Duża niepewność oraz wzajemne sankcje powodują ogromne obawy dotyczące rynku surowcowego, a w szczególności ropy, która sięga już 130 dolarów za baryłkę. Tymczasem złoty jest najtańszy w historii do euro i wiele wskazuje, że może być jeszcze gorzej. Jednocześnie mamy jednak podstawy do tego, aby twierdzić, że jest to jedynie chwilowa wyprzedaż.
Dolar po 4,55 zł, euro po 4,94 zł, frank również po 4,94 zł, a funt nieznacznie powyżej 6 zł. Jeszcze nikt miesiąc temu nie przewidywał takiego scenariusza, a obecnie wydaje się, że złoty może być jeszcze tańszy. Jest to związane przede wszystkim z psychologią, nie tylko ze strony całego społeczeństwa, ale również globalnych instytucji finansowych. Polska jest bardzo blisko konfliktu, co powoduje, że instytucje nie interesują się w tym momencie szukaniem okazji do inwestycji w naszym kraju. Z kolei społeczeństwo w obawie przed rozszerzeniem się konfliktu na zachód, decyduje się na wymianę złotego na bezpieczniejsze waluty, w szczególności dolara, ale również euro, które w zasadzie jest bardzo podobnie zagrożone jak polski złoty. Mimo to, waluty regionu, czyli złoty, forint i korona czeska są obecnie bardzo słabe. Eksperci geopolityczni wskazują, że teoretycznie emocje powinny opaść w perspektywie 6-8 tygodni. Teoretycznie, jeśli Rosja nie zdecyduje się na jakieś dalsze drastyczne kroki, to właśnie do tego czasu powinniśmy oczekiwać powrotu kapitału do Polski i do najbardziej wyprzedanych aktywów. Złagodzić się powinny również ceny ropy naftowej, która kosztuje w realiach polskiego złotego dwa razy więcej niż podczas szczytu w 2008 roku (choć warto pamiętać, że poprzednie rekordy w ujęciu złotego miały miejsce w 2012 roku, kiedy to baryłka sięgnęła 400 zł za baryłkę). Niemniej jednocześnie nie widać ogromnej paniki na rynku obligacji. Rentowności 10 letnie w styczniu sięgały ponad 4,10%, natomiast teraz jest to powyżej 4,3%. Jest wyżej, ale nie widać kompletnego odwrotu.
Ratunkiem dla złotego jest oczywiście deeskalacja konfliktu, ale również mocne działania ze strony Rady Polityki Pieniężnej. Inflacja jest na tyle duża i perspektywy na jej dalsze wzrosty są wciąż mocne, to powoduje, że podwyżka stóp ze strony RPP na poziomie 50 pb powinna być zagwarantowana, a nie jest wykluczone, że będzie to jeszcze więcej. Wszystkiego dowiemy się jutro, 8 marca.
Michał Stajniak
Starszy Analityk Rynków Finansowych