Sprawa giełdowego handlu energią elektryczną, który powinien ruszyć na większą skalę od przyszłego roku, staje pod poważnym znakiem zapytania. Na jesieni zaczynają obowiązywać przepisy, które miały skłonić firmy energetyczne do tego, by 15 proc. swojej rocznej sprzedaży kierowały na platformy obrotu giełdowego. Jak jednak dowiedział się „Parkiet”, największy na rynku gracz, wytwarzający ponad 40 proc. energii zużywanej w naszym kraju, na razie nie będzie się do tej gry włączał. Spółki wytwórcze wchodzące w skład Polskiej Grupy Energetycznej mają podpisane kontrakty na sprzedaż praktycznie całej planowanej do wytworzenia energii do roku 2016 włącznie.
Z przeprowadzonego przez Urząd Regulacji Energetyki monitoringu wynika, że w PGE zakontraktowano nawet elektryczność z jednostek wytwórczych, które mają dopiero ruszyć w latach 2015 – 2016 (w tym okresie mają zacząć pracę dwa nowe wielkie bloki w Elektrowni Opole).
[srodtytul]Wszystko dla dobra grupy [/srodtytul]
Co więcej, nieoficjalnie ustaliliśmy, że kontrakty na sprzedaż o kilkuletnim horyzoncie czasowym były zawierane na początku tego roku. To nie zbieg okoliczności. Zwłaszcza że praktyką w energetyce jest najczęściej podpisywanie kontraktów rocznych.
Już wcześniej pisaliśmy w „Parkiecie” o tym, że główni producenci energii w Polsce byli dalecy od entuzjazmu, kiedy zaczęły się negocjacje w sprawie wprowadzenia handlu energią na giełdę. Po długich debatach parlament przyjął niedawno wersję przepisów dużo łagodniejszą od pierwotnie planowanej. Wykorzystała to PGE.