Tym razem porcja rozważań długoterminowych. Dość oczywiste jest, że podstawowym celem minimum każdego inwestora jest uzyskanie stopy zwrotu wyższej od stopy inflacji. Wiadomo też, że na krótką metę różnie bywa z realizacją tego celu. Nawet pozornie bardzo bezpieczne lokaty bankowe czy obligacje niekoniecznie zawsze radzą sobie z rekompensowaniem inflacji, zwłaszcza gdy ta zaczyna dynamicznie przyspieszać. Warto więc skupić uwagę na odpowiednio długim okresie.
Pod lupę weźmiemy polskie akcje – czy radziły sobie z inflacją? Szybko okazuje się, że odpowiedź jest problematyczna. Bardzo wiele zależy od tego, jaki punkt wyjścia przyjmiemy. Zacznijmy od najgorszego momentu do kupowania akcji w całej historii GPW, czyli od niepokonanego do tej pory szczytu wszech czasów z czerwca 2007 r. Tendencyjne wybranie tego pechowego punktu startowego daje rzecz jasna fatalny rezultat. Z naszych obliczeń wynika, że od tego czasu WIG stracił nominalnie około 5 proc. (bazując na danych miesięcznych – według dziennych strata jest nieco większa). Natomiast w ujęciu realnym, czyli po uwzględnieniu wzrostu cen w polskiej gospodarce (wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych), strata sięgnęła 22 proc., co daje średnią składaną roczną stopę zwrotu na poziomie -2,5 proc.
Jest jednak „ale"
1. Roczne zmiany WIG skorygowane o wskaźnik inflacji
Ten fatalny przypadek mógłby na potrzeby populistów służyć za mocny argument przeciwko inwestowaniu w akcje. Tyle tylko, że jest to na szczęście zaledwie mała cząstka całościowego obrazu. Wielokrotnie podkreślaliśmy, że wynik liczony względem połowy 2007 r. jest tak kiepski ze względu na ówczesne rekordowo wyśrubowane wyceny akcji – obecnie są one dużo niższe.