Notowania GBP/USD balansują wokół 1,24, najniżej od ponad dwóch lat. Niżej jest już tylko otchłań poreferendalnego załamania i pole do osłabienia o kolejne 2,5 proc. Inwestorzy zupełnie obojętnie przechodzą obok serii pozytywnych sygnałów z gospodarki. Rynek pracy Wielkiej Brytanii imponuje siłą pomimo brexitowej niepewności i chaosu na scenie politycznej. Stopa bezrobocia jest bliska najniższym pułapom w historii. Z kolei płace rosną w nieosiągalnym dla innych gospodarek rozwiniętych, najwyższym od globalnego kryzysu tempie. Nie pozwala to Bankowi Anglii patrzeć pobłażliwie na tendencje cenowe, zwłaszcza w najważniejszych dla władz monetarnych kategoriach bazowych. Zresztą dynamika CPI jest przy celu inflacyjnym i przekroczy projekcje banku centralnego. Rynek pieniężny wierzy, że Wielka Brytania oprze się globalnej fali łagodzenia. W gronie ośmiu najważniejszych walut niższa wycena prawdopodobieństwa redukcji stóp w horyzoncie trzech miesięcy wspiera tylko dolara kanadyjskiego, który w dużej mierze dzięki temu wiedzie prym. Przyczyn słabości funta należy szukać – jakżeby inaczej – w brexicie. Wśród torysów lada moment zostanie wyłoniony nowy przywódca. Murowany faworyt Boris Johnson zajmuje ostre stanowisko ws. irlandzkiego bezpiecznika. Postrzeganie przesadnie przecenionego funta nie poprawi się nawet przy najsolidniejszych fundamentach, jeśli ryzyko twardego brexitu nie zacznie maleć.