Negocjacje między zarządem Lubelskiego Węgla Bogdanka a działającymi w spółce związkami zawodowymi nie przyniosły rezultatu. Na środę pracownicy Bogdanki zapowiedzieli więc pikietę protestacyjną – będą walczyć o utrzymanie miejsc pracy i dodatkowe pieniądze na fundusz socjalny.
Trudny rynek
Działająca na Lubelszczyźnie Bogdanka, choć pozostaje najefektywniejszą spółką węglową w Polsce, ma coraz większe problemy ze sprzedażą surowca. Agresywna polityka państwowej Kompanii Węglowej zmusiła ją do ograniczenia wydobycia i redukcji kosztów. Z ostatnich wypowiedzi zarządu Bogdanki wynika, że spółka zmniejszy zatrudnienie o ponad 400 osób, czyli o około 8 proc. W tej grupie znajdą się osoby odchodzące na emerytury, ale i takie, którym spółka nie przedłuży umów zawartych na czas określony.
– To znacząca redukcja. W sytuacji gdy spółka zmniejsza wydobycie, konieczne jest również zmniejszenie zatrudnienia. Tym bardziej że nie ma oznak poprawy na rynku węgla i Bogdanka powinna być przygotowana na trudne czasy – komentuje Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.
W przypadku utrzymania się niekorzystnej sytuacji i konieczności ograniczenia produkcji w perspektywie do 2020 r. Bogdanka planuje wdrożyć drugi etap programu restrukturyzacji. Zakłada on m.in. dalszą redukcję stałego zatrudnienia. Na takie rozwiązanie nie zgadzają się związki zawodowe.
Pazerni związkowcy
– Zdajemy sobie sprawę z trudnej sytuacji na rynku, ale Bogdanka wciąż przynosi zyski. W pierwszej kolejności powinna redukować zlecenia dla firm zewnętrznych, chroniąc tym samym własne miejsca pracy – tłumaczy Zdzisław Cichosz, przewodniczący Związku Zawodowego Górników LW Bogdanka. Związki walczą ponadto o dodatkowy odpis na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych w wysokości 6,5 mln zł z przeznaczeniem na tzw. wczasy pod gruszą.