Choć w dłuższym terminie powrót powyżej 2000 dolarów za uncję wydaje się bardzo prawdopodobny, notowania złota zwolniły po komunikatach zza oceanu, by następnie pod koniec minionego tygodnia powoli odbudowywać ceny. Fed zrobił to, czego oczekiwał i co wyceniał rynek – stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych mają pozostać na niemal zerowym poziomie przez najbliższe trzy lata. Amerykańscy bankierzy centralni nie zamierzają ich zmieniać do momentu powrotu koniunktury na rynku pracy, przy czym wskazali również, że towarzysząca jej inflacja ma sięgać celu na poziomie 2 proc.
Duża część rynku spodziewała się jednak sygnałów w kontekście potencjalnego zwiększenia skali skupu aktywów, mając na uwadze, iż dalsze obniżenie stóp procentowych nie wchodzi w grę. To się jednak nie stało – komunikaty Rezerwy Federalnej po posiedzeniu FOMC były raczej ostrożne, choć wskazano, że skup obligacji i innych aktywów będzie realizowany „co najmniej w obecnym tempie". Luźna polityka monetarna Fedu, a co za tym idzie – duża podaż dolara, powinna w teorii wspierać ceny szlachetnego metalu wyrażone w amerykańskiej walucie. Dodatkowo biorąc pod uwagę dalszą niepewność związaną z pandemią koronawirusa oraz jej potencjalnym nasileniem, złoto, uważane za bezpieczną przystań na trudne czasy, powinno systematycznie zyskiwać w oczach inwestorów. ¶