Jaką pozycję ma wasza spółka na rynku usług IT w sektorze ochrony zdrowia i jak te usługi zaczęły powstawać?
Nasz sztandarowy produkt jest w ponad 420 szpitalach w Polsce. Jeśli chodzi o ewolucję usług, to historia sięga lat 90. W pewnym momencie lekarze stwierdzili, że realizując część powtarzalnych czynności (np. opisy zdjęć rentgenowskich czy USG), warto skorzystać z komputera, by skrócić czas obsługi pacjenta. Taka sytuacja trwała przez kilka lat. Lekarze oddolnie zgłaszali potrzeby, a firmy IT zaczęły na te potrzeby odpowiadać i tak powstał – wówczas jeszcze dosyć prosty – system obsługi szpitali.
Co się potem zmieniło?
Wpływ na sektor ochrony zdrowia i jego obecny kształt miały m.in. zmiany w ustawodawstwie i sposób finansowania opieki zdrowotnej. W początkowych latach było to finansowane z budżetu, a wymogi dotyczące sprawozdawczości były na drugim miejscu. Był budżet do wykorzystania, więc go wykorzystywano. Jednak gdy pojawiły się kasy chorych, a potem ich następca – NFZ – zaczęto cały system z dość oczywistych powodów formalizować. Opieka zdrowotna była coraz droższa, następowały zmiany w poborze składki, a płatnik zaczął narzucać coraz większe oczekiwania w stosunku do szpitali. W związku z tym systemy IT musiały się rozbudowywać i zbierać więcej informacji, co zaczęło lekarzy irytować, a nawet im przeszkadzać. To był ten moment, który niestety trwa do dziś i który spowodował rozjazd oczekiwań lekarzy, firm IT i płatnika. Potem do tego dołączył jeszcze ustawodawca. Skutek jest taki, że lekarze zaczęli traktować systemy IT jako ciało obce, które im nie pomaga, a wręcz zabiera czas, który chcieliby poświęcić na obsługę pacjenta. Odbiór tych narzędzi przez personel medyczny był odwrotny niż zamierzono.
To znaczy?