Kurs KGHM jest uzależniony od notowań miedzi, a więc czynników makroekonomicznych. W krótkim terminie wpływ na wycenę mogą mieć zmiany w podatku od wydobycia kopalin i informacje na temat dywidendy.
Miedź pod presją
Choć podczas ostatniej jesiennej kampanii wyborczej politycy potrafili mocno zatrząść kursem koncernu, wypowiadając się głównie o podatku od kopalin, to notowania KGHM co do zasady są ściśle powiązane z cenami czerwonego metalu. Patrząc na ostatnich 12 miesięcy, kursy podążały w dół od maja ub.r. do stycznia br., do marca trwała korekta wzrostowa, a od kwietnia ponownie obserwujemy spadek. Miedź jest w długotrwałym trendzie spadkowym, głównie z powodu spadku popytu w Chinach (największy globalny konsument metalu), obaw o dalsze spowalnianie tempa wzrostu chińskiego PKB i dużych mocy produkcyjnych spółek górniczych.
– Notowania miedzi w bieżącym tygodniu nadal znajdują się pod wyraźną presją podaży, kontynuując spadki z wcześniejszych tygodni – komentuje Dorota Sierakowska, analityk surowcowy DM BOŚ. – Mimo niezłych ostatnich danych makroekonomicznych z Chin to właśnie sytuacja w Państwie Środka ma największy negatywny wpływ na cenę miedzi, dlatego coraz częściej pojawiają się spekulacje, że część z tych zapasów może zostać wyprzedana na międzynarodowym rynku – dodaje. Jak podaje Reuters, w taki scenariusz wierzy większość chińskich traderów, którzy sądzą, że Chiny zaleją miedzią rynek, zwłaszcza w obliczu mniejszego wewnętrznego popytu na ten metal.
– Takie doniesienia sprzyjają dalszym spadkom cen tego surowca, głównie dlatego, że Chiny generują około połowy globalnego popytu na miedź. Spowolnienie gospodarcze w tym kraju w znaczący sposób przekłada się na oczekiwania związane z popytem – a więc także na cenę miedzi – podsumowuje Sierakowska.
W czwartek odtajniono raport analityków DM PKO BP z 31 marca, którzy zalecili sprzedaż akcji z ceną docelową 68 zł. Ich zdaniem fundamentalne perspektywy dla rynku miedzi na ten rok są umiarkowanie negatywne. Rozpędzone projekty górnicze w Peru powodują, że rynek odczuje mocny wzrost podaży. Co prawda koncerny górnicze zapowiedziały redukcję nakładów, a ich bilanse są napięte, to jednak strukturalnego deficytu miedzi nie będzie jeszcze w tym roku. Analitycy wskazują też, że cena miedzi w tym roku jest pochodną polityki pieniężnej banków centralnych i zmienności kursów walutowych.