Jeszcze rano wydawało się, że czwartek może przynieść wyprzedaż naszej waluty. Złoty tracił na wartości, co było związane głównie z siłą amerykańskiej waluty. Ta sprawiła, że za dolara w pierwszej części dnia trzeba było płacić nawet 4 zł. W kolejnych godzinach handlu sytuacja na rynku zaczęła się jednak stabilizować. Złoty nie tylko nie tracił dalej na wartości, ale nawet odrobił znaczną część porannych strat. W efekcie po południu dolar był wyceniany na 3,99 zł, zaś euro na 4,31 zł. Były to poziomy zbliżone do tych, które widzieliśmy wczoraj.
Czytaj więcej
Firma XTB ruszyła z zapowiadaną wcześniej usługą social. Dzięki niej możliwe jest obserwowanie innych inwestorów, przeglądanie ich najważniejszych statystyk, składu portfela oraz otrzymywanie powiadomień o ich najnowszych transakcjach.
- Czwartek nie przynosi istotniejszych zmian na wycenie złotego. Na rynku pojawia się jednak sporo spekulacji nt. ewentualnego możliwego osłabienia PLN, jutro, na płytkim rynku pod ewentualnego mocniejszego USD po danych. Dodatkowo sporo uczestników rynku argumentuje iż większość czynników wspierających złotego jest już w cenie — wskazuje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.
Złoty będzie pod presją?
Jutro co prawda wiele rynków ma wolne, ale handel na rynku walutowym jednak się odbędzie. Takie zestawienie zawsze rodzi ryzyko nieprzewidzianych i dynamicznych ruchów z racji ograniczonej płynności. Dodatkowo trzeba pamiętać, że jutro dostaniemy też dane dotyczące inflacje PCE w Stanach Zjednoczonych. Publikacja ta dodatkowo może wywołać większe zamieszanie rynkowe. Inwestorzy na rynku walutowym muszą więc jeszcze wstrzymać się ze świątecznym odpoczynkiem.