Comarch wreszcie podzieli się zyskiem z właścicielami. Poniedziałkowe walne zgromadzenie akcjonariuszy informatycznej spółki zdecydowało o przeznaczeniu 12,08 mln zł z zeszłorocznego zysku (na poziomie jednostkowym wyniósł 55,2 mln zł) na dywidendę. Dzień ustalenia prawa do niej przypada 31 lipca a wypłaty 16 sierpnia. Na GPW za akcje Comarchu w poniedziałek przed godz. 14 płacono 57,7 zł. To oznacza, że stopa dywidendy wyniesie 2,6 proc.
Decyzja udziałowców była sporym zaskoczeniem. Comarch do tej pory wyjątkowo niechętnie dzielił się z udziałowcami zyskami. Jeśli już przekazywał jakąś część właścicielom, to robił to poprzez skup akcji. Taka strategia od zawsze była krytykowana przez inwestorów finansowych, którzy równie sceptycznie oceniali wysokie premie przyznawane menedżmentowi.
Również w bieżącym roku nic nie wskazywało, żeby Comarch miał wypłacić dywidendę. Zarząd spółki rekomendował, żeby zostawić zysk w firmie z przeznaczeniem na kapitał zapasowy. Taki projekt uchwały został również zaakceptowany przez radę nadzorczą. Tymczasem na walnym, Elżbieta Filipiak, szefowa RN, niespodziewanie rekomendowała innym podział zysku za 2011. Został zaakceptowany przez pozostałych udziałowców. Nie było to trudne bo Elżbieta Filipiak, wspólnie z mężem Januszem Filipiakiem (prezes Comarchu) kontrolują 43,05 proc. akcji dających jednak, dzięki uprzywilejowaniu, 69,28 proc. głosów na walnym zgromadzeniu. Łącznie małżeństwo, z tytułu dywidendy, otrzyma 5,2 mln zł (papiery, które posiada, są uprzywilejowane w głosach ale nie dają preferencji przy podziale zysku).