W zeszłym roku zajmująca się produkcją wyrobów metalowych spółka, z uwagi na kryzys, pierwszy raz zrezygnowała z przedstawienia budżetu akcjonariuszom.
– O liczbach nie mogę mówić – zastrzega Leszek Jurasz, prezes Zetkamy. – Generalnie obserwujemy ożywienie na rynkach, wzrost liczby zapytań ofertowych. Zakładamy, że ten rok będzie lepszy od ubiegłego – dodaje. Po trzech kwartałach 2009 r. grupa miała 3,3 mln zł zysku netto, przy 149,5 mln zł przychodów i 9,3 mln zł zysku operacyjnego.
Zdaniem Jurasza grupa ma duży potencjał rozwoju we wszystkich segmentach działalności. Przejęta od syndyka Toory w czerwcu zeszłego roku spółka MCS produkuje elementy dla motoryzacji. Wykorzystuje teraz 60–65 proc. mocy w obszarze rurowym i 30–40 proc. w obszarze obróbki mechanicznej. – Jesteśmy w stanie dołożyć dobrych kilka milionów złotych do przychodów. Przewiduję, że do końca 2010 r. dojdzie do pełnego wykorzystania mocy produkcyjnych w segmencie rurowym.
Przypomnę, że przed upadłością Toory zakład miał 100 mln zł obrotów. Zainteresowanie jest coraz większe, wracają kontrahenci, których fabryka straciła w wyniku kłopotów poprzedniego właściciela, m.in. Magneti Marelli – komentuje Jurasz.
Z kolei Śrubena rezygnuje z wytwarzania najprostszych śrub, ponieważ nie jest w stanie konkurować z importem z Chin. – Stawiamy na specjalistyczne wyroby. Sprzedajemy śruby kolejom niemieckim, szwajcarskim i rozpoczynamy brytyjskim. Liczymy, że w Polsce ruszy w końcu długo zapowiadana modernizacja infrastruktury – mówi Jurasz.„Historycznym” biznesem Zetkamy jest produkcja armatury przemysłowej i odlewów. – Tu również mamy możliwość poprawy wyników, zwłaszcza po spadkach w 2009 r. Pracujemy nad nowymi produktami, wprowadzamy też do naszej sieci sprzedaży wyroby dużych koncernów: Cla-Val i Flowcom – mówi Jurasz.