Jakie szanse mają poszczególni gracze – trudno zgadywać, bo nie wiadomo, jakie kryteria przyjęli sprzedający. Jeśli jest nim tylko cena za akcje, to najwięcej byłaby w stanie zaoferować na pewno hiszpańska Telefónica, która jest kilka razy większa od Polkomtelu, i dwóch innych zagranicznych operatorów o niego się starających.
Hiszpanie jednak na razie milczą. Dla nich proces nie zaczął się jeszcze w pełni. Zacznie się, gdy dojdzie do złożenia wstępnych ofert.
Finansowi kontra branżowi
– Myślę, że Polkomtel zostanie w końcu sprzedany – mówi Michał Marczak, szef analityków w DI BRE Banku. Obstawia, że spółka trafi w ręce inwestora branżowego, a nie na giełdę. – Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłaby sprzedaż Polkomtelu funduszom private equity. Oczywiście współpraca z firmami Zygmunta Solorza-Żaka ma duży sens ze względu na możliwość wspólnego wykorzystania częstotliwości i kontentu medialnego – sądzi z kolei Grażyna Piotrowska-Oliwa, była szefowa sieci Orange.
Marczak jest jednak zdania, że to inwestor branżowy byłby w stanie zaoferować za sieć Plus większe pieniądze niż inwestorzy finansowi, którzy i tak ostatecznie sprzedają tego rodzaju firmy podmiotom o podobnej działalności. Tylko inwestor branżowy byłby w stanie – łącząc Plusa ze swoimi przedsiębiorstwami – uzyskać w wyniku takiego połączenia korzyści. W przypadku telekomów chodzi zwykle o wspólne zakupy sprzętu telekomunikacyjnego, umożliwiające wynegocjowanie niższych cen, dzielenie się technologią.
Piotrowska-Oliwa oponuje, bo jej zdaniem także dla funduszy private equity Polkomtel stanowi pole do wypracowania dodatkowych zysków. Zauważa, że jak w każdej firmie państwowej i u każdego z trzech największych operatorów komórkowych, także w Plusie jest możliwa restrukturyzacja kosztów, która pozwoliłaby uzyskać zwrot z inwestycji nie tylko inwestorowi branżowemu, ale także funduszom. Była prezes Orange raczej nie ma tu jednak na myśli cięć zatrudnienia w samej spółce. W porównaniu z innymi operatorami, np. Erą, Plus zatrudnia relatywnie niewiele osób. Na koniec 2009 r. miał 3,6 tys. etatowych pracowników. Era obecnie – około 5,5 tys.
Ile inwestor musiałby przeznaczyć na zakup Polkomtelu? DI BRE Bank wycenia cały Polkomtel na około 16 mld zł. Taką wartość tej firmy przyjął na potrzeby wyceny akcji KGHM. DM BZ WBK w wycenie akcji Orlenu założył, że sieć Plus jest?warta aż 18 mld zł. 16 mld zł to kwota z ostatniej transakcji akcjami telekomu: pod koniec 2008?r. swój pakiet sprzedał pozostałym akcjonariuszom sieci Plus duński operator TDC. Na podstawie umowy z 2006 r. uzyskał wtedy za każdą?akcję polskiej spółki 214 euro pomniejszone?o wypłacone wcześniej dywidendy, czyli ostatecznie 180,5 euro za każdy walor (725 mln euro za pakiet odpowiadający 19,61 proc. Polkomtelu). Wtedy euro było o kilkanaście groszy droższe niż?dziś.
Od tamtej pory Polkomtelowi ani nie przybyło akcji, ani też jego pozycja rynkowa nie zmieniła się w diametralny sposób w porównaniu z największą konkurencją: Erą i Orange. Wszyscy trzej gracze stracili po 1–2 pkt proc. udziału w rynku za sprawą Playa, który zdobył od tego czasu 10 proc. komórkowego tortu.
Także wyniki Polkomtelu od 2008 r. właściwie się nie zmieniły. W 2007 r. przychody spółki miały wartość 7,79 mld zł, EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację, brany pod uwagę przy wycenach telekomów) 2,82 mld zł, a zysk netto 1,36 mld zł. Rok później sprzedaż wyniosła 8,48 mld zł, a zysk znowu 1,36 mld zł. 2010 rok Polkomtel zakończyć miał przychodami niższymi niż w 2009 r., gdy sięgały 7,9 mld zł, i zyskiem netto przekraczającym 1 mld zł.
Pytania do Konrada Jaskóły, prezesa Polimeksu-Mostostalu o Polkomtel
GPW byłaby dobrą drogą rozwoju Polkomtela
[b]Wiesław Kaczmarek wskazuje Pana, jako jedną z kilku osób, które brały udział w spotkaniach dot. utworzenia Polkomtela. Jak Pan pamięta okoliczności założenia tej spółki? Skąd pomysł na jej skład akcjonariatu. Wiesław Kaczmarek mówi np., że TDC przyprowadził Marek Dochnal. [/b]
Działo się to w 1995 roku. Cyfrowa telefonia komórkowa w tamtym czasie była światową nowością. Wiadomo było, że pojawią się dwie koncesje na prowadzenie tego biznesu w Polsce. Przeczuwaliśmy - w tej grupie - jego dynamiczny rozwój, tym bardziej, że w kraju sieć telefonii stacjonarnej nie była dostatecznie rozwinięta. Przedsięwzięcie wymagało silnych partnerów zarówno finansowych jak i technologicznych. Niezbędni byli partnerzy zagraniczni – w Polsce nie dysponowaliśmy takim know-how.
Odbyło się kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt spotkań i niekończące się dyskusje przy udziale wielu osób, m.in. ówczesnych szefów największych polskich firm. Składaliśmy to przedsięwzięcie w całość krok po kroku od czerwca do listopada 95 r.
Ostatecznie w grudniu 1995 r. grupa polskich firm w tym m.in.: ówczesna Petrochemia Płock, w której byłem Prezesem Zarządu, KGHM, PSE, Telenergo, a także dysponujące niezbędnym know-how: duński TeleDanmark oraz amerykański Air Touch powołały do życia Polkomtel. Zadaniem pierwszego zarządu spółki było opracowanie oferty (pamiętam – finalnie złożyliśmy ofertę ważącą ponad 80 kg) oraz zdobycie koncesji na świadczenie usług cyfrowej telefonii komórkowej. Cel ten został osiągnięty.
Kto wykreował markę Plus.
Nowy zarząd Polkomtela we współpracy z radą nadzorczą działał bardzo dynamicznie. Już w połowie 1996 roku dzwoniły pierwsze, testowe komórki. Zbliżał się komercyjny start sieci. Zarówno sieć i jej produkty musiały mieć to tego czasu swoją markę handlową. Zarząd we współpracy z Radą Nadzorczą najpierw wyłonił do współpracy agencje kreatywną. Została nią angielska firma Siegel and Gale. Powstało kilka dobrych propozycji, zarówno co do nazwy jak i znaku graficznego. Ostatecznie zwyciężyła uśmiechnięta, pełna dobrych emocji buźka Plus GSM – teraz Plus.
[b]Dlaczego Petrochemia zgodziła się brać udział w przedsięwzięciu - przeważyła opinia ministra, czy coś innego? [/b]
W tamtym czasie poszukiwaliśmy sposobów na dywersyfikację źródeł przychodów, co miało na celu dalsze zwiększenie bezpieczeństwa naszego petrochemicznego biznesu. Ponadto Petrochemia Płock była i jest bardzo silnym finansowo przedsiębiorstwem. Sztuką było bezpieczne i opłacalne inwestowanie zarobionych środków.
Polkomtel to był strzał w dziesiątkę.
Nie tylko z punktu widzenia uzyskanego przez Petrochemię, a później Orlen, godziwego zarobku na tej inwestycji.
Była też w tym biznesie komórkowym pewna misja, rodzaj obowiązku jaki największe podmioty gospodarcze powinny wypełniać w stosunku do kraju i obywateli. W tym przypadku Polkomtel miał umożliwić Polakom komunikację bez granic, wprowadzić nas w okres nowoczesnych technologii. Przecież już dawno nie wyobrażamy sobie życia bez telefonu komórkowego. To był wiekowy skok cywilizacyjny. To się udało, ponieważ m.in. Petrochemia Płock poprzez swój udział w przedsięwzięciu, zagwarantowała jego powodzenie.
[b]Czy Pana zdaniem Polkomtel powinien zostać sprzedany przez spółki z udziałem Skarbu Państwa? Jeśli jest Pan zwolennikiem sprzedaży Polkomtela inwestorowi prywatnemu, to czy zagranicznemu strategicznemu, czy funduszom, a może Solorzowi-Żakowi? [/b]
To zależy od wielu czynników. Polkomtel jest przykładem przedsiębiorstwa, które doskonale funkcjonowało przy takiej strukturze właścicielskiej. Nie zaryzykowałbym w tym konkretnym przypadku stwierdzenia, że w biznesie tylko to, co prywatne jest dobre. Z moich doświadczeń wynika jednak, że prywatyzacja poprzez giełdę powinna być rozważona, jako droga dalszego rozwoju tej spółki.
[b]Dlaczego, jak Pan sądzi, przez lata się to nie stało, a dzieje się właśnie teraz? Czy to dobry moment?[/b]
Polkomtel jest dochodowy. Dlaczego pozbywać się gwarantowanego źródła przychodów, jeśli nie było lepszych pomysłów na zainwestowanie środków uzyskanych ze sprzedaży. Może teraz pojawiły się takie pomysły lub zaistniały inne ważne powody.
W każdym momencie można znaleźć argumenty za i przeciw sprzedaży. Na pewno właściciele opracowali analizy ekonomiczne, które pomagają im podjąć decyzję i ograniczają ryzyko popełnienia błędu. Ocenić to będzie można jednak dopiero w dłuższej perspektywie.
Pytała: U. Zielińska