Gospodarstwa mogą się cieszyć. Ze źródeł zbliżonych do firm energetycznych dowiedzieliśmy się, że większość z nich we wnioskach kierowanych do URE dotyczących taryfy sprzedaży zaproponowała minimalnie niższe stawki niż te tegoroczne. – W skali roku będzie to obniżka oscylująca wokół złotego – mówi nam nasz rozmówca.
Wyłamała się podobno tylko Energa. Spółka jednak tradycyjnie nie chciała odnieść się do informacji krążących po rynku aż do czasu zatwierdzenia postępowania taryfowego.
Zdaniem Pawła Puchalskiego, kierownika działu analiz giełdowych DM BZ WBK, czynniki rynkowe sugerują nawet kilkuzłotowe obniżenie stawek obrotu, czyli prawdopodobnie większe niż te we wnioskach samych spółek. Wśród tych czynników analityk wymienia m.in. spadające ceny węgla, niższe niż przed rokiem ceny energii, mocny spadek cen zielonych certyfikatów (stanowiących wsparcie dla zielonej energii wyprodukowanej w instalacjach postawionych do końca tego roku) oraz optymalizację kosztów w koncernach.
Niższe taryfy sprzedażowe nie oznaczają jednak, że zapłacimy mniej, regulując rachunek za prąd. Bo ten zawiera także opłaty za jego przesył. Tu analitycy spodziewają się podwyżek, ale mniejszych niż te w ub.r. – Średnio to może być ok. 2 proc. więcej niż w tym roku – wskazuje Puchalski.