Na głównych parkietach naszego kontynentu widać coraz większy niepokój. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia DAX zaliczył spadek sięgający 3,3 proc., a więc największy od czerwca. Niedźwiedziom udało się zepchnąć indeks poniżej 12 tys. punktów i najwyraźniej mają one chrapkę na przetestowanie dołka z końca marca. Warto zauważyć, że niemieckim inwestorom humorów nie poprawia już osłabienie euro, które wcześniej skłaniało ich do kupowania akcji. Nie lepiej wygląda sytuacja na giełdzie paryskiej, gdzie CAC40 stracił w ostatnich dniach 3 proc. Główne powody do zmartwień to obawy związane z kondycją chińskiej gospodarki oraz zaostrzeniem wojny celnej, ale także niepokój dotyczący rozwoju sytuacji we Włoszech.
Na Wall Street nieco bardziej nerwowo zrobiło się znów w sektorze nowych technologii. Nasdaq Composite w ciągu czterech sesji zniżkował o ponad 2 proc., a na wartości traciły nie tylko akcje z grupy FAANG, ale także producenci półprzewodników. S&P 500 zaliczył jedynie niewielką korektę, spadając do czwartku o 0,8 proc.
Rośnie presja na rynkach wschodzących
Widoczny wcześniej silny niepokój na walutach większości najbardziej wrażliwych przedstawicieli rynków wschodzących, w ostatnich dniach przeniósł się na giełdy akcji. MSCI Emerging Markets (ETF) zaliczył w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia spadek o 3,3 proc., a więc najsilniejszy tygodniowy ruch od marca. Zszedł jednocześnie poniżej poziomu 42 pkt, zmierzając najwyraźniej do ponownego testowania dołka z połowy sierpnia. Rosnące obawy przed wprowadzeniem kolejnej rundy amerykańskich restrykcji celnych wobec chińskich towarów o wartości 200 mld dol. mogą jeszcze bardziej pogorszyć sytuację. Odroczenie podjęcia tej decyzji mogłoby dać nieco oddechu rynkom wschodzącym, ale to scenariusz niezbyt prawdopodobny, szczególnie w kontekście ostatnich danych, wskazujących na wzrost deficytu handlowego USA.
Ostatnie sesje przyniosły komplet czerwieni na giełdach azjatyckich. Na naszym kontynencie przed spadkami uchroniły się jedynie parkiety w Budapeszcie i Bukareszcie, a w Ameryce Południowej wzrostowe odreagowanie zaliczył wskaźnik giełdy argentyńskiej, a spadek wyhamował na parkiecie brazylijskim.
WIG20 się broni, „misie" na deskach
Choć wrzesień dopiero się zaczął, już po pierwszych czterech sesjach ma szansę zapisać się jako jeden z najgorszych miesięcy w ciągu ostatnich kilku lat, głównie w segmencie małych i średnich firm. O tracącym do minionego czwartku 1,9 proc. WIG20 można powiedzieć, że znajdował się w dobrej formie, zarówno w porównaniu z głównymi wskaźnikami europejskimi, jak i z indeksami rynków wschodzących. W tak niekorzystnych uwarunkowaniach zewnętrznych mały plus dla byków należy się za próbę obrony poziomu 2300 pkt, choć jego los ciągle wisi na włosku i zależy od nastrojów na światowych rynkach, które do najlepszych nie należą. W każdym razie, miejsca na „bezpieczną" kontynuację spadkowej korekty jeszcze trochę pozostało, a nadzieję na optymistyczne zakończenie daje utrzymująca się siła względem MSCI Emerging Markets.