Obserwowane od początku listopada odbicie na giełdach nie ominęło budowniczych mieszkań. Indeks WIG-nieruchomości (grupuje także deweloperów komercyjnych) zyskał do tej pory 26 proc., wartość niektórych spółek poszła w górę znacznie mocniej, nawet o przeszło 40 proc.
Patrząc na główne indeksy GPW, szarża byków przygasła, tymczasem WIG-nieruchomości bez problemu notuje kolejne maksima.
Wsparciem dla deweloperów był dobry sezon wyników sprzedaży mieszkań. W IV kwartale spółki z rynku kapitałowego zanotowały najlepszy rezultat w 2020 r. W skali całego roku spadek sprzedaży mieszkań, spowodowany lockdownem w II kwartale, wyniósł prawie 7 proc. – to znacznie lepiej niż szeroki rynek. Mimo pandemii Dom Development w ostatnich trzech miesiącach uzyskał rekordową kwartalną sprzedaż, a Ronson czy Echo zanotowały najlepsze roczne wyniki.
Tanio czy drogo?
Najpopularniejszym wskaźnikiem rynkowym do oceny spółek nieruchomościowych jest C/WK – cena do wartości księgowej. W dużym uproszczeniu spółki posiadające wskaźnik poniżej 1 uchodzą za tanie, a powyżej 1 za drogie. Pod tym względem wciąż większość firm wydaje się niedoszacowana (patrz wykres).
– Jeśli chodzi o giełdowych deweloperów, perspektywy wydają się dobre. Wyniki w IV kwartale i całym 2020 r. świadczą o tym, że jeśli dysponowało się dobrym bankiem ziemi i nie było problemów z uzyskiwaniem pozwoleń, można było osiągnąć nawet rekordową sprzedaż – mówi Adrian Górniak, analityk DM BDM. – Większość deweloperów podkreśla duży popyt. Jest on wspierany niskimi stopami procentowymi i lokowaniem oszczędności w nieruchomości. Pomimo początkowych obaw nie doszło do korekty cen. Zakładam, że deweloperzy nie będą znacząco zwiększać podaży, pilnując cen i marż. Moim zdaniem największymi czynnikami ryzyka są sytuacja na rynku pracy i opóźnienia w uzyskiwaniu pozwoleń administracyjnych – dodaje.