Alternatywny rynek obrotu akcjami NewConnect z założenia miał przyciągnąć inwestorów zainteresowanych szybko rosnącymi biznesami, zbyt małymi, aby dostać się na główny parkiet. I przyciąga. Najlepszymi przykładami firm, które debiutowały na małej giełdzie, osiągnęły duży sukces, a ich kapitalizacje poszybowały w górę i przeniosły się na główny rynek, są między innymi: Medicalgorithmics, Selvita, 11 bit studios, Quercus TFI czy Unimot. Wypatrzyć perełki na małej giełdzie nie jest jednak łatwo.
Trudny rynek
Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych, przyznaje, że w 2007 r., gdy powstawał NewConnect, był bardzo sceptycznie nastawiony do tej inicjatywy. – Obawiałem się, że będzie to doskonałe narzędzie w rękach różnego rodzaju wyłudzaczy oszukujących inwestorów poszukujących ponadprzeciętnych zysków. Z perspektywy czasu muszę przyznać, że się myliłem – do nadużyć, owszem, dochodziło, ale w dużo mniejszej skali, niż się tego spodziewałem, i na tle całego rynku było to zjawisko raczej marginalne – mówi. Zaznacza jednak, że inną kwestią jest to, czy z tego rynku zadowoleni są inwestorzy. – Brutalna prawda wskazuje, że inwestorzy raczej tracili, niż zarabiali pieniądze. Nawet ci, którzy szeroko dywersyfikowali swój portfel inwestycyjny, nie mogli się cieszyć zyskami. Od początku istnienia NewConnect nikt jeszcze nie wymyślił indeksu, który by pokazywał zwyżki w długim okresie. Wskazuje to na jakąś systemową słabość, bo przecież teoretycznie nawet jeśli większość startupów upada, to ta mniejszość powinna generować bardzo wysokie zyski, z nawiązką kompensujące straty – mówi Kachniewski.
Z kolei Kamil Gaworecki, zarządzający funduszem Sniper FIZ, podkreśla, że NewConnect jest trudnym rynkiem do inwestowania z kilku powodów. – Najistotniejszymi z nich są niska płynność, ogólnie słaby corporate governance, często małe doświadczenie kadry zarządzającej spółek, krótka historia osiągnięć, nieuzasadnione fundamentalnie silne ruchy cen. Jednakże tam, gdzie jest wyższy poziom ryzyka, jest też wyższa potencjalna stopa zwrotu i wśród rzeszy niezbyt ciekawych podmiotów można wybrać prawdziwe perełki, dające kilkusetprocentowe zyski – mówi. Dodaje, że należy pamiętać o zachowaniu ostrożności oraz zarządzaniu pozycją w warunkach niskiej płynności. Co giełda powinna zatem zmienić, by NewConnect był lepszym miejscem do inwestowania? – Wśród kilku zmian, które przydałoby się wprowadzić, jest jedna kluczowa – usprawnienie procesu dopuszczania i wprowadzania akcji nowych emisji do obrotu, szczególnie w przypadku standardowych emisji obejmowanych za środki pieniężne. Na rynkach zagranicznych trwa to kilka dni, u nas kilka miesięcy, a czasem proces ten liczony jest w latach. Przez ten czas inwestorzy nie mogą nic zrobić z akcjami, a w małych podmiotach przez tak długi okres sytuacja może zmienić się diametralnie – zaznacza zarządzający.