Co drugi wskaźnik inflacji wyraźnie spada. Kto ma rację? Złoto czy jakikolwiek inny wskaźnik? Notowania kruszcu przekraczają już 1786 dolarów za uncję. Tymczasem jeszcze niedawno, jak pisaliśmy, z z analizy technicznej wynikało, że notowania kruszcu przygotowują się do spadku. Jeśli przebije cenę 1722 dolarów za uncję, punktem oporu będzie 1708 dolarów. Jeśli notowania nie pójdą w górę, trzeba przygotować się na spadek nawet do 1600 dolarów. Marzeniem może być cena 1663 ewentualnie 1649 dolarów. W minionym tygodniu złoty szło początkowo w górę, osiągając szczyt w środę i przekraczając 1794 dolary. Potem nastąpił spadek – w piątek notowania obniżyły się do 1758 dolarów. Jak podkreśla Paweł Grubiak, prezes Superfund TFI, notowania wyrwały się w ubiegłym tygodniu z konsolidacji trwającej ponad dwa miesiące. - Wyjście nastąpiło górą, co świadczy o sile strony popytowej i może być zwiastunem kolejnego większego ruchu wzrostowego na wykresie cen - przewiduje. Wiąże się to z obawami wynikającymi z drugiej fali pandemii koronawirusa w Chinach i w Stanach Zjednoczonych. W tej sytuacji następuje wzrost zainteresowania złotem jako tą „bezpieczna przystanią", którą trzeba mieć w portfelu inwestycyjnym. - Jeśli obawy o drugą falę pandemii się utrzymają, to notowania złota mogą przebić poziom 1800 USD za uncję i ruszyć w kierunku 1900 USD za uncję – przewiduje Paweł Grubiak.
A jak się to ma do inflacji? Ceny konsumpcyjne w USA spadły w maju o 0,1 proc. m./m., po spadku o 0,8 proc. w kwietniu. Licząc w porównaniu z majem 2019 r. wzrosły one o 0,1 proc., gdy średnia prognoz analityków mówiła o ich wzroście o 0,2 proc. Jak pisaliśmy, inflacja bazowa (czyli liczona z wyłączeniem cen energii i żywności) wyniosła minus 0,1 proc. m./m. i 1,2 proc. r./r. Była najniższa od dziewięciu lat. Ale je hamowanie było głównie skutkiem spadku cen części towarów i usług, z których konsumenci mniej korzystają w trakcie pandemii (takich jak np. bilety lotnicze czy pokoje hotelowe). Odmrażanie gospodarki mogło jednak spowodować tendencje inflacyjne w czerwcu, bowiem usługodawcy mogą próbować odbić sobie straty wyższymi cenami. ps