giełdy tureckiej BIST100 jest już 6 proc. nad kreską. Wskaźnik rynków wschodzących MSCI Emerging Markets jest 4 proc. na plusie. Rozbieżności te przywołują na myśl wydarzenia z 2014 r., kiedy to przez długi czas nasz rynek również raził słabością. Czy czeka nas powtórka z rozrywki?

Potencjał jest, ale...

Teoretycznie potencjał do wzrostu jest. Co prawda raczej nie ma co liczyć na spektakularną hossę, to jednak 5–10-proc. wzrost WIG20 na przestrzeni 12 miesięcy jest jak najbardziej możliwy. Takie wnioski płyną z lektury strategii rynkowych domów maklerskich na 2015 r.

– Miniony rok nie był szczególnie udany dla polskiej giełdy. Podczas gdy główne indeksy zakończyły 2014 r. na poziomach zbliżonych do tych z początku roku, na rynku obligacji kontynuowana była hossa. W efekcie różnica między stopą dywidendy a rentownością obligacji skarbowych jeszcze bardziej się powiększyła na korzyść akcji – zauważa Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz w Millennium DM. – Niska rentowność obligacji skarbowych czy oprocentowanie depozytów sugerują możliwość odwracania się od nich dotychczasowych inwestorów, którzy w poszukiwaniu wyższych zysków mogą zwrócić się w kierunku bardziej ryzykownych, ale dających nadzieję na wyższe stopy zwrotu, funduszy akcji – przekonuje.

4,2 proc. wynosi aktualnie stopa dywidendy dla spółek z indeksu WIG20.

Czy rzeczywiście będziemy świadkami odwrotu od rynku obligacji na rzecz akcji? Wydawać by się mogło, że warunki do tego są idealne. Rentowność 10-letnich obligacji cały czas spada i obecnie oscyluje już w granicach 2 proc. Tym samym jest o około 2 pkt proc. niższa niż stopa dywidendy dla WIG20. Niewykluczone, że rozbieżność ta będzie się powiększać, co byłoby dodatkowym argumentem przemawiającym za rynkiem akcji. – Podobnie jak wcześniejsze oczekiwanie na QE w strefie euro, także obecne spadki rentowności w Europie mogą wywierać pozytywną presję na polskie obligacje – mówi Dariusz Lasek, dyrektor inwestycyjnym ds. papierów dłużnych Union Investment TFI. – Dodatkowo rynek zwraca dużą uwagę na wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej, które mogą wskazywać, w jakim kierunku potoczą się najbliższe posiedzenia RPP. W obliczu zdecydowanego ruchu EBC prawdopodobieństwo dalszych obniżek stóp procentowych w Polsce jest większe niż do niedawna – dodaje. Kolejnym argumentem przemawiającym za naszym rynkiem są aktualne wyceny na GPW. Dla WIG20 wskaźnik C/Z na koniec roku wyniósł 14,5, C/WK zaś – 1,33. W przypadku rynku niemieckiego było to odpowiednio 17,2 i 1,7. – Polskie akcje cały czas można uznać za atrakcyjnie wyceniane i wciąż należą do jednych z najtańszych, zarówno na rynkach dojrzałych, jak i wschodzących – mówi Materna.

Również odczyty makroekonomiczne z Polski mogą napawać optymizmem. W ostatnim czasie in plus zaskoczyły chociażby dane o produkcji przemysłowej czy też dynamika wynagrodzeń i zatrudnienia. Wszystko to jednak może być za mało, by wywołać hossę na GPW, tym bardziej że rynki działają na zasadzie naczyń połączonych.

...trzeba też pamiętać o zagrożeniach

Martwić może chociażby brak ożywienia w strefie euro. Coraz głośniej mówi się także o podwyżkach stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych czy też o słabnącym wzroście gospodarczym w Chinach. Nie można także zapominać o toczących się walkach na Ukrainie. Zamieszanie za naszą wschodnią granicą również nie skłania graczy do inwestycji na GPW. Oddzielna kwestia to kurs franka szwajcarskiego. Gwałtowne wzrost CHF/PLN wywołał panikę na GPW i postawił bardzo duży znak zapytania w sprawie przyszłych wyników sektora bankowego, który przecież ma mocną reprezentację w WIG20 (w indeksie jest pięciu przedstawicieli branży, których udział wynosi około 37 proc.).

1,987 proc. wynosiła w pewnym momencie we wtorek rentowność 10-letnich obligacji polskich.

