Pierwszą i najpopularniejszą kryptowalutą na świecie jest bitcoin. Powstał na początku 2009 roku w wyniku popularyzacji komputerów i internetu oraz spadku zaufania do tradycyjnego pieniądza po wybuchu kryzysu finansowego. Dziś stanowi około 60 proc. wartości całego rynku kryptowalut. Wszystkie „bitmonety” są warte 2,3 biliona dolarów, czyli tyle co 40 największych niemieckich spółek zawartych w indeksie DAX. Ta astronomiczna kwota bierze się z ceny jednego bitcoina na poziomie 420 tysięcy zł.. Może szokować, jednak w dużej mierze jest to efektem bardzo ograniczonej podaży.

Bitcoin został zaprojektowany tak, aby finalnie powstało 21 milionów sztuk. W czyich rękach są one dzisiaj? Około 1,1 miliona tokenów jest na adresach tajemniczego twórcy, Satoshiego Nakamoto. Satoshi wydobywał bitcoina w pierwszym roku jego funkcjonowania, aby zapewnić wydajność sieci. Od 2010 roku te cyfrowe monety nie były przesyłane i prawdopodobnie nigdy nie trafią na rynek. Podobnie 3,7 milionów „zaginionych” coinów. Na tyle szacuje się liczbę monet, które przepadły bezpowrotnie przez zgubione hasła lub śmierć właściciela.

Powyższe oznacza, że zasób bitcoinów spada do 16,2 miliona sztuk. Prawie wszystkie są już wydobyte. Do „odkopania” został trochę ponad 1 milion i szacuje się, że będzie to trwało ponad 100 lat. Obecnie jest więc dostępnych na rynku około 15 milionów BTC. W rękach rządów jest około 565 tysięcy. Te tokeny zostały skonfiskowane w wyniku dochodzeń w sprawach przestępczych, głównie w Stanach Zjednoczonych i Chinach. Firmy posiadają kolejne 750 tysięcy bitcoinów, a trochę mniejsza liczba jest na portfelach górników prowadzących wydobycie. Uruchomione w styczniu 2024 roku ETFy na fizyczną postać bitcoina też zbierają go z rynku. Obecnie posiadają stosunkowo niewiele. Na ich portfelach jest niespełna 1,5 miliona monet, co stanowi niecałe 7,5 proc. finalnej podaży.

Gdzie więc jest pozostałe 12 milionów bitcoinów? Należą do inwestorów indywidualnych z całego świata. Jak widać właścicielstwo „cyfrowego złota” jest bardzo rozproszone. W Polsce mogły mieć z nim styczność nawet 3 miliony osób. Jak wynika z tegorocznego badania Portret Finansowy Polaków, kryptowalutami „handlowało” 15 proc. naszych rodaków. Stały się one szczególnie popularne wśród młodego pokolenia, które często ma do nich łatwiejszy dostęp niż do inwestowania na tradycyjnych rynkach.

Podsumowując, można powiedzieć, że wzrost ceny bitcoina na przestrzeni lat jest skutkiem ubocznym jego zaprojektowania. Miał być ograniczony, żeby odróżnić się od tradycyjnego pieniądza. Okazał się jeszcze bardziej limitowany, ponieważ trudny proces przechowywania powoduje, że co roku cześć bitcoinów znika bezpowrotnie. Jeśli napływy do ETFów na nim opartych będą trwały, ciężko jest znaleźć argumenty za tym, że popyt przestanie przewyższać podaż.