Słońce zachodzi nad domową fotowoltaiką

Spadek zainteresowania mikroinstalacjami fotowoltaicznymi w marcu i kwietniu robi wrażenie. Liczba wniosków zniżkowała drastycznie. W konsekwencji nowych paneli przybywa mniej. Branża musi szukać nowego sposobu, aby przetrwać.

Aktualizacja: 28.12.2022 13:18 Publikacja: 04.06.2022 08:25

Ministerstwo Klimatu i Środowiska podkreślało, że nowy system rozliczeń był konieczny, ponieważ zbyt

Ministerstwo Klimatu i Środowiska podkreślało, że nowy system rozliczeń był konieczny, ponieważ zbyt gwałtowny rozwój domowej fotowoltaiki zaszkodziłby bezpieczeństwu sieci i w konsekwencji samym prosumentom.

Foto: Adobe Stock

Spada zainteresowanie instalacjami domowej fotowoltaiki. Z dostępnych danych operatorów wynika, że spadki liczby wniosków są wręcz dramatyczne. Przekładają się na liczbę podłączonych instalacji, których jest coraz mniej. To efekt wejścia w życie nowych rozwiązań – mniej korzystnego systemu rozliczania się przez właścicieli takich instalacji. Skutki dla branży są katastrofalne.

Nowy system

Od 2016 r. dla chcących korzystać z domowej instalacji fotowoltaicznej obowiązywał system net meteringu zwany systemem opustów. Prosumenci energii odnawialnej mogą w tym systemie zużyć całą wyprodukowaną energię (lub wprowadzić ją do sieci, gdzie jest magazynowana), a następnie otrzymać opust. Dzięki systemowi net meteringu nadwyżka wyprodukowanej energii może być magazynowana w sieci energetycznej przez rok. Wielkość opustu zależna jest od wielkości instalacji. W przypadku mikroinstalacji najbardziej popularnych do 10 kWh opust wynosi 0,8 kWh za każdy 1 kWh wprowadzonej do sieci energii.

Po latach gwałtownego rozwoju branży, stymulowanej przez program „Mój prąd", a więc dotacji do domowej fotowoltaiki, branża zmaga się z nowym wyzwaniem, jakim jest model rozliczania prosumentów, czyli net billing. Po trzymiesięcznym okresie przejściowym do net billingu trafią prosumenci, którzy zgłosili swoje instalacje fotowoltaiczne do operatorów sieci dystrybucyjnych po 1 kwietnia 2022 r. Polega on na rozliczeniu energii wyprodukowanej przez prosumenta. Będzie się opierać na wartości energii ustalonej docelowo według ceny z rynku dnia następnego. Może być to mniej korzystne niż poprzednie rozwiązanie. Wszyscy, którzy zdążyli złożyć wniosek wcześniej, są objęci nadal poprzednim system rozliczeń.

Mniej chętnych

Zgodnie z przewidywaniami po okresie gwałtownego przyrostu złożonych wniosków i montażu instalacji już w kwietniu ta liczba spadła. Jeśli jeszcze w marcu przyłączono rekordowe 74,8 tys. instalacji, to liczba spadła do 56,9 tys. już w kwietniu, kiedy nowy system rozliczeń zaczął funkcjonować. Spadki widać na przykładzie Tauronu Dystrybucji. Ten operator sieci w związku z obszarem działalności (południe) ma najwięcej zleceń. Dość powiedzieć, że łączna suma instalacji to już blisko 1,1 mln, a tylko ta spółka przyłączyła już 364,5 tys. instalacji. Jednak i u tego operatora są już teraz dostrzegalne spadki. Jeśli w marcu spółka podłączyła 20,1 tys. instalacji, to już w kwietniu było to 18,4 tys. Operator podkreśla, że w tej liczbie są także wnioski tych, którzy złożyli podania już po 1 kwietnia. Spółka informuje, że podłącza instalacje w terminie do 14 dni.

Największe spadki widać jednak w przypadku złożonych wniosków. Te przekazują PGE Dystrybucja i Enea Operator. W przypadku tej pierwszej spółki w marcu liczba wniosków o podłączenie do sieci wynosiła ok. 50 tys., a już w kwietniu spadła do zaledwie 3 tys.

– Zgodnie z danymi na 3 czerwca w kwietniu do PGE Dystrybucja wpłynęło łącznie ok. 3 tys. zgłoszeń nowych mikroinstalacji bądź zwiększenia mocy w już istniejących. W maju liczba zgłoszeń wzrosła do blisko 5 tys. Miesiącem rekordowym był marzec, kiedy zgłoszono prawie 50 tys. mikroinstalacji. W I kwartale do spółki wpłynęło ok. 88 tys. wniosków. Dla porównania – w ubiegłym roku było to 20 tys., a dwa lata temu 18 tys. – informuje nas biuro prasowe PGE Dystrybucja.

Podobną tendencję pokazują dane poznańskiego operatora. – W marcu odnotowaliśmy rekordową liczbę zgłoszeń przyłączenia mikroinstalacji do naszej sieci – 17 941. Po 1 kwietnia zgłoszeń jest zdecydowanie mniej. W kwietniu wpłynęło ich do nas 1019. Dla porównania – w analogicznych miesiącach poprzedniego roku zgłoszeń było: w marcu 3046, a w kwietniu 4891– informuje nas Enea Operator.

15 kwietnia ruszyła kolejna edycja programu „Mój prąd 4.0". Oprócz fotowoltaiki wspiera zwiększenie autokonsumpcji i urządzenia temu służące, takie jak magazyny energii elektrycznej, magazyny ciepła i systemy HEMS/EMS. Branża nie ma jednak złudzeń. Jak wynika z naszych rozmów z przedstawicielami firm montażowych, w odniesieniu do II i III kwartału spółki oceniają, że należy się spodziewać znaczącego wyhamowania popytu na instalacje fotowoltaiczne wśród klientów indywidualnych.

– W przypadku „Mojego prądu 4.0" zainteresowanie jest mniejsze niż w poprzednich edycjach, ale wynika to z faktu, że z dotacji mogą skorzystać tylko prosumenci rozliczający się w systemie net billingu – podkreśla obawy rynku Kamil Sankowski, członek zarządu Polenergii Fotowoltaiki.

Konsolidacje?

Już od marca, gdy już nie było możliwości skorzystania z systemu net meteringu, przewidywano spowolnienie na rynku fotowolatki w Polsce. Dotyczyło ono głównie małych instalatorów i firm, dla których fotowoltaika była uzupełnieniem działalności. Niewątpliwie wpłynie to na sytuację płynnościową instalatorów. Dlatego też jeden z liderów branży, firma Stilo Energy, rozważa możliwe scenariusze dalszego finansowego wsparcia rozwoju. Przedstawiciele firm zauważają również konsolidację na rynku fotowoltaiki w Polsce.

– Dostajemy wiele zapytań od instalatorów, przedsiębiorców, grup sprzedaży o możliwość współpracy w ramach Sieci Partnerskiej Polenergii Fotowoltaiki. Wiele biznesów poszukuje nowych możliwości rozwoju w branży energetyki odnawialnej. Dołączają do nas organizacje posiadające wypracowane kompetencje sprzedaży, ale również instalacji – podkreśla Polenergia Fotowoltaika.

Rynek skurczy się także z innych powodów. Od zeszłego roku rynek fotowoltaiki mierzy się z problemami z dostępnością komponentów na rynku. Na to nałożyły się ograniczenia w produkcji w chińskich zakładach, wywołane m.in. ograniczeniami w dostawach prądu i epidemią. Do tego doszły problemy logistyczne. Światowa gospodarka próbowała nadrobić stracony przez covid czas, co wpłynęło na dostępność kontenerów i statków oraz przepustowość portów, a nawet wydłużenie czasu odpraw celnych. Na globalnym rynku brakuje właściwie wszystkich typów komponentów. Producenci paneli zmagają się z brakami krzemu, który stanowi obecnie około 40 proc. wartości modułów. Producenci falowników próbują uporać się z niedoborami mikroprocesorów, które są wykorzystywane do produkcji elektroniki. – W ostatnim czasie zauważamy również wzrost cen i zakłócenia w dostawach systemów montażowych, spowodowany działaniami wojennymi w Ukrainie – tłumaczy Sankowski z firmy Polenergia Fotowoltaika.

Niezależnie od tych przeciwności Polskie Towarzystwo Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej informuje, że przy utrzymaniu się obecnej dynamiki przyłączeń na koniec 2022 r. łączna moc mikroinstalacji może osiągnąć wartość ok. 10 GW. Obecnie to ponad 7,85 GW.

Surowce i paliwa
Nowy zarząd Orlenu wyznaczył już priorytety
Surowce i paliwa
W Bogdance powrót po latach. Jest nowy prezes
Surowce i paliwa
Unimot ma nową ambitną strategię
Surowce i paliwa
Plany JSW dotyczące wydobycia czeka korekta
Surowce i paliwa
KGHM sprzedał mniej miedzi
Surowce i paliwa
KGHM poniósł kilkumiliardową stratę netto