W ostatnich miesiącach indeksy na warszawskiej giełdzie systematycznie spadają, w efekcie rodzime spółki są wyceniane ze znaczącym dyskontem wobec zagranicznych konkurentów. Tę sytuację wykorzystują m.in. insiderzy, czyli osoby posiadające dostęp do informacji poufnych. Przeanalizowaliśmy strukturę takich transakcji zrealizowanych w ostatnich tygodniach. Wnioski? Zakupów jest ponaddwukrotnie więcej niż sprzedaży.
– Niektórzy menedżerowie akumulują akcje bez względu na aktualną koniunkturę giełdową. Robią to, bo od wielu lat są związani ze spółką i wierzą w jej długoterminowy rozwój. Inną kategorią menedżerów są natomiast tacy, którzy traktują inwestycje w akcje swojej spółki czysto spekulacyjne – komentuje Paweł Mruk-Zawirski, radca prawny z kancelarii Allen & Overy.
Jak zareagują notowania?
Raiffeisen zbadał zachowanie kursu po transakcjach insiderów. Okazało się, że po zakupach zachowywał się on lepiej niż indeks, natomiast nie było widać wyraźnej słabości po sprzedaży.
– Być może jest to związane z ostrożnością insiderów, którym łatwiej uzasadnić zakup akcji dobrymi perspektywami spółki, natomiast sprzedaż wzbudza często większe zainteresowanie inwestorów i nadzoru, dlatego zwykle jest to po prostu realizacja zysków albo sprzedaż wynikająca z potrzeb płynnościowych czy chęci dywersyfikacji – komentuje Dominik Niszcz, analityk z Raiffeisen Brokers. Dodaje, że może to być także forma nagrody, jeśli w spółce obowiązuje program motywacyjny, tak więc sprzedaż nie oznacza, że insider dostrzega jakieś negatywne czynniki w spółce. Ponadto sprzedaż dużych pakietów często przybiera formę ABB (przyspieszona budowa księgi popytu), więc dyskonto jest już w cenie w momencie sprzedaży i kurs może nawet odbić po takim wydarzeniu.
Transakcje kupna mogą być wskaźnikiem pozwalającym przewidzieć ponadprzeciętną stopę zwrotu, ale trzeba podchodzić do nich z dystansem, gdy kupujący decyduje się na bardzo niewielki zakup w stosunku do posiadanego udziału.