– Pytanie o obudzenie się rynku sprowadza się więc do pytania: Co dalej z sektorem bankowym? Za wzrostem przemawiają przede wszystkim sygnały ożywienia gospodarczego w Polsce oraz w Niemczech. Niestety, z dwiema kulami u nogi, tzn. sektorem bankowym oraz sektorem spółek użyteczności publicznej daleko nie zajdziemy – uważa Robert Brzoza, analityk Pekao Investment Banking. – Musi się wyjaśnić sytuacja partycypacji sektora bankowego w kosztach ewentualnej rewaluacji kredytów zawieranych we frankach. Wówczas będzie można oszacować potencjalne zniszczenia, czyli wpływ na zyski sektora – uważa. Jak dodaje, kolejny znak zapytania to restrukturyzacja sektora węglowego i wynikająca z niej kwestia fuzji i przejęć w sektorze spółek użyteczności publicznej.

[email protected]

Fundusze | Obligacje na cenzurowanym? Co z tego, akcje też.

„Fundusze obligacji powoli przestają być najbardziej polecanym produktem inwestycyjnym także przez sprzedawców" – napisali analitycy Millennium DM. – Rzeczywiście dobrze by było, żeby inwestorzy detaliczni zaczęli powoli zamieniać w swoich portfelach czyste fundusze obligacji na takie, które przynajmniej w pewnym stopniu inwestują również w akcje. Kupowanie historycznych stóp zwrotu, a z tym właśnie zjawiskiem mamy do czynienia w przypadku funduszy dłużnych, zawsze się kończy rozczarowaniem – zaznacza Krzysztof Kamiński, członek zarządu Millennium TFI. – To jeszcze nie znaczy, że nasze rekomendacje przekładają się na konkretne decyzje inwestycyjne – zastrzega. – Fundusze obligacji oraz gotówkowe i pieniężne są w dalszym ciągu pierwszym wyborem naszych klientów. Podam przykład: w zeszłym roku 30 proc. naszej sprzedaży netto stanowiły fundusze inne niż papierów dłużnych. W tym roku, kiedy wspólnie z bankiem w ramach promocji zrezygnowaliśmy z opłat manipulacyjnych przy zakupie funduszy Millennium, udział funduszy obligacji ponownie wzrósł – po części dzięki doskonałym wynikom funduszy tej kategorii uzyskanym w ubiegłym roku i w styczniu – zdradza Kamiński.

Inni przedstawiciele bankowych TFI wypowiadają się jeszcze bardziej sceptycznie. – Przerzucanie oszczędności z funduszy obligacji do funduszy inwestujących w akcje w tej chwili można rozpatrywać wyłącznie w kategoriach myślenia życzeniowego – przekonuje dyrektor sprzedaży jednego z bankowych TFI. – Wiara w moc sprawczą bankowej „zwrotnicy" jest teraz mocno przesadzona. Dopóki fundusze akcji nie będą mogły się pochwalić wysokimi historycznymi stopami zwrotu, a w perspektywie ostatniego roku, średnio rzecz biorąc są pod kreską, dopóty trudno będzie namówić klientów, żeby w nie inwestowali – wyjaśnia.

Z danych o sprzedaży funduszy inwestycyjnych wynika, że rzeczywiście do portfeli obligacji płynie coraz mniej pieniędzy. Korzystają jednak na tym przede wszystkim fundusze gotówkowe i pieniężne, a nie akcji czy mieszane. W ostatnich miesiącach klienci TFI wyraźnie zaczęli się przerzucać z funduszy dłużnych na gotówkowe. Jeszcze w listopadzie saldo wpłat i wypłat obu grup było praktycznie równe – 5,7 mld zł napływów netto od początku roku miały fundusze dłużne, 5,8 mld zł netto – gotówkowe i pieniężne. W ostatnim miesiącu roku te drugie wyraźnie zdystansowały pierwsze. Ostatecznie 2014 r. detaliczne fundusze pieniężne zamknęły ze sprzedażą netto na poziomie 6,4 mld zł, a obligacji – 5,8 mld zł. Nawet jeżeli klienci TFI odchodzą powoli od obligacji, to po to, żeby postawić na coś jeszcze mniej ryzykownego, a nie zainwestować w akcje.

Na podstawie rozmów, które przeprowadziliśmy we wtorek z przedstawicielami czterech bankowych TFI, nie można wywnioskować, żeby do funduszy akcji zaczęły płynąć pieniądze. Styczniowy bilans sprzedaży jest najczęściej w okolicach zera, z niewielkim minusem lub plusem – jeżeli TFI ma w swojej ofercie również fundusze inwestujące w akcje zagraniczne.      JAM

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?