Choć w wybrzeże Teksasu uderzył huragan Beryl, a w roponośnej kanadyjskiej prowincji Alberta szaleją pożary lasów, to rynek jak na razie mało przejmuje się tymi zagrożeniami dla podaży ropy. Cena surowca gatunku Brent lekko spadała w poniedziałek, chwilowo zniżkując poniżej poziomu 86 USD za baryłkę. Jeszcze w zeszłym tygodniu była ona najwyższa od kwietnia. Ropa gatunku WTI spadła natomiast poniżej poziomu 83 USD za baryłkę. Eksperci zaczynają wskazywać, że to, czy ropa Brent dojdzie do 90 USD za baryłkę, będzie zależne głównie od tego, czy objawi się silny popyt na surowiec związany z sezonem letnim i czy pojawią się nowe zagrożenia dla podaży. Ropa Brent ostatni raz była powyżej 90 USD za baryłkę w kwietniu. Jak na razie, od początku roku, zdrożała o 12 proc., a w dołku z grudnia kosztowała nieco powyżej 72 USD za baryłkę. Tegoroczny jej wzrost nie był więc wcale mały.
O ile ropa w poniedziałek nieco taniała, o tyle metale przemysłowe lekko drożały. Cena miedzi zyskiwała po południu 0,4 proc. i sięgała 9985 USD za tonę. Stała się więc najwyższa od pierwszego tygodnia czerwca. Do majowego szczytu jednak nadal jej trochę brakuje. Wówczas sięgała blisko 10 900 USD.
Złoto lekko traciło, a w poniedziałek po południu za 1 uncję kruszcu płacono 2376 USD. To wciąż dosyć blisko rekordu z maja, czyli 2450 USD za uncję.