Trzeba się liczyć ze zmiennością rynku, która może potrwać do czasu, gdy ostatecznie rozstrzygnie się, jakie zmiany wprowadzi rząd. Ponad 40 proc. wszystkich akcji będących w wolnym obrocie należy w obecnej chwili do OFE. Taka koncentracja rodzi obawy, że ewentualne ograniczenie roli OFE mocno negatywnie odbije się na polskim rynku kapitałowym. Rynek jest tym mocno zaniepokojony, o czym mogliśmy się przekonać po reakcji inwestorów w ostatnim czasie. Przyszłość OFE, i co za tym idzie rynku akcji, jest uzależniona od decyzji politycznych i to w oczach inwestorów zagranicznych jest teraz najistotniejsze. Jak wiadomo, oni są kluczowym graczem na polskim rynku. Bez ich udziału trudno sobie wyobrazić hossę w Warszawie. Tymczasem zagranica już od dawna nie doważa Polski w portfelach z uwagi na ryzyko, jakie ciąży nad naszym rynkiem. Negatywne nastawienie graczy zmieni się dopiero, jeśli zniknie główne zagrożenie, jakim jest planowane ograniczenie roli OFE przez rząd. Trzeba się pogodzić z tym, że przez cały ten okres niepewności naszemu rynkowi przypadnie rola outsidera.
Jakie rozwiązanie z punktu widzenia inwestorów byłoby najbardziej pożądane?
Nie wiadomo do końca, czym kieruje się rząd przy podejmowaniu decyzji. Można mieć jedynie nadzieję, że przynajmniej jednym z priorytetów jest rozwój rynku kapitałowego, który jest przecież skorelowany ze wzrostem PKB. Dzięki giełdzie przez lata finansowano wiele prywatnych inicjatyw. Środki z OFE pozwoliły pozyskać kapitał na rozwój i zaistnieć wielu spółkom, które po latach wyrosły na liczące się przedsiębiorstwa. To są gigantyczne efekty w skali całej gospodarki. Jeżeli chcemy, aby nasz rynek nie był zmarginalizowany, najlepszym rozwiązaniem jest wariant pierwszy obejmujący pozostawienie części akcyjnej. Pozostałe warianty nie są już tak korzystne. Dobrowolność ze wskazaniem, która zmusza do aktywności jedną stronę, jest ryzykowna. Może sprawić, ze zdecydowana większość Polaków przejdzie lub zostanie przeniesiona do ZUS. Najbardziej przerażający jest fakt, że temat OFE jest w naszym społeczeństwie postrzegany jako mało istotny. Dotyczy to olbrzymich pieniędzy, naszej przyszłości i nie wywołuje większego poruszenia. Nie mamy szerokiego grona oburzonych, choć chodzi o nasze emerytury. Nikt specjalnie nie zwraca na to uwagi, nie