Polkomtel – historia z happy endem?

Czy Skarb Państwa naprawdę chce sprzedać Polkomtel – to pytanie pobrzmiewa na kuluarowych spotkaniach z udziałem inwestorów zainteresowanych przejęciem operatora sieci Plus. Są wśród nich przedstawiciele banków, zagranicznych funduszy private equity i polskiej branży telekomunikacyjno-mediowej. Nie bez powodu

Aktualizacja: 27.02.2017 03:05 Publikacja: 12.02.2011 01:37

Akcjonariusze Polkomtelu: PKN Orlen, KGHM, PGE i Węglokoks, od dziesięciu lat deklarują, że chcą spr

Akcjonariusze Polkomtelu: PKN Orlen, KGHM, PGE i Węglokoks, od dziesięciu lat deklarują, że chcą sprzedać komórkową sieć

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz RG Rafał Guz

Polscy akcjonariusze Polkomtelu, czyli spółki z udziałem Skarbu Państwa: koncern paliwowy PKN Orlen, producent miedzi KGHM, Polska Grupa Energetyczna i Węglokoks, z przerwami, ale od dziesięciu lat deklarują, że chcą sprzedać komórkową sieć i uzyskane pieniądze inwestować w dziedziny, na których znają się najlepiej. I od dziesięciu lat na deklaracjach poprzestają. Powód ewentualnej sprzedaży operatora sieci Plus za każdym razem jest ten sam: potrzeby gotówkowe właścicieli i konieczność spełnienia warunków zapisanych w umowach kredytowych (takie kłopoty miał ostatnio PKN Orlen). Przyczyny, dla których do transakcji jak do tej pory nie doszło, są mniej ewidentne. Najczęściej sprowadzają się do pytań, na które kolejne rządy nie umiały sobie jasno odpowiedzieć. Dlaczego i po co sprzedawać Polkomtel? Plusów sprzedaży Polkomtelu najwyraźniej do tej pory było mniej niż minusów. Albo były mniejsze niż minusy.

Sprzedać czy nie sprzedać

Za transakcją przemawiają logika biznesu oraz potrzeby państwowego budżetu – spółki po sprzedaży akcji mogą wypłacić duże dywidendy. Właściciele komórkowego operatora nie specjalizują się w telekomunikacji, a plany inwestycyjne dwóch z nich, Orlenu i PGE, wymagają dodatkowej gotówki.

W związku z postępem technologicznym i przymierzami operatorów osamotniony Polkomtel teoretycznie może stracić wypracowaną przez lata pozycję. – Wola sprzedaży Polkomtelu była już wcześniej. Brakowało jednak skoordynowanych działań właściciela Orlenu, KGHM, i PGE, czyli Skarbu Państwa. Problem brał się także z tego, że każda z tych spółek miała inną strategię i horyzont inwestycyjny. PKN Orlen potrzebował pieniędzy na Możejki, KGHM był nadpłynny i szukał sposobów, aby zainwestować gotówkę, a PGE także miało swoje plany – ocenia z perspektywy czasu Cezary Smorszczewski, b. wiceprezes PKN Orlen i były członek rady nadzorczej Polkomtelu. Z drugiej strony Polkomtel to kura znosząca złote jaja, która co roku wypłaca właścicielom około 1 mld zł dywidendy i której budżet marketingowy wynosi około 0,5 mld zł rocznie. Pozwala menedżerom Orlenu, KGHM czy PGE na uzyskanie dodatkowego wysokiego wynagrodzenia za zasiadanie w radzie nadzorczej. W operatorze sieci Plus nie brakuje też osób na niższych szczeblach struktury zatrudnienia, wywodzących się z grup właścicieli.

Po stronie formalno-prawnych przeszkód można wymienić prawo pierwokupu przysługujące każdemu akcjonariuszowi w sytuacji, gdyby partner chciał sprzedawać walory Polkomtelu, oraz statut spółki szczegółowo opisujący procedurę sprzedaży firmy i dający możliwość jej blokowania.

Gdzieś po środku tego rachunku szczęścia przewija się ryzyko polityczne. Kolejne rządy w Polsce reprezentują bądź zachowawcze, bądź odważne podejście do prywatyzacji. Sprzedaż dużych firm państwowych (Polkomtel jest pośrednio kontrolowany przez rząd) jest szczególnie bacznie obserwowana przez opozycję akurat rządzącego ugrupowania. A to właśnie przy udziale polityków powstał Polkomtel.

Polityka, komórki, telekomunikacja i miód

– Pamiętam „plaster miodu” – rysunek pokazujący, jak ma działać operator komórkowy – wspomina Wiesław Kaczmarek, który w 1995 r., gdy powstawał Polkomtel, był w rządzie SLD ministrem przekształceń własnościowych, czyli kierował odpowiednikiem dzisiejszego Ministerstwa Skarbu Państwa. – Nie potrafię dziś dokładnie odtworzyć, kto wpadł na pomysł utworzenia Polkomtelu. Pamiętam, że z profesorem Marianem Dąbrowskim, za pośrednictwem ówczesnego ministra ds. łączności Andrzeja Zielińskiego, odbyliśmy rozmowę o trendach w telekomunikacji. To chyba profesor zwrócił wtedy uwagę, że warto byłoby stworzyć taki projekt – mówi Kaczmarek.

A potem, jego zdaniem, motorem rozwoju Polkomtelu był Władysław Bartoszewicz, były już wtedy szef jego gabinetu. – Nasze drogi się rozeszły. Po odejściu z ministerstwa wpadł do mnie na rozmowę o konsorcjum, które miało wystartować w przetargu o koncesję. Na tym spotkaniu był też chyba wtedy Konrad Jaskóła (ówczesny szef Petrochemii Płock, dziś części PKN Orlen – red.) – mówi Kaczmarek.

Nieco inaczej przedstawiała genezę spółki w 2003 r. „Gazeta Wyborcza”. Według niej pomysłodawcą Polkomtelu był właśnie Bartoszewicz. Podobną tezę w 2001 r. można było znaleźć w „Polityce”. – Koncepcja była taka, żeby konsorcjum składało się z dwóch części: zagranicznych podmiotów, które przyniosą technologię, i polskich firm, taki był zresztą, zdaje się, wymóg koncesji – mówi minister. Padło na KGHM, Petrochemię Płock i PSE – dodaje.

W 1996 r. w skład akcjonariatu Polkomtelu wchodziły oprócz tych firm także Stalexport, BIG Bank Gdański oraz AirTouch Communication (amerykańską firmę kupił potem Vodafone) i duński Tele Danmark. Stalexport i BIG BG po trzech latach sprzedały swoje pakiety. W 1999 r. 5,5 proc. akcji Polkomtelu należących do Stalexportu wyceniono na około 145 mln dolarów (co daje 2,6 mld dolarów za całą firmę). Choć pierwotnie Stalexport wynegocjował cenę z AirTouch, to 4,5 proc. Polkomtelu kupiło od niego PSE, a 1 proc. został podzielony proporcjonalnie między wszystkich akcjonariuszy: Polski Koncern Naftowy, KGHM, Vodafone AirTouch i Tele Danmark (miały wtedy po 19,25 proc.), Polskie Sieci Elektroenergetyczne (16 proc.), Węglokoks (4 proc.), Tel-Energo oraz Telbank (0,5 proc.). Węglokoks i Telbank nie skorzystały wtedy z przysługującego im prawa pierwokupu. BIG BG sprzedał w tym samym czasie swoje 0,5 proc. za 13 mln dolarów.

– Zależało mi na tym, aby KGHM wykreował sobie „drugą nogę”. Ruda miedzi kiedyś się skończy i koncern albo będzie musiał szukać zasobów za granicą, albo szukać potem innego biznesu. Lepiej było zająć się więc tą sprawą wcześniej, niż czekać – tłumaczy udział polskich firm państwowych w budowaniu Polkomtelu Kaczmarek. – Petrochemia była po prostu zasobna finansowo. Jaka miała być rola PSE – dokładnie nie pamiętam, ale mogło mieć to związek z siecią masztów – mówi.

Nie jest pewien, kto wtedy przyprowadził Amerykanów, a kto Tele Danmark. Wskazuje, że za budowniczego koncepcji konsorcjum dla Polkomtelu uważa się znany lobbysta Marek Dochnal. – Był chyba wtedy związany z Duńczykami – mówi Kaczmarek.

Nie ze wszystkimi wskazanymi przez Kaczmarka autorami pomysłu powstania Polkomtelu można dziś swobodnie rozmawiać. Władysław Bartoszewicz mieszka w Kanadzie. W Polsce od 2006 r. jest poszukiwany listem gończym. Prokuratura zarzuca mu wzięcie miliona dolarów łapówki przy prywatyzacji Cementowni Ożarów, wykorzystywanie w kontaktach z Markiem Dochnalem stanowiska służbowego i ujawnienie tajemnicy służbowej. Trudno jest też o kontakt z samym Dochnalem. Założyciel firmy doradczej Larchmont Capital nie jest ulubieńcem ABW. Był kilka razy zatrzymywany. Podejrzewano go o przekupne kontakty z politykami.

– Po latach okazało się, że Polkomtel był bodaj najlepszą inwestycją państwa – mówi tymczasem Kaczmarek. I ma rację. Właściciele telekomu przez te wszystkie lata otrzymali od niego około 8 mld zł dywidendy. Czy telekom powinien być sprzedany, Kaczmarek oceniać nie chce. Żal mu tylko, bo uważa, że firma traci rynek.

Tylko razem

Od minionego roku wydaje się, że sygnały, iż Polkomtel jest na sprzedaż, wysyłane przez prezesów przedsiębiorstw kontrolowanych przez rząd, znajdą ostatecznie potwierdzenie w rzeczywistości. Przygotowania do transakcji ruszyły pełną parą.

Najpierw – już w 2009 r. – zarząd Polkomtelu, idąc w sukurs właścicielom, przygotował wariant wejścia na giełdę. Przy udziale UniCredit CA IB powstał prospekt emisyjny, tak aby wszyscy lub chociaż jeden z akcjonariuszy mógł sprzedać papiery operatora sieci Plus.

Ten scenariusz jest jednak obecnie jednym z najmniej prawdopodobnych, a zarząd nie ukrywa, że koszty sporządzenia prospektu zapewne obciążą wynik 2010 r. W skali Polkomtelu nie będzie chodziło o dużą kwotę – bo o kilka milionów złotych.

W marcu 2010 r. w Sejmie wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik zasugerował polskim firmom, aby sprzedawały Polkomtel razem. Ta wypowiedź sprawiła, że władze KGHM, w ostatnim czasie sceptyczne i niechętne wychodzeniu z Polkomtelu, ugięły się. – Musimy szanować wzajemne ustalenia, wyjście musi nastąpić wspólnie – cytowały media Herberta Wirtha, prezesa KGHM. Także w 2010 r. Orlen, KGHM, a potem także PGE, wybrały doradców, którzy mieli opracować najlepszy wariant wyjścia z inwestycji, przygotować wyceny sieci Plus, a następnie wybrać odpowiedniego inwestora dla spółki. Specjaliści z ING pracują od kwietnia ub.r. dla PGE, Nomura dla PKN Orlen, a Credit Suisse i KPMG dla KGHM. W końcu także ostatni zagraniczny udziałowiec Polkomtelu – brytyjski Vodafone, zatrudnił bank inwestycyjny Goldman Sachs. Od

Afryki po Skandynawię

Wszystkie te doniesienia sprawiły, że po Polkomtel z pewną dozą ostrożności, ale jednak, zaczęła ustawiać się kolejka inwestorów. Także tych egzotycznych.

Najpierw radosną nowinę z wyprawy do Afryki przywiozła delegacja Skarbu Państwa, która jako pierwsza poinformowała, że Polkomtelem interesuje się tamtejszy egipski operator. W listopadzie Naguib Sawiris, prezes Orascom Telecom, oficjalnie potwierdził to w Dubaju. Jednak udział Egipcjan w transakcji przekreśliły najwyraźniej rozruchy w kraju: Orascom nie jest wymieniany wśród podmiotów, które odebrały memorandum sprzedażowe Polkomtelu.

Nieoficjalne źródła informują za to, że dokumenty odebrały hiszpańska Telefonica, szwedzka TeliaSonera i norweski Telenor. Od pewnego czasu polskiemu gigantowi przyglądają się globalne fundusze private equity: Apax i TPG oraz Blackstone. W końcu do tego, że myśli o przejęciu sieci Plus, przyznał?się też jeden z najbogatszych Polaków – Zygmunt Solorz-Żak. Wie, że na samodzielne przejęcie?telekomu nie ma szans. Dlatego jego doradcy?rozmawiają z inwestorami finansowymi o współpracy. – Moi doradcy przekazali mi informację, że finansowanie jest możliwe – przyznał kilka tygodni temu Solorz-Żak. Biznesmen deklaruje, że chciałby, jeśli kupi Polkomtel, wprowadzić go na GPW.

Obrona sycylijska?

Potencjalni nowi właściciele Polkomtelu stoją więc w blokach startowych. Czekają, aż bomba pójdzie w górę. Bomba idzie: tylko raz zwalnia, raz przyspiesza.

Tzw. teaser – dokument informacyjny zachęcający do udziału w transakcji – miał trafić do zainteresowanych pod koniec grudnia. Tak się jednak nie stało. „Wyszedł” w styczniu, bo rada nadzorcza Polkomtelu nie upoważniła na czas zarządu do rozesłania dokumentu.

– Sądzę, że może mieć to związek z udziałem Polkomtelu w przetargu na Exatel (sprzedaje go PGE – red.). Termin składania ofert został w nim przesunięty do 4 stycznia. Zaczekajmy do tego czasu z dywagacjami, czy Polkomtel będzie sprzedany, czy też nie – mówiła nam jedna z osób zainteresowanych całą operacją. 4 stycznia minął. Polkomtel oferty nie złożył, nie komentując decyzji.

Wcześniej Jarosław Bauc, prezes Polkomtelu, tłumaczył, że zainteresowanie Exatelem wiąże się z planami uruchomienia usług szybkiego Internetu w technologii LTE (ang. Long term evolution).

– Sądzimy, że dzięki usłudze LTE popyt na mobilny Internet urośnie. Może to być kolejny skok zainteresowania Internetem, podobny do tego, z jakim mieliśmy do czynienia, gdy oferty o kilkuset kilobitach na sekundę zastąpiło 3,5 megabita na sekundę. Uważamy tak na podstawie tempa wzrostu ilości danych przesyłanych przez użytkowników poprzez naszą sieć. Rośnie ona o kilkadziesiąt procent z roku na rok. Przychody z tego tytułu rosną także, choć wolniej. Coraz większy strumień przesyłanych danych sprawia, że interesujemy się Exatelem, który posiada odpowiednią do tego celu sieć transmisyjną – mówił Bauc w rozmowie z „Rz”.

Istnieje spiskowa teoria, zgodnie z którą zakup Exatelu miał być, jak w terminologii szachowej: „obroną sycylijską” zarządu Polkomtelu – grą na czas. A czas mija nieubłaganie dla zarządów PKN Orlen i PGE. Rady nadzorcze już rozpisały konkursy, aby wybrać menedżerów następnej kadencji.

W lutym doradcy KGHM, Orlenu, PGE i Vodafone przesłali w końcu podmiotom, które pisemnie zobowiązały się do dotrzymania tajemnicy, memorandum dotyczące sprzedaży Polkomtelu. W drugiej połowie miesiąca oczekiwane są wstępne oferty zainteresowanych, a z kolei w marcu – krótka lista dopuszczonych do dalszych rozmów.

Jakie szanse mają poszczególni gracze – trudno zgadywać, bo nie wiadomo, jakie kryteria przyjęli sprzedający. Jeśli jest nim tylko cena za akcje, to najwięcej byłaby w stanie zaoferować na pewno hiszpańska Telefónica, która jest kilka razy większa od Polkomtelu, i dwóch innych zagranicznych operatorów o niego się starających.

Hiszpanie jednak na razie milczą. Dla nich proces nie zaczął się jeszcze w pełni. Zacznie się, gdy dojdzie do złożenia wstępnych ofert.

Finansowi kontra branżowi

– Myślę, że Polkomtel zostanie w końcu sprzedany – mówi Michał Marczak, szef analityków w DI BRE Banku. Obstawia, że spółka trafi w ręce inwestora branżowego, a nie na giełdę. – Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłaby sprzedaż Polkomtelu funduszom private equity. Oczywiście współpraca z firmami Zygmunta Solorza-Żaka ma duży sens ze względu na możliwość wspólnego wykorzystania częstotliwości i kontentu medialnego – sądzi z kolei Grażyna Piotrowska-Oliwa, była szefowa sieci Orange.

Marczak jest jednak zdania, że to inwestor branżowy byłby w stanie zaoferować za sieć Plus większe pieniądze niż inwestorzy finansowi, którzy i tak ostatecznie sprzedają tego rodzaju firmy podmiotom o podobnej działalności. Tylko inwestor branżowy byłby w stanie – łącząc Plusa ze swoimi przedsiębiorstwami – uzyskać w wyniku takiego połączenia korzyści. W przypadku telekomów chodzi zwykle o wspólne zakupy sprzętu telekomunikacyjnego, umożliwiające wynegocjowanie niższych cen, dzielenie się technologią.

Piotrowska-Oliwa oponuje, bo jej zdaniem także dla funduszy private equity Polkomtel stanowi pole do wypracowania dodatkowych zysków. Zauważa, że jak w każdej firmie państwowej i u każdego z trzech największych operatorów komórkowych, także w Plusie jest możliwa restrukturyzacja kosztów, która pozwoliłaby uzyskać zwrot z inwestycji nie tylko inwestorowi branżowemu, ale także funduszom. Była prezes Orange raczej nie ma tu jednak na myśli cięć zatrudnienia w samej spółce. W porównaniu z innymi operatorami, np. Erą, Plus zatrudnia relatywnie niewiele osób. Na koniec 2009 r. miał 3,6 tys. etatowych pracowników. Era obecnie – około 5,5 tys.

Ile inwestor musiałby przeznaczyć na zakup Polkomtelu? DI BRE Bank wycenia cały Polkomtel na około 16 mld zł. Taką wartość tej firmy przyjął na potrzeby wyceny akcji KGHM. DM BZ WBK w wycenie akcji Orlenu założył, że sieć Plus jest?warta aż 18 mld zł. 16 mld zł to kwota z ostatniej transakcji akcjami telekomu: pod koniec 2008?r. swój pakiet sprzedał pozostałym akcjonariuszom sieci Plus duński operator TDC. Na podstawie umowy z 2006 r. uzyskał wtedy za każdą?akcję polskiej spółki 214 euro pomniejszone?o wypłacone wcześniej dywidendy, czyli ostatecznie 180,5 euro za każdy walor (725 mln euro za pakiet odpowiadający 19,61 proc. Polkomtelu). Wtedy euro było o kilkanaście groszy droższe niż?dziś.

Od tamtej pory Polkomtelowi ani nie przybyło akcji, ani też jego pozycja rynkowa nie zmieniła się w diametralny sposób w porównaniu z największą konkurencją: Erą i Orange. Wszyscy trzej gracze stracili po 1–2 pkt proc. udziału w rynku za sprawą Playa, który zdobył od tego czasu 10 proc. komórkowego tortu.

Także wyniki Polkomtelu od 2008 r. właściwie się nie zmieniły. W 2007 r. przychody spółki miały wartość 7,79 mld zł, EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację, brany pod uwagę przy wycenach telekomów) 2,82 mld zł, a zysk netto 1,36 mld zł. Rok później sprzedaż wyniosła 8,48 mld zł, a zysk znowu 1,36 mld zł. 2010 rok Polkomtel zakończyć miał przychodami niższymi niż w 2009 r., gdy sięgały 7,9 mld zł, i zyskiem netto przekraczającym 1 mld zł.

Pytania do Konrada Jaskóły, prezesa Polimeksu-Mostostalu o Polkomtel

GPW byłaby dobrą drogą rozwoju Polkomtela

[b]Wiesław Kaczmarek wskazuje Pana, jako jedną z kilku osób, które brały udział w spotkaniach dot. utworzenia Polkomtela. Jak Pan pamięta okoliczności założenia tej spółki? Skąd pomysł na jej skład akcjonariatu. Wiesław Kaczmarek mówi np., że TDC przyprowadził Marek Dochnal. [/b]

Działo się to w 1995 roku. Cyfrowa telefonia komórkowa w tamtym czasie była światową nowością. Wiadomo było, że pojawią się dwie koncesje na prowadzenie tego biznesu w Polsce. Przeczuwaliśmy - w tej grupie - jego dynamiczny rozwój, tym bardziej, że w kraju sieć telefonii stacjonarnej nie była dostatecznie rozwinięta. Przedsięwzięcie wymagało silnych partnerów zarówno finansowych jak i technologicznych. Niezbędni byli partnerzy zagraniczni – w Polsce nie dysponowaliśmy takim know-how.

Odbyło się kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt spotkań i niekończące się dyskusje przy udziale wielu osób, m.in. ówczesnych szefów największych polskich firm. Składaliśmy to przedsięwzięcie w całość krok po kroku od czerwca do listopada 95 r.

Ostatecznie w grudniu 1995 r. grupa polskich firm w tym m.in.: ówczesna Petrochemia Płock, w której byłem Prezesem Zarządu, KGHM, PSE, Telenergo, a także dysponujące niezbędnym know-how: duński TeleDanmark oraz amerykański Air Touch powołały do życia Polkomtel. Zadaniem pierwszego zarządu spółki było opracowanie oferty (pamiętam – finalnie złożyliśmy ofertę ważącą ponad 80 kg) oraz zdobycie koncesji na świadczenie usług cyfrowej telefonii komórkowej. Cel ten został osiągnięty.

Kto wykreował markę Plus.

Nowy zarząd Polkomtela we współpracy z radą nadzorczą działał bardzo dynamicznie. Już w połowie 1996 roku dzwoniły pierwsze, testowe komórki. Zbliżał się komercyjny start sieci. Zarówno sieć i jej produkty musiały mieć to tego czasu swoją markę handlową. Zarząd we współpracy z Radą Nadzorczą najpierw wyłonił do współpracy agencje kreatywną. Została nią angielska firma Siegel and Gale. Powstało kilka dobrych propozycji, zarówno co do nazwy jak i znaku graficznego. Ostatecznie zwyciężyła uśmiechnięta, pełna dobrych emocji buźka Plus GSM – teraz Plus.

[b]Dlaczego Petrochemia zgodziła się brać udział w przedsięwzięciu - przeważyła opinia ministra, czy coś innego? [/b]

W tamtym czasie poszukiwaliśmy sposobów na dywersyfikację źródeł przychodów, co miało na celu dalsze zwiększenie bezpieczeństwa naszego petrochemicznego biznesu. Ponadto Petrochemia Płock była i jest bardzo silnym finansowo przedsiębiorstwem. Sztuką było bezpieczne i opłacalne inwestowanie zarobionych środków.

Polkomtel to był strzał w dziesiątkę.

Nie tylko z punktu widzenia uzyskanego przez Petrochemię, a później Orlen, godziwego zarobku na tej inwestycji.

Była też w tym biznesie komórkowym pewna misja, rodzaj obowiązku jaki największe podmioty gospodarcze powinny wypełniać w stosunku do kraju i obywateli. W tym przypadku Polkomtel miał umożliwić Polakom komunikację bez granic, wprowadzić nas w okres nowoczesnych technologii. Przecież już dawno nie wyobrażamy sobie życia bez telefonu komórkowego. To był wiekowy skok cywilizacyjny. To się udało, ponieważ m.in. Petrochemia Płock poprzez swój udział w przedsięwzięciu, zagwarantowała jego powodzenie.

[b]Czy Pana zdaniem Polkomtel powinien zostać sprzedany przez spółki z udziałem Skarbu Państwa? Jeśli jest Pan zwolennikiem sprzedaży Polkomtela inwestorowi prywatnemu, to czy zagranicznemu strategicznemu, czy funduszom, a może Solorzowi-Żakowi? [/b]

To zależy od wielu czynników. Polkomtel jest przykładem przedsiębiorstwa, które doskonale funkcjonowało przy takiej strukturze właścicielskiej. Nie zaryzykowałbym w tym konkretnym przypadku stwierdzenia, że w biznesie tylko to, co prywatne jest dobre. Z moich doświadczeń wynika jednak, że prywatyzacja poprzez giełdę powinna być rozważona, jako droga dalszego rozwoju tej spółki.

[b]Dlaczego, jak Pan sądzi, przez lata się to nie stało, a dzieje się właśnie teraz? Czy to dobry moment?[/b]

Polkomtel jest dochodowy. Dlaczego pozbywać się gwarantowanego źródła przychodów, jeśli nie było lepszych pomysłów na zainwestowanie środków uzyskanych ze sprzedaży. Może teraz pojawiły się takie pomysły lub zaistniały inne ważne powody.

W każdym momencie można znaleźć argumenty za i przeciw sprzedaży. Na pewno właściciele opracowali analizy ekonomiczne, które pomagają im podjąć decyzję i ograniczają ryzyko popełnienia błędu. Ocenić to będzie można jednak dopiero w dłuższej perspektywie.

Pytała: U. Zielińska

Technologie
CD Projekt odsłania karty. Wiemy o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Technologie
Pogrom w grach. 11 bit studios ciągnie branżę w dół
Technologie
11 bit i PCF. Czy w grach dzieje się coś złego?
Technologie
Premier: TVN i Polsat na listę spółek pod ochroną
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Technologie
Hiobowe wieści z 11 bit studios. Wiemy o którą grę chodzi
Technologie
PCF Group nie pozyskało finansowania. Co zrobi?