Co prawda udało się ustanowić nowy tegoroczny szczyt, ale obecnie ponownie cena WTI spadła poniżej 80 dolarów, a cena ropy Brent poniżej 85 dolarów. Inwestorzy nie wierzą w dalszy wzrost cen pomimo spadających zapasów według danych podawanych przez Energy Information Administration. Wygląda na to, że przeważają obawy przed recesją w Stanach Zjednoczonych i w Europe, a negatywny sentyment wspierają ostatni odczyt indeksu Fed z Filadelfii, który wskazuje na pogarszającą się koniunkturę w przemyśle. Oczekiwano odczytu -19,1, podczas gdy opublikowano -31,3. Jest to najniższa wartość tego wskaźnika od kryzysowych lat 2008–2009, jeśli pominiemy gwałtowne i krótkoterminowe pandemiczne osłabienie w 2020 roku, które wynikało przede wszystkim z zamknięcia gospodarek. O ile sektor usług radzi sobie w miarę nieźle, o tyle niewątpliwie jesteśmy świadkami zapaści w światowym przemyśle. Potwierdzeniem tych słów są piątkowe dane przemysłowych PMI z Europy, które ponownie są poniżej 50, a odczyty są znacznie poniżej prognoz. PMI przemysłowy dla strefy euro wyniósł tylko 45,5, a oczekiwano 47,9. Spowolnienie w przemyśle niewątpliwie negatywnie dotknie popytu na ropę, ostatnie więc cięcie produkcji wydobycia przez OPEC+ wydaje się uzasadnione. Mimo to tak słabe dane wskazują, że cena ropy wciąż będzie pod presją.