Technologiczne przełomy zawsze wydają się oczywiste... z perspektywy czasu. Dziś wielu mówi o „bańce AI”, przywołując echo kryzysu dotcomów z początku lat 2000. A jednak: produktywność rośnie, koszty maleją, inwestycje biją rekordy. CEO Google Sundar Pichai w podcaście u Friedmana wspomina o 10-procentowym wzroście efektywności w pisaniu kodu. Do końca roku Amazon, Google, Meta i Microsoft zainwestują ponad 320 mld dolarów w infrastrukturę. Każda wielka rewolucja technologiczna przynosiła realną wartość – biznesowi i konsumentom. Czy jesteśmy właśnie o krok od kolejnej?
Początki komputerów kwantowych sięgają roku 1980, gdy fizyk Benioff zaproponował koncepcję „kwantowej maszyny Turinga”. Z naszej perspektywy istotniejszy był jednak rozwój tej idei przez D. Deutscha, który pięć lat później położył fundamenty współczesnej informatyki kwantowej. To właśnie on opisał zjawisko superpozycji – stanu, w którym kubity, czyli kwantowe odpowiedniki bitów, mogą znajdować się w wielu konfiguracjach jednocześnie, umożliwiając równoległe przetwarzanie informacji. Drugim kluczowym pojęciem jest splątanie – zjawisko, w którym stany dwóch lub więcej kubitów są ze sobą powiązane, niezależnie od dzielącej je odległości. Dzięki tym dwóm właściwościom komputery kwantowe potrafią wykonywać obliczenia, które klasycznym maszynom zajęłyby tysiące lat. Zastosowania? Łamanie szyfrów, symulacja reakcji chemicznych, optymalizacja na skalę niemożliwą dla klasycznych komputerów. Brzmi imponująco? Ale powiedz szczerze – czy ciebie to naprawdę obchodzi? Bo wiem, kogo na pewno nie – prezesów największych korporacji.
A ty, co policzyłbyś, mając już dziś działający komputer kwantowy o mocy 10 000 kubitów? Większość omawianych zastosowań pozostaje dziś technologicznie nierealna lub ekonomicznie nieopłacalna. Technologia kwantowa nie generuje realnych przepływów pieniężnych, więc sektor prywatny pozostaje ostrożny, a branżę finansują w dużym stopniu kontrakty publiczne. Jak otwarcie przyznaje CEO Rigetti, firma tkwi w fazie R&D, bez perspektyw znaczących przychodów w najbliższym czasie. Pewnym przełomem było ogłoszenie przez Google w grudniu 2023 roku nowego chipu kwantowego Willow, który udowodnił możliwość wykładniczej redukcji błędów wraz ze wzrostem liczby kubitów. Wywołało to giełdową euforię – wyceny spółek typu „pure play” poszybowały w górę. Przykładem jest D-Wave, który mimo chronicznych strat przekraczających 100 mln USD osiągnął kapitalizację rzędu 2,5 mld USD Tak wysokie wyceny są efektem spekulacyjnych oczekiwań na technologiczną rewolucję, która nigdy nie nastąpi. Cytując Buffetta: „Dopiero gdy opada fala, okazuje się, kto pływał nago”.