Po publikacji wrześniowego raportu o inflacji w ubiegły piątek dywan dla październikowej obniżki został szeroko rozwinięty. Taki ruch i tak był wyczekiwany teraz zaś rynki wyceniają całą serię obniżek, w tym także ruch grudniu i spadek stóp procentowych poniżej 3% w przyszłym roku. Co więcej spodziewane jest zakończenie programu redukcji bilansu banku centralnego. Początkowo taka decyzja była oczekiwana w grudniu, ale teraz konsensus przesunął się w dużym stopniu na dzisiejsze posiedzenie. Choć bilans Fed nadal jest duży, w relacji do PKB wrócił w rejony średniej z poprzedniej dekady i przedstawiciele banku centralnego sygnalizowali, że tym razem nie zamierzają z redukcją iść tak głęboko jak w 2018 roku.
Czy zatem są jakieś zagrożenia? Chyba przede wszystkim rynkowy optymizm. Gdy rynki wyceniają już najbardziej optymistyczny scenariusz, trudno pozytywnie je zaskoczyć. Szczególnie, że optymizmem wieje z każdej strony. W najlepsze trwa hossa AI, która zaczyna przybierać znamiona bańki spekulacyjnej. Do tego atmosferę podgrzewa będący w Azji prezydent Trump, zapowiadając przełomowe porozumienia handlowe. Do spotkania z prezydentem Xi ma dojść jutro w Korei, choć można mieć obawy, czy porozumienie nie będzie trochę na pokaz i nie będzie w praktyce taktycznym zawieszeniem broni – będącym w interesie Xi (Chiny goniąc USA potrzebują jak najmniej ograniczeń), a Trumpowi dając paliwo dla Wall Street i brak komplikacji gospodarczych przed przyszłorocznymi wyborami do Kongresu.
Faktem jest, że amerykańska gospodarka (i szerzej ogólnie światowa) dość stabilnie przeszła przez okres podniesionych stawek celnych, a obawy o falę inflacji okazały się przesadzone. Tym niemniej nawet jeśli popatrzymy na wczorajszy indeks Conference Board, dostajemy kolejny delikatny sygnał, że sytuacja na rynku pracy pogarsza się, podczas gdy oczekiwania inflacyjne rosną. Oczywiście tak długo jak nie przekłada się to na wyniki spółek lub tak długo jak nie zatrzyma to gołębiej narracji Fed, takie sygnały nie przebijają się do świadomości inwestorów, ale z tej strony należałoby wypatrywać potencjalnego zagrożenia.
Wpływ posiedzenia Fed będzie ważny także dla rynku złota, gdzie jeszcze w pierwszej połowie miesiąca mieliśmy atomową hossę, podczas gdy ostatnie dni przynoszą zauważalną korektę. Warto zauważyć, że pomimo gołębich oczekiwań kurs dolara jest stabilny. Dolar traci wobec walut z antypodów, ale to raczej efekt korelacji tych walut z Wall Street i oczekiwań na sukces rozmów w Azji, natomiast kursy europejskich walut są stabilne. Nie można zatem wykluczyć, że ewentualna realizacja zysków po decyzji mogłaby nawet dolara umocnić pomimo obniżki stóp.
Inwestorzy powinni pamiętać, że dzień nie kończy się na decyzji Fed (19:00) i konferencji prezesa (19:30). Po zamknięciu sesji na Wall Street mamy publikację wyników Microsoft, Alphabet i Mety. O 8:00 euro kosztuje 4,23 złotego, dolar 3,64 złotego, funt 4,81 złotego, zaś frank 4,58 złotego.