Waluty rynków rozwijających się nie nadążają za giełdami

Apetyt na ryzykowne aktywa w I kwartale znów wyraźnie wzrósł. Odczuły to m.in. indeksy giełdowe, które zanotowały mocne otwarcie roku. Inaczej sytuacja wygląda na rynku walutowym. W dużej mierze odpowiada za to amerykański dolar, który wciąż pozostaje pierwszym wyborem inwestorów.

Publikacja: 11.04.2019 13:00

Foto: GG Parkiet

Po nerwowej końcówce ubiegłego roku I kwartał 2019 r. przyniósł odbicie na rynkach akcji. Zyskiwały zarówno rynki rozwinięte, jak i te zaliczane do grona rozwijających się, co było najlepszym dowodem na to, że inwestorzy zapomnieli o czynnikach ryzyka, a apetyt na ryzyko znów wzrósł. Jak jednak zauważa agencja Bloomberg, podobnego ruchu nie było widać w przypadku rynku walutowego, gdzie waluty krajów rozwijających się zachowywały się relatywnie stabilnie i nie dołączyły do giełdowego rajdu. Skąd się wzięła ta rozbieżność i jakie może mieć konsekwencje w przyszłości?

Nie ma mocnego na dolara

O skali rozbieżności między zachowaniem rynków akcji a rynkami walut najlepiej świadczy zachowanie indeksów MSCI. Wskaźnik odzwierciedlający zachowanie akcji z rynków rozwijających się zyskał w I kwartale prawie 10 proc. Obecnie jest już ponad 13 proc. na plusie (podobne wyniki notuje globalny indeks akcji MSCI World Index). Analogiczny indeks dla walut z rynków rozwijających się w I kwartale zyskał niecałe 2 proc., natomiast aktualnie jest 2,1 proc. na plusie.

– Trzeba pamiętać, że grudzień poprzedniego roku był słaby dla giełd, ale relatywnie stabilny na rynku walut. W efekcie giełdy mocniej odbiły w I kwartale, natomiast na rynku walutowym dalej mamy do czynienia ze spokojem – wskazuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.

Eksperci podkreślają, że w dużej mierze za tę sytuację odpowiada amerykańska Rezerwa Federalna, która wysłała sygnał, że w tym roku może już nie dojść do podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, co było sporym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę wcześniejsze oczekiwania.

– To przede wszystkim istotny impuls dla zwyżek na Wall Street, ale też sygnał, że w 2019 r. obędzie się bez hegemonii dolara amerykańskiego, co dla gospodarek rozwijających się jest pozytywną informacją – zwraca uwagę Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers.

O ile jednak retoryka Rezerwy Federalnej przełożyła się na rynki akcji, w tym również tych rozwijających się, o tyle już na rynku walutowym tej reakcji zabrakło. Po ubiegłorocznym „rajdzie" dolar co prawda nie zyskuje już tak mocno, ale też trudno powiedzieć, aby utracił wigor, czego najlepszym dowodem jest to, że od początku roku umocnił się wobec euro o około 1,5 proc. Siła dolara blokuje też waluty rynków wschodzących.

– Rynki akcji kupiły gołębią retorykę banków centralnych, a na rynku walutowym dolarowi cały czas brakuje konkurentów. Mimo łagodniejszego przekazu z Fedu pozostaje on wciąż mocny. To ogranicza pole do umocnienia walut emerging markets – mówi Rogalski.

– Sama siła dolara z jednej strony była zastanawiająca, gdyż Fed wskazał, że nie będzie podnosił stóp procentowych w tym roku. Z drugiej strony mieliśmy jednak obawy dotyczące wzrostu gospodarczego oraz wciąż całkiem silną amerykańską gospodarkę. Tak naprawdę ciężko było szukać innej alternatywy z krajów rozwiniętych w stosunku do dolara amerykańskiego, gdyż nawet w Europie sytuacja pod względem gospodarczym wyglądała relatywnie słabo – zwraca uwagę Michał Stajniak, analityk X-Trade Brokers.

Fed nadaje ton

Warto podkreślić, że postawa Rezerwy Federalnej przełożyła się też na rynkowe nastawienie innych banków centralnych, które też odcisnęło swoje piętno na rynku walutowym.

– Lokalne banki centralne (patrząc przez pryzmat naszego regionu) raczej chcą wpisywać się w globalne trendy, co oznacza gotowość do prowadzenia ostrożnej (łagodnej) polityki – podkreśla Marek Rogalski. Na ten aspekt zwraca również uwagę Białas.

– Fed wymusza na lokalnych bankach centralnych łagodzenie nastawienia, by przeciwdziałać aprecjacji waluty. Pomimo aktualnych obaw wokół siły globalnego ożywienia w dalszym ciągu mówimy tylko o spowolnieniu, a nie kierowaniu się ku recesji, więc w miarę dobre dane w połączeniu z łagodnym bankiem centralnym wystarczają, by podbijać indeksy giełdowe. Jednak w tym samym czasie spada atrakcyjność waluty pod kątem strategii carry trade, gdyż polityka monetarna wpływa na spadek rynkowych stóp procentowych. Biorąc pod uwagę, że przepływy na rynku akcji są małe w porównaniu z wolumenem kierowanym pod transakcje rynku walutowego, to tłumaczy, czemu siła walut nie odpowiada sile indeksów – podkreśla.

Co przyniesie przyszłość?

Czy waluty rynków rozwijających się zaczną nadrabiać zaległości wobec giełd i dysproporcja między klasami aktywów zacznie się zmniejszać? Odpowiedzi na tak postawione pytania nie są jednoznaczne. Wszystko będzie bowiem zależało co najmniej od kilku czynników. Wystarczy chociażby wspomnieć o kwestiach gospodarczych, o tym, jakie dane makroekonomiczne będą się pojawiały w najbliższym czasie, o wojnie handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Chinami czy chociażby postawie banków centralnych. Na koniec być może najważniejszym pytaniem jest to, jak w najbliższym czasie będzie się zachowywał amerykański dolar.

– Korelacja rynku akcji z walutowym w przypadku rynków wschodzących pozostaje niewielka, ale ta tendencja może się odwrócić – mówi Rafał Sadoch, analityk DM mBanku, który liczy, że spełni się optymistyczny scenariusz dla rynków.

– Niewykluczone, że obecnie poprawa perspektyw gospodarczych i amerykańsko-chińskie porozumienie handlowe jeszcze bardziej poprawią nastroje na parkietach rynków wschodzących, a odpływ od dolara w takim scenariuszu mógłby umocnić chociażby złotego – uważa Sadoch.

Pozostali analitycy są zdecydowanie bardziej ostrożni, jeśli chodzi o prognozowanie zachowania giełd i walut rynków rozwijających się. Konrad Białas nie spodziewa się, aby pojawiła się jakaś silna korelacja między giełdami a walutami emerging markets.

– Nie zakładałbym, aby waluty zachowywały się podobnie jak indeksy, choćby dlatego, że zmienność walut jest względnie mniejsza niż wahania indeksów giełdowych. Możemy jednak mieć do czynienia z zawężaniem luki, ale zależy to od kierunku, jaki obierze globalna gospodarka. Powracające oznaki słabości ożywienia będą studzić optymizm inwestorów giełdowych i podsycać korektę. Jeśli jednak gospodarka na dobre odbija z dołka z przełomu roku, będzie mniej bodźców do łagodzenia polityki monetarnej i rewizja rynkowych oczekiwań pomoże w umocnieniu walut – uważa.

Dolar, który w ostatnich miesiącach odzyskał nawet miano bezpiecznej przystani, i kondycja globalnej gospodarki to właśnie czynniki, które najczęściej się przewijają, kiedy pyta się analityków o przyszłość aktywów z rynków wschodzących.

– Dalsze zwyżki indeksów oraz walut emerging markets wymagają z pewnością słabszego dolara, ale przy okazji świat nie może bać się recesji. Jeżeli jednak wystąpiłyby obawy o recesję, możemy zauważyć silniejszy popyt na amerykańskie obligacje i odpływ pieniędzy z gospodarek wschodzących, co doprowadzi do wyprzedaży tamtejszych walut – uważa Stajniak.

– Myślę, że prędzej rynki akcji się cofną, niż waluty EM zyskają. Jeśli nawet założymy, że spowolnienie globalnej gospodarki rzeczywiście okaże się płytkie, to rynki akcji są już po zwyżkach, które w dużej mierze to uwzględniły... Oczywiście pomijam tu kwestię związaną z lokalną wyceną spółek na poszczególnych rynkach – mówi Rogalski.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty