Autorzy raportu „Polska energetyka na fali megatrendów" Forum Analiz Energetycznych oraz Konfederacji Lewiatan przygotowanego przez Deloitte wymieniają kilka głównych globalnych prądów politycznych, gospodarczych i technologicznych kształtujących dziś obraz branży. Są to m.in. redukcja emisji i patrzenie na energetykę przez pryzmat poprawy klimatu, rozwój technologii odnawialnych źródeł energii i spadek kosztów wytwarzania, zwiększenie roli decyzyjnej i świadomości odbiorców energii, zmniejszenie znaczenia paliw kopalnych i zwiększanie efektywności.
– Lekceważenie tych trendów może się skończyć jak w Niemczech, gdzie cztery największe koncerny energetyczne tracą rynek na rzecz małego biznesu czy indywidualnych inwestorów w energetykę odnawialną – wskazuje Paweł Smoleń, członek zarządu ds. przemysłu i energetyki w Erbudzie, a wcześniej szef zrzeszającego producentów węgla Eurocoalu.
To pod wpływem tych czynników (wspomaganych często polityką dotacji rządowych), jak pokazują dane statystyczne, w latach 2008–2012 wartość 20 największych europejskich koncernów energetycznych spadła o połowę, do 500 mld euro. Postępującą tendencję do dekapitalizacji aktywów sektora widać już w Polsce. W wyniku ubiegłorocznych odpisów aktualizacyjnych na 8,8 mld zł łączna wycena aktywów wytwórczych największej spółki z branży, czyli opierającej się głównie na węglu brunatnym PGE, skurczyła się do 20,5 mld zł. Nie mówiąc o spadku wartości giełdowej wszystkich przedsiębiorstw z branży, który jest pokłosiem zarówno niekorzystnych czynników makroekonomicznych, jak i powracających jak bumerang politycznych pomysłów na łączenie sektora z górnictwem.
Już wkrótce produkcja węgla energetycznego (brunatnego i kamiennego) może stopnieć o ponad 30 mln ton (za kilka lat kończą się złoża ZE PAK), a w perspektywie 2030 r. – nawet bardziej ze względu na wyczerpanie zasobów Bełchatowa należącego do PGE. – Trzeba uzupełnić powstałą lukę węglową innymi technologiami, o ile nie chcemy importować surowca lub nie będziemy uruchamiać nowych kopalń – twierdzi Smoleń, podkreślając, że w obliczu grożącego nam deficytu mocy każdy rodzaj energii jest potrzebny. Nie wierzy jednak w to, by społeczności lokalne zgodziły się na kolejne odkrywki węgla brunatnego.
Zdaniem Darii Kulczyckiej, dyrektora departamentu energii i zmian klimatu w Konfederacji Lewiatan, należy diametralnie zmienić podejście do kształtowania przez rząd polityki energetycznej. – Energetyka jest po to, by dostarczać prąd, a nie utrzymać miejsca pracy w górnictwie czy tworzyć je w sektorze OZE. Chodzi o to, by odbiorcy mieli pewność dostaw, a inwestorzy z tego sektora mieli szansę na stabilny rozwój biznesu – wskazuje. Zdaniem Joanny Maćkowiak-Pandery, szefowej FAE, długofalowa polityka energetyczna państwa – w odróżnieniu od tej prowadzonej dziś, która doprowadziła do sierpniowych ograniczeń dostaw prądu – powinna wychodzić od analizy megatrendów.