Joe Biden w swoim programie wyborczym zapowiadał, że podwyższy podatek od długoterminowych zysków kapitałowych i dywidend do 36,9 proc., z 20 proc. Podwyżka ta miała objąć jedynie osoby zarabiające powyżej 441,5 tys. USD rocznie. Stawka podatku dla osób zarabiających od 40 tys. do 441,5 tys. USD rocznie miała pozostać na poziomie 15 proc., a dla zarabiających poniżej 40 tys. USD rocznie pozostać zerowa. Te stawki miały dotyczyć jedynie zrealizowanych inwestycji kapitałowych. Wielu inwestorów i analityków przywiązywało małą wagę do tych obietnic, spodziewając się, że nowa administracja przepchnie w Kongresie jedynie niewielkie zmiany w podatku od zysków kapitałowych. Zaskoczeniem były więc słowa Janet Yellen, nominatki na nowego sekretarza skarbu, o tym, że rozważy ona wprowadzenie podatku od niezrealizowanych inwestycji kapitałowych.
Yellen mówiła o tym podczas zeszłotygodniowego przesłuchania w Senacie i według Agencji Reutera wywołała zdumienie wielu senatorów. Była szefowa Fedu nie podała wielu szczegółów na temat tego podatku, ale zaznaczyła, że będzie on wyliczany na zasadzie „mark to market", czyli od aktualnej wyceny rynkowej danych aktywów, a nie od ich wartości księgowej. Oznacza to, że inwestorzy de facto musieliby co roku płacić podatek, jeśli rosłaby wartość akcji w ich portfelu.
Inwencja demokratów
Propozycja Yellen jeszcze nie przyjęła konkretnego oblicza, ale administracja Bidena może skorzystać z gotowych wzorców. Choćby z projektu zaproponowanego w 2019 r. przez demokratycznego senatora Rona Wydena.
Wyden, szykujący się obecnie do objęcia stanowiska przewodniczącego Senackiej Komisji Finansów, proponował, by nowy podatek objął Amerykanów, którzy przez trzy lata z rzędu zarabiali co najmniej 1 mln USD rocznie lub posiadali aktywa warte co najmniej 10 mln USD. Ich niezrealizowane zyski kapitałowe zostałyby opodatkowane na 37–40 proc. Z podatku częściowo wyłączone byłyby jednak aktywa z emerytalnych planów kapitałowych (zwanych w USA 401 (k)), rodzinne farmy oraz rezydencje, w których podatnik mieszka przez większą część roku. Podatek liczony byłby dla nich po przekroczeniu limitów zysków.