Chodzi o projekty, które mają być kupowane na rynku od deweloperów, jak również o rozwój własnych małych elektrowni fotowoltaicznych, tj. wykorzystujących promieniowanie słoneczne do produkcji prądu.
Jeśli chodzi o własne projekty, to PGE zleciła badanie kilkunastu potencjalnych lokalizacji pod wybudowanie takich siłowni o mocach nieprzekraczających 1 MW.
Z naszych informacji wynika też, że spółka poszukuje także gotowych projektów. A chętnych do sprzedaży nie brakuje. – Dzisiaj na rynku, na różnych etapach realizacji, znajdują się projekty elektrowni fotowoltaicznych o łącznej mocy ponad 140 MW. Zostały przygotowane przed deweloperów pod system aukcyjny. Część z nich pamięta czasy poprzedniej wersji ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) z przełomu lat 2012/2013, ze zróżnicowanymi technologicznie świadectwami pochodzenia – twierdzi Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej. Jak tłumaczy, firmy interesują się tym segmentem rynku ze względu na to, że na projekty do 1 MW przewidziano na aukcjach na zielone moce 25 proc. całego wsparcia i ten obszar rynku może z czasem zostać zdominowany właśnie przez fotowoltaikę.
Zdaniem Wiśniewskiego PGE jest tylko jedną ze spółek państwowych zainteresowanych rozwojem rynku farm słonecznych do 1 MW. Obok niej wymienia Energę oraz PGNiG Termikę.
Jednak zauważa, że na razie żaden z koncernów energetycznych nie ma podstaw prawnych, by decydować się na rozwój biznesu w tej dziedzinie. Przypomina bowiem, że pod koniec roku parlament przesunął wejście w życie zasadniczej części ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) o co najmniej sześć miesięcy. Jego zdaniem może to być wstęp do zasadniczej zmiany całej ustawy.