Zaczyna się nowy miesiąc, więc zgodnie z tradycją sprawdziłem, jak historycznie WIG radził sobie w tym okresie. Niestety, nie mam dobrych wieści. Wrzesień okazuje się być jednym z najgorszych miesięcy pod względem średniej zmiany notowań indeksu szerokiego rynku. Wynosi ona bowiem -1,3 proc. Gorzej jest tylko w czerwcu, gdzie średnia jest o 0,6 pkt proc. niższa. Nawet jeśli pominiemy wartości skrajne (spadek o 17,9 proc. we wrześniu 1994 r. i wzrost o 7,8 proc. we wrześniu 2005 r.), to wynik wciąż jest 1 proc. pod kreską. Na ostatnich 27 lat w 12 przypadkach byki były górą, a w 15 musiały uznać wyższość niedźwiedzi. Stąd mediana zmian też jest ujemna i wynosi -0,5 proc. Na korzyść strony podażowej przemawia też ostatnia statystyka. Okazuje się bowiem, że w spadkowych wrześniach WIG tracił średnio 6,4 proc. Z kolei podczas tych wzrostowych, średni dorobek sięgał 5,1 proc.

Tradycyjnie też można pokusić się o naiwne prognozy. Przyjmując jako bazę wartość 60 350 pkt (tyle WIG notował w piątek po południu), w optymistycznym wariancie indeks wzrośnie we wrześniu do blisko 63 430 pkt. To oznaczałoby, że zacznie domykać lutową lukę. W pesymistycznym scenariuszu natomiast spadnie do 56 500 pkt. To oznaczałoby prawdopodobnie, że opuściłby dołem pasmo rozciągające się między 50- i 200-sesyjną średnią. Wariant uśredniony natomiast daje nam końcówkę miesiąca na poziomie 59 565 pkt, co oznacza bezpieczną korektę wakacyjnej hossy.

Wrześniowa historia jest po stronie niedźwiedzi. Pytanie, czy analiza techniczna obecnej sytuacji WIG także stawia podaż w lepszej sytuacji? Moim zdaniem nie. Dzięki wakacyjnej hossie WIG zarysował już dwa lokalne szczyty i dwa lokalne dołki, które jako całość układają się w klasyczny hak Rossa. Mamy więc zalążek trendu wzrostowego. Jeśli dodamy do tego atak na ruchomy opór w postaci 200-sesyjnej średniej kroczącej oraz formację odwróconej głowy z ramionami widoczną na tygodniowych świecach, to wydaje się, że nakreślony wcześniej wariant optymistyczny jest całkiem realny.

Niestety, są moim zdaniem dwa czynniki, które mogą ten byczy plan zniszczyć. Pierwszy to Turcja. Pogorszenie sytuacji w państwie Erdogana może spowodować odpływ kapitału z akcjonariatu dużych spółek, a to oczywiście pociągnie w dół cały WIG20 i WIG. Drugi to słaba forma misiów. Indeksy średnich i małych spółek nie skorzystały z wakacyjnej hossy i pozostają w układach spadkowych. Wskaźnik mWIG40 wprawdzie przebił ostatnio od dołu 50-sesyjną średnią, ale już zdołał wykonać zwrot na południe. W piątek po południu spadał do 4230 pkt, a dno bessy to 4159 pkt. Z kolei sWIG80 z „pięćdziesiątką" poradzić sobie nie może i na koniec tygodnia zbliżył się do minimum bessy na odległość 25 pkt.