Na rynkach finansowych często się zdarza, że tendencje nie przebiegają w sposób, jakiego można by się spodziewać, obserwując różnego rodzaju zależności i zjawiska. W ostatnim czasie takich „anomalii" nagromadziło się całkiem sporo. Choć generalnie wszystko kręci się wokół klasycznych tematów, a więc koniunktury gospodarczej i jej perspektyw, inflacji oraz polityki pieniężnej – z mniejszą lub większą domieszką kwestii geopolitycznych – to można dostrzec wiele ciekawostek.
Dow Jones słabszy niż emerging markets
Jedną z nich może być to, że Dow Jones, główny indeks najbardziej rozwiniętego parkietu na świecie, zniżkuje od początku roku o ponad 3 proc. mimo dobrej kondycji amerykańskiej gospodarki, a MSCI Emerging Markets traci jedynie 1,9 proc., mimo że przeciw rynkom wschodzącym przemawia coraz bardziej agresywna polityka Fedu oraz będące jej konsekwencją umocnienie się dolara i wzrost rentowności amerykańskich obligacji skarbowych.
Co prawda amerykańska waluta mocniej zyskuje dopiero od dwóch tygodni, ale dynamiczny wzrost rentowności obligacji to tendencja mająca już wystarczająco długą historię, by zacząć skłaniać kapitał do przesuwania się z ryzykownych rynków wschodzących w kierunku „bezpiecznych" 3 proc. z amerykańskich dziesięciolatek. Można podejrzewać, że MSCI EM swoją względną siłę zawdzięcza dobrej sytuacji na rynkach surowcowych, ale ta druga zależy od tempa wzrostu gospodarek rozwiniętych oraz surowcochłonnych wciąż Chin. Choć koniunktura nadal jest niezła, to jednak nie dość, że daleko jej do przedkryzysowej dynamiki, to widać, że szczyt ma już za sobą, a więc i surowcowa hossa nie musi być scenariuszem podstawowym, jak zakłada spora część analityków.
Dość łatwo wyjaśnić inną ciekawostkę, czyli trwającą od końca marca „na przekór większości" zwyżkę indeksu giełdy we Frankfurcie, choć coraz bardziej wyraźnie widoczne są sygnały spowalniania gospodarki niemieckiej i całej strefy euro. Na razie inwestorzy się tym nie przejmują, ciesząc się ze słabnącej wreszcie wspólnej waluty. Zagadkowa pozostaje zaś rozbieżność między malejącą inflacją w strefie euro (CPI 1,2 proc.) a nasilającym się wzrostem cen w Stanach Zjednoczonych (PCE 2 proc.). Europejski Bank Centralny traci więc argumenty za zmianą łagodnej polityki, a Fed zyskuje przesłankę skłaniającą do przyspieszenia tempa podwyżek stóp procentowych.
Atom pomaga ropie
W kontekście inflacji uwaga inwestorów koncentruje się na wciąż wysokich cenach ropy naftowej. Utrzymują się one na poziomie najwyższym od prawie czterech lat przede wszystkim wskutek obaw związanych z rychłym upływem terminu obowiązywania porozumienia między USA a Iranem w sprawie zaprzestania prac nad programem nuklearnym. Zagadką pozostaje, czy Donald Trump będzie skłonny do jego przedłużenia, czy choćby w swoim stylu podkręci napięcie, czy może zagrozi embargiem na dostawy irańskiej ropy. Do 12 maja będzie nerwowo, a później emocje mogą wzrosnąć.