Demoniczny Batmobil

70. urodziny obchodził w tym roku Chevrolet Corvette – jedna z największych ikon amerykańskiej i światowej motoryzacji. Okazuje się, że nawet ten paliwożerny, słynący z mocy i osiągów wóz, może iść z duchem czasów. Dowodem jest hybrydowa wersja Corvetty C8 i zapowiedź elektrycznej. Czy Harley Earl przewraca się w grobie?

Publikacja: 16.12.2023 16:17

Chevrolet Corvette C3. Pod długą maską pracuje niemal 200-konny silnik 5.7 V8.

Chevrolet Corvette C3. Pod długą maską pracuje niemal 200-konny silnik 5.7 V8.

Foto: Fot. Novanta6Classics

Chevrolet Corvette zadebiutował w 1953 roku. Jego nazwa nawiązywała do małych statków słynących z szybkiego manewrowania, zwanych korwetami. Projektantem legendarnego modelu był Harley Earl – pierwszy szef działu projektowania w General Motors, który uznawany jest za pioniera nowoczesnej stylizacji samochodowej. Wcześniej nie przywiązywano dużej wagi do wyglądu karoserii samochodowych, kluczowe były funkcjonalność i koszty. On stosował szkice, tworzył ręcznie rzeźbione modele gliniane, korzystał też z plasteliny. Jego talent, wyobraźnię i styl pracy doceniono już pod koniec lat 20. XX wieku, dekadę później został wiceprezesem GM. To on zbudował pierwszy samochód koncepcyjny w przemyśle motoryzacyjnym – niesamowitego Buicka Y-Joba.

Samochód jest gotowy do rejestracji na białe lub żółte tablice, w pełni sprawny i gotowy do jazdy.

Samochód jest gotowy do rejestracji na białe lub żółte tablice, w pełni sprawny i gotowy do jazdy.

Fot. Novanta6Classics

Do stworzenia samochodu sportowego zainspirowały Earla europejskie samochody o podobnym charakterze. Wiele z nich trafiło do USA jako swoiste pamiątki ze Starego Kontynentu, przywiezione przez weteranów II wojny światowej. Chętnie nimi ścigano się na torach wyścigowych, ich popularność rosła. Tajne prace pod hasłem „Projekt Opel” przyniosły bardzo interesujący efekt. Projekt trafił na biurko dyrektora generalnego Chevroleta, Eda Cole’a, który bez wahania go zaakceptował i oto w 1953 roku świat poznał Chevroleta Corvettę C1. Do dziś powstało osiem generacji, ta ostatnia – jak wspominałem – ma nawet wersję hybrydową. Harley Earl, który śmiało patrzył w przyszłość i był wizjonerem, z pewnością patrzy z góry z uznaniem na rozwój swojego ukochanego „dziecka”.

W tej czarnej „skórze” ma coś z demo- na i taką wła- śnie zyskał ksywkę.

W tej czarnej „skórze” ma coś z demo- na i taką wła- śnie zyskał ksywkę.

Fot. Novanta6Classics

Dziś zatrzymujemy się przy wersji C3, która pojawiła się w 1967 roku i jest chyba najbardziej rozpoznawalną i najpopularniejszą odsłoną kultowego modelu. W ciągu 14 lat produkcji z taśm fabrycznych zjechało grubo ponad pół miliona tych pięknych samochodów. Chevrolet Corvette C3 wzorowany był na prototypie Mako Shark II stworzonym przez Larry’ego Shinodę i rzeczywiście ma w sobie coś rekiniego. Pod piękną długą maską między wyraźnie zaznaczonymi nadkolami zamontowano silnik o mocy 350 KM. Potem ze względu na ustawę o czystym powietrzu, trzeba było ograniczyć emisję spalin i tym samym moc sportowej maszyny.

Podwójne reflektory wysuwają się z maski niczym gadzie oczy.

Podwójne reflektory wysuwają się z maski niczym gadzie oczy.

Fot. Novanta6Classics

Słabszy silnik znajdziemy m.in. w Chevrolecie Corvette C3 z 1974 roku. Robi wrażenie swoim czarnym matowym lakierem. Nic dziwnego, że wóz zyskał określenia „batman”, „demon” i tym podobne. Zresztą zawsze miałem wrażenie, że twórcy koncepcji Batmobila w filmach Tima Bartona – z długą masą i wyrazistymi nadkolami, płaskim „rekinim pyskiem” – inspirowali się właśnie Corvettą C3.

Wóz jest po remoncie, jego przebieg to jedyne 27 445 mil, czyli ok. 44 000 km.

Wóz jest po remoncie, jego przebieg to jedyne 27 445 mil, czyli ok. 44 000 km.

Fot. Novanta6Classics

Prezentowany egzemplarz został sprowadzony w 2016 r. ze Stanów Zjednoczonych, a następnie w pełni odrestaurowany w renomowanej firmie Auto Legends. Pełna renowacja blacharska, remont silnika i restauracja wnętrza auta sprawiły, że mamy dziś do czynienia z Corvette w stanie nienagannym. Silnik V8 o pojemności 5700 cm³ i mocy niemal 200 KM, w połączeniu z manualną skrzynią biegów sprawiają, że to demon nie tylko z nazwy. Tylko siąść, zapiąć pasy i wcisnąć pedał gazu. Oczywiście z umiarem, dostosowując prędkość do warunków i swoich umiejętności. No tak, trzeba jeszcze wcześniej wysupłać 190 000 zł. Kto chętny na czarnego demona?

Parkiet PLUS
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?
Parkiet PLUS
Usługa zarządzania aktywami klientów to nie kiosk z pietruszką
Parkiet PLUS
„Sell in May and go away” – ile w tym prawdy?
Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów