Wyższa inflacja za wrzesień (4,9 proc. r./r.) wciąż wpisuje się w narrację zakładającą, że stopy procentowe nie ulegną zmianie aż do końca I kwartału 2025 r. Większy wpływ na złotego mają więc globalne nastroje – a te są wciąż niezłe za sprawą oczekiwań co do dalszych działań Fedu oraz chińskiego stimulusa.
Błędem byłoby jednak sądzić, że polska waluta jakoś szczególnie zyskuje. Na EURPLN jesteśmy na poziomach, które po raz pierwszy były osiągnięte w połowie marca br. (4,2750), a USDPLN jest tylko 7 groszy poniżej poziomu z tamtego okresu (3,83). Bardziej zatem mamy do czynienia z nieustannie pozytywną narracją wokół naszej waluty niż jakimś znaczącym ruchem.
Warto na to zwrócić uwagę, bo być może złoty ma większe pole do rozczarowania w 2025 r. niż to można by obecnie sądzić. Powód? Rozczarowująca sytuacja gospodarcza w strefie euro może skłonić RPP do bardziej radykalnych działań na stopach w sytuacji, kiedy przewidywana ścieżka inflacyjna dałaby taką możliwość. Nie jest też pewne, czy amerykańską gospodarkę rzeczywiście będzie czekał scenariusz soft-landingu. A im więcej niewiadomych, tym więcej pola do zmienności na złotym. Ale na razie jest spokojnie, choć w tym tygodniu czeka nas szereg ważnych publikacji z USA, które mogą wpłynąć na zachowanie się EURUSD i pośrednio USDPLN.