WIG pobił wczoraj kolejny rekord, przekraczając 87 tys. pkt, jednak tym razem był to „tylko” rekord intraday. Na koniec sesji indeks znalazł się pod kreską, tracąc 0,11 proc. WIG20 wyznaczył nowe maksimum hossy, ale końcówkę sesji miał jeszcze słabszą niż wskaźnik szerokiego rynku i ostatecznie spadł o 0,41 proc. Na plusie tym razem kończyły sesję indeksy małych i średnich firm.
W obrazie rynku nad Wisłą po poniedziałkowej bardzo mocnej sesji wiele się nie zmieniło. Eksperci wciąż zakładają głównie wzrostowe scenariusze.
Zwłaszcza że sprzyja temu otoczenie. W wir zakupów rzucili się wczoraj gracze na giełdach w Europie Zachodniej. Imponująco wygląda wykres brytyjskiego FTSE-100, który zyskał we wtorek 1,22 proc. i ustanowił kolejny w ostatnich dwóch tygodniach rekord, przekraczając 8300 pkt. W Niemczech DAX zyskał 1,4 proc. i po trzech z rzędu wzrostowych sesjach jest już o krok od szczytów wszech czasów z przełomu marca i kwietnia. Słabiej spisuje się ostatnio giełda w Paryżu, ale wczoraj CAC 40 wzrósł o 0,99 proc. i mocno przybliżył się do oporów oddzielających go od rekordów sprzed kilku tygodni.
Na Wall Street tym razem sesja miała niezbyt interesujący przebieg, a główne indeksy kończyły ją zmianami o około 0,1 proc. Strefa historycznych szczytów jest niedaleko, choć przy braku istotnych danych makro oraz kończącym się sezonie raportów spółek wydaje się, że rynkowi potrzebny jest jakiś nowy impuls, by się do niej przedostać.
Co dziś może czekać inwestorów? Kalendarium jest prawie puste. Na krajowym rynku zaczyna się posiedzenie RPP, ale na zmianę parametrów polityki monetarnej nikt się nie nastawia. Biorąc pod uwagę wczorajszy brak zdecydowania Amerykanów oraz dzisiejsze spadki na większości giełd w Azji (zwłaszcza w Tokio, gdzie Nikkei 225 stracił 1,68 proc.) można się liczyć w notowaniach w Europie z małą korektą spadkową, jednak indeksy futures wskazywały rano raczej na neutralne otwarcie.