Sytuacja Rady jest nie do pozazdroszczenia. Zbyt małe podwyżki stóp będą oznaczać jeszcze słabszego złotego oraz ryzyko kompletnego wymknięcia się inflacji spod kontroli (o ile ona jeszcze jest pod kontrolą). Z kolei gwałtowne podwyżki w połączeniu z kolejnymi zakłóceniami mogą sprowadzić recesję. Sytuacje podobne do tej zawsze były dużym problemem dla banków centralnych, które czasem uważały, że lepiej wstrzymać się z działaniem bo wysokie ceny obniżą popyt i inflacja za jakiś czas sama spadnie. Rada nie ma jednak takiego komfortu, a to dlatego, że jeszcze przed agresją na Ukrainę inflacja wynosiła ponad 9% wobec celu na poziomie 2,5%. Dziś Rada nie ma jednak tego komfortu. Szok paliwowy oznacza, że mimo „tarczy" czeka nas wzrost inflacji do poziomów dwucyfrowych, a drożeją nie tylko paliwa (najbardziej spektakularnym przykładem jest cena niklu, która wzrosła o kilkaset procent). O ile jeszcze tydzień temu oczekiwano podwyżki o 50 punktów bazowych (do 3,25%), teraz największe banki oczekują już 100 punktów (do 3,75%) i niejako w ten sposób zmieniają konsensus rynkowy. Brak takiej podwyżki z punktu widzenia złotego byłby przyjęty jako rozczarowanie. Para EURPLN jest tuż poniżej psychologicznej bariery 5,00 i choć decyzja RPP na dłuższą metę nie jest w stanie złotego umocnić (tu kluczowa jest choćby uzasadniona nadzieja rynku na deeskalację konfliktu), to rozczarowanie może doprowadzić do wzrostu kursu powyżej niej.
Tydzień w kalendarzu rozpoczął się od całkiem solidnych danych o zamówieniach i produkcji w Niemczech za styczeń, ale na ten moment jest to dla inwestorów bez znaczenia. Oczy zwrócone są na wydarzenia na Ukrainie i konsekwencje głównie dla rynków surowców. Niestety ropa dziś znów drożeje i baryłka Brent kosztuje już 127 dolarów. O 8:15 euro kosztuje 5,0035 złotego, dolar 4,6077 złotego, frank 4,9728 złotego, zaś funt 6,0297 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB