#WykresDnia: Inflacyjna bomba zegarowa

Bundesbank ostrzega przed powrotem inflacji ze stopami na poziomie pięciu procent i więcej. W szczególności z ogniem igra amerykańska Rezerwa Federalna.

Publikacja: 11.06.2021 09:13

#WykresDnia: Inflacyjna bomba zegarowa

Foto: Adobestock

twitter.com

Inflacja wróciła. W Europie wynosi obecnie 2 proc., w Niemczech 2,5 proc., w USA wzrosła w czwartek do 5 proc. A na jesień Bundesbank spodziewa się wzrostu cen na poziomie czterech procent.

Ceny konsumpcyjne w maju przyspieszyły w najszybszym tempie od prawie 13 lat, ponieważ presja inflacyjna nadal narastała w gospodarce USA. Indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych, który reprezentuje koszyk obejmujący żywność, energię, artykuły spożywcze, koszty mieszkania i sprzedaż całego spektrum towarów, wzrósł o 5 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Ekonomiści ankietowani przez Dow Jones spodziewali się wzrostu o 4,7 proc. Był to największy wzrost CPI od 5,3-proc. wzrostu w sierpniu 2008 r., tuż przed kryzysem finansowym, który dotknął Stany Zjednoczone. Chociaż odczyty inflacji znacznie przewyższają wszystko, co można było zobaczyć od kryzysu finansowego z lat 2008-09, Rezerwa Federalna w dużej mierze zlekceważyła te liczby. Przedstawiciele banku centralnego uważają, że obecny wzrost jest spowodowany czynnikami przejściowymi, które będą słabły w miarę upływu czasu i będą wyglądały na wyższe z powodu porównań z okresem sprzed roku, kiedy znaczna część aktywności gospodarczej pozostała ograniczona ze względu na środki ostrożności związane z pandemią.

Tymczasem, zgodnie z ostrzeżeniem ekonomistów Deutsche Banku, inflacja może wyglądać na problem, który zniknie, ale jest bardziej prawdopodobne, że utrzyma się i doprowadzi do kryzysu w nadchodzących latach.

W prognozie, która znacznie wykracza poza konsensus decydentów politycznych i Wall Street, DB ostrzega, że skupienie się na bodźcach przy jednoczesnym odrzuceniu obaw o inflację okaże się błędem, jeśli nie w najbliższym czasie, to w 2023 roku i później.

Ale uczestnicy rynku generalnie nie spodziewają się, że Fed zareaguje na najnowsze dane podczas posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku w przyszłym tygodniu. Analitycy wskazują przede wszystkim na nowe założenia Fed, według których będzie tolerować wyższą inflację w imię pełnego i integracyjnego ożywienia. DB twierdzi, że zamiar Fedu, aby nie zaostrzać polityki, dopóki inflacja nie pokaże trwałego wzrostu, będzie miał tragiczne skutki.

- Konsekwencją opóźnienia będzie większe zakłócenie działalności gospodarczej i finansowej, niż miałoby to miejsce w przypadku, gdyby Fed wreszcie podjął działania - napisał główny ekonomista Deutsche, David Folkerts-Landau. - To z kolei może spowodować poważną recesję i wywołać łańcuch problemów finansowych na całym świecie, zwłaszcza na rynkach wschodzących - dodał. W ramach swojego podejścia do inflacji Fed nie podniesie stóp procentowych ani nie ograniczy programu skupu aktywów, dopóki nie zauważy „znaczącego dalszego postępu" w kierunku swoich inkluzywnych celów. Wielu przedstawicieli banku centralnego mówiło, że nie są blisko tych celów. W międzyczasie wskaźniki takie jak ceny konsumpcyjne i wskaźniki cen wydatków na konsumpcję osobistą znacznie przekraczają cel inflacyjny Fed na poziomie 2 proc. Przedstawiciele Rezerwy Federalnej twierdzą, że obecny wzrost inflacji jest tymczasowy i zmniejszy się, gdy zakłócenia w dostawach i efekty bazy z pierwszych miesięcy kryzysu pandemicznego koronawirusa przeminą. Zespół Deutsche nie zgadza się z tym twierdząc, że agresywne bodźce i fundamentalne zmiany gospodarcze spowodują inflację, na którą Fed nie będzie dobrze przygotowany. - Może to potrwać rok dłużej do 2023 roku, ale inflacja pojawi się ponownie. I choć to godne podziwu, że cierpliwość wynika z faktu, że priorytety Fed przesuwają się w kierunku celów społecznych, zaniedbując inflację, globalne gospodarki siadają na bombie zegarowej - powiedział Folkerts-Landau. - Skutki mogą być katastrofalne, szczególnie dla najsłabszych w społeczeństwie.

Oczywiście, stanowisko Deutsche nie jest szeroko popierane przez ekonomistów. Większość na Wall Street zgadza się z poglądem Fedu, że obecna presja inflacyjna jest przejściowa i wątpi, że wkrótce nastąpią jakiekolwiek zmiany w polityce. Jan Hatzius, główny ekonomista Goldman Sachs powiedział, że istnieją „silne powody", by poprzeć to stanowisko. Jednym z nich jest prawdopodobieństwo, że wygaśnięcie zwiększonych zasiłków dla bezrobotnych spowoduje powrót do pracy w nadchodzących miesiącach, łagodząc presję płacową. Jeśli chodzi o ogólną presję cenową, Hatzius uważa, że znaczna część obecnego wzrostu jest napędzana przez „bezprecedensową rolę wartości odstających (najwyższych lub najniższych w zbiorze - red.)", które będą się zmniejszać i sprowadzać wszystko z powrotem do normy.

- Wszystko to sugeruje, że urzędnicy Fed mogą trzymać się swojego planu stopniowego wyjścia z łagodnej obecnie polityki pieniężnej – stwierdził Hatzius. To, zgodnie z poglądem Deutsche, będzie błąd.

Analizy rynkowe
Czterocyfrowe stopy zwrotu z akcji. Oto giełdowi prymusi
Analizy rynkowe
Polski rynek ma sporo do nadrobienia, ale wciąż nie wiadomo, czy kupować
Analizy rynkowe
Niełatwa walka spółek o wyższe marże
Analizy rynkowe
Techniczna spółka dnia. PKO BP mocno pobujało, ale widoki na północ
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne
Analizy rynkowe
Rynki akcji na rozdrożu przed pierwszą obniżką stóp w USA
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Kampania prezydencka na razie bez echa