Wydarzeniem pierwszej części dnia na rynku walutowym, przynajmniej lokalnie, był wstępny odczyt inflacji w Polsce za lipiec. Ta okazała się niższa od oczekiwań i ukształtowała się na poziomie 4,2 proc. r/r.
Dane te odbiły się echem na rynku walutowym. Złoty zaczął się osłabiać, chociaż ciężko też mówić o jakimś znaczącym ruchu. W stosunku do dolara nasza waluta po godz. 10 traciła 0,2 proc. i ten był wyceniany na 3,97 zł. Euro drożało o 0,1 proc. do 4,29 zł. Frank zyskiwał 0,5 proc. do 4,51 zł.
Czytaj więcej
Inflacja konsumencka w Polsce wyniosła w lipcu 4,2 proc. w skali rocznej, wobec 2,6 proc. w czerwcu – wynika ze wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego.
- Restrykcyjne, jastrzębie nastawienie Rady Polityki Pieniężnej jest jednym z podstawowych atutów złotego. Wraz z odbiciem inflacji zaczyna jednak zmniejszać się atrakcyjność odsetkowa polskiej waluty. Realne stopy procentowe w pierwszym półroczu powróciły do wartości dodatnich, a następnie osiągnęły najwyższe pułapy od przeszło dwóch dekad. Teraz zaczynają się kurczyć. W rezultacie prognozy Cinkciarz.pl dotyczące EUR/PLN mówią o braku znaczącej przestrzeni do spadków kursu euro. Złoty powinien pozostać względnie stabilny i odporny na globalne zawirowania — wskazuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Złoty czeka na Fed. Jen w natarciu
Środowe atrakcje się jednak nie kończą. Wieczorem decyzja Fed w sprawie stóp procentowych. I chociaż rynek nie spodziewa się tutaj zmiany, to ważna będzie też komunikacja po posiedzeniu i to ona może wpłynąć na dolara i tym samym złotego.