W październiku aktywa portfela funduszy „Parkietu" musiały stopnieć – na to nie było rady, a zawiodła oczywiście ta część, która wystawiona jest na ryzyko największych wahań, czyli fundusze akcji. Jednym z zadań dobrze skonstruowanego portfela funduszy jest jednak to, by w momentach dużych spadków na giełdach straty były ograniczone, i można powiedzieć, że wynik za październik, czyli zniżka o 3,1 proc., świadczy o tym, że z tego obowiązku udało się wywiązać. Nieźle zachowała się z kolei bardziej bezpieczna część portfela, czyli obligacje.
Pięciu zarządzających poniosło jednak w październiku straty. W przypadku Grzegorza Zatryba wyniosły nawet 6,3 proc. Główny strateg Skarbca TFI stracił przez to drugą lokatę w zestawieniu łącznych wyników. Zatryb uspokaja jednak, że jest to cena, jaką płaci za szansę na ponadprzeciętne wyniki. Liderem pozostał Piotr Rojda z Caspar AM. Co ciekawe, jedyny portfel, który zdołał się uchronić przed stratą wartości, należy do Krzysztofa Mazurka. Prezes Altusa TFI wyjaśnia, że to zasługa pozycji krótkich w funduszach absolutnej stopy zwrotu. Portfel Altusa ma jednak sporo do nadrobienia do pozostałych.
Jak dotąd w tej edycji portfela funduszy, która rozpoczęła się w kwietniu, zarządzający utrzymywali udział funduszy akcji polskich na poziomie poniżej 20 proc. Najwięcej w pierwszym miesiącu, a najmniej w maju. Tym razem grupa funduszy akcji polskich w portfelach zarządzających stanowi aż 22,5 proc. Krótko mówiąc, ostatnie spadki rozbudziły bycze nastroje. Jak na razie wszystko idzie po myśli zarządzających, bo przełom października i listopada przyniósł dużą zmianę nastrojów na GPW. Wciąż jednak zainteresowaniem cieszą się wyłącznie największe spółki. W listopadzie mocne mają się okazać również polskie obligacje skarbowe. Nikogo nie skusiły z kolei coraz niższe wyceny w gronie „misiów". Wytłumaczyć to można wciąż grożącym ryzykiem umorzeń w funduszach akcji w tej kategorii, co nieuchronnie doprowadzi do przeceny firm z mWIG40 i sWIG80.
Dlaczego duże spółki mają rosnąć? Izabela Sajdak z BPS TFI twierdzi, że reakcja inwestorów na gorsze dane z europejskich gospodarek była za mocna. – Oczekujemy uspokojenia emocji i odreagowania spadków rynku akcji w listopadzie – stwierdza. Podobne zdanie w kontekście globalnych rynków ma Piotr Szulec z Pekao TFI. – Patrząc jednak na obecny stan światowej gospodarki, trudno nie odnieść wrażenia, że inwestorzy zagalopowali się w swoich emocjach, a tak silne spadki nie są do końca uzasadnione – uważa. Jak zwykle wiele będzie zależeć od tego, co dziać się będzie na rynkach światowych. Tu główną obawą pozostaje rozwój sytuacji na linii USA–Chiny. Szulec liczy na porozumienie. Rojda ocenia, że zaostrzenie relacji między mocarstwami doprowadzi do bessy, ale cały czas są szanse na ocieplenie stosunków. Już 30 listopada na szczycie G20 ma dojść do spotkania Trumpa i Xi.