Wzrost cen w Wielkiej Brytanii w czerwcu okazał się słabszy od oczekiwań, notując najniższy poziom od 15 miesięcy. To wystarczyło, aby inwestorzy rzucili się na akcje spółek notowanych w Londynie. FTSE100 jak i FTSE250 są daleko w tyle względem położenia DJIA, DAX czy nawet CAC40. Indeks 100 największych spółek notowanych na LSE jeszcze kilka sesji temu szurał po tegorocznej podłodze. Do szczytów z 2023 r. brakowało mu ponad 10 proc. Ostatnio zaległości te zostały mocno zredukowane przez brytyjskie indeksy giełdowe. Np. FTSE250 w minionym tygodniu odrobił około 4 proc., co jest jednym z najlepszych wyników na świecie w ostatnich dniach. Londyński indeks odnotował najlepszy okres w tym roku, co ma swoje konsekwencje na kreskach. Linia trendu spadkowego, poprowadzona z lutowego maksimum, została przerwana. I to w sposób niebudzący wątpliwości. Jednocześnie FTSE250 finiszował powyżej ruchomej granicy, czyli średniej dwustusesyjnej. Na wykresie tygodniowym utrzymała się sekwencja popytowych świeczek. Zabrakło jeszcze finiszu powyżej 19,5 k, czego nie można wykluczyć w ostatnich dniach lipca. Przed ważnym zadaniem stanął funt. Cross USDBGP zbliżył się do kilkunastoletniej linii trendu. Przełamanie tak ważnego wskaźnika mogłoby okazać się wisienką na akcyjnym torcie, przygotowanym przez giełdowych kucharzy hossy. Ponadto nie można wykluczyć, iż zastawiana jest pułapka, a katalizatorem ma prawo okazać się dolar.