Wiatr daje zarobić dużym i małym

Na przygotowaniu projektu farmy wiatrowej zyskuje się nawet kilkadziesiąt milionów złotych. Znacznie więcej można zarobić na sprzedaży zielonej energii produkowanej w takiej elektrowni

Aktualizacja: 27.02.2017 04:21 Publikacja: 21.01.2011 17:20

Wiatr daje zarobić dużym i małym

Foto: Bloomberg

Przygotować projekt i sprzedać go na etapie pozwolenia na budowę czy też wybudować elektrownię i zarabiać na produkcji zielonej energii? — Dużo firm w Polsce przygotowuje projekty elektrowni wiatrowych. Wśród nich są zagraniczni inwestorzy, zwłaszcza firmy portugalskie i hiszpańskie — wskazuje Magdalena Dzięgielewska, analityk Frost & Sullivan.

Proces przygotowania inwestycji jest bardzo długi: trwa 4-5 lat. Kluczowe znaczenie dla realizacji ma pozyskanie nieruchomości gruntowej pod zabudowę farmy wiatrowej.

Eksperci radzą, by farmy były zlokalizowane poza terenem cennym przyrodniczo Natura 2000, inaczej trudno jest dla nich uzyskać decyzję środowiskową. — Nawet drobne błędy powodują poważne opóźnienia. Znam przypadek, kiedy miesięczne spóźnienie się z obserwacją nietoperzy spowodowało, że monitoring został przesunięty o rok — zaznacza Magdalena Dzięgielewska.

Uzyskanie warunków przyłączenia do sieci elektroenergetycznej jest jednym z kluczowych etapów przygotowania inwestycji. Operatorzy pobierają zaliczki na przyłączenie — 30 zł od każdego planowanego KW mocy elektrowni, ale górna granica to 3 mln zł.

Pozwolenie na budowę i umowa przyłączeniowa to już ostatnie niezbędne dokumenty do finalizacji inwestycji. Na tym etapie inwestorzy często decydują się na sprzedaż projektu. — W połowie ubiegłego roku sprzedaliśmy za 18,7 mln zł projekt farmy Wartkowo o mocy 30 MW, na tej transakcji zarobiliśmy 10 mln zł — mówi Zbigniew Prokopowicz, prezes Polish Energy Partners.

Ceny projektów farm wiatrowych poszły w ostatnich miesiącach w górę. Pod koniec grudnia PEP sprzedał za 42,8 mln zł drugi projekt farmy wiatrowej o mocy 51 MW. Spółka zarobi na transakcji 25,6 mln zł. Gotowe projekty budowy farm wiatrowych kupowane są przez koncerny energetyczne, które zarabiają potem na produkcji zielonej energii.

— Pojawia się dużo ofert sprzedażowych projektów na różnym stopniu zaawansowania - począwszy od bardzo wczesnych — typu greenfield do takich z pozwoleniami na budowę. Nie jest to standardem rynkowym obecnie, ale sporadycznie zdarzają się także oferty sprzedażowe farm wybudowanych — ocenia Sylwia Filimon, koordynatora ds. komunikacji PGE. Na zielonych certyfikatach czyli świadectwach pochodzenia energii z odnawialnych źródeł zarabia się obecnie ok. 277 zł za 1 MWh.

Przedsiębiorstwa zajmujące się wytwarzaniem lub obrotem energią elektryczną są zobowiązane do przedstawienia co roku określonej liczby certyfikatów. Rząd określił minimalne cele sprzedaży zielonej energii na dany rok. W 2010 r. jest to 10,4 proc. ale w 2020 r. ministerstwo gospodarki planuje, że będzie to już 18,7 proc.

Raport Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych przygotowany przez firmę doradczą TPA Horwath i kancelarię Domański Zakrzewski Palinka, ocenia średni okres zwrotu inwestycji na kapitale własnym (ROE) na 9 lat. W zależności od skali projektu, zastosowanych technologii, lokalizacji i innych czynników okres ten może wynieść od 5 do 12 lat.

Autorzy raportu ocenili, że roczne koszty eksploatacyjne farmy wiatrowej o mocy 40 MW (co w Polsce należy do dużych projektów) wynoszą 6,85 mln zł. Na wybudowanie takiej farmy trzeba wydać ok. 270 mln zł. Przy założeniu finansowania na poziomie 70 proc. oraz stopie procentowej 7 proc., koszty odsetek w pierwszych latach inwestycji będą wynosić średnio 1,1 mln zł miesięcznie. Ale farma przynosi rocznie ze sprzedaży energii i zielonych certyfikatów od 33 do 47 mln zł.

Energia wiatrowa jest od kilku lat na pierwszym miejscu w Unii Europejskiej pod względem nowych mocy powstających w sektorze energetycznym. W Polsce tak jeszcze nie jest, według Urzędu Regulacji Energetyki łączna moc działających na koniec listopada elektrowni wiatrowych wyniosła ponad 1107 MW.

Surowce i paliwa
Orlen chce Nowej Chemii zamiast Olefin III
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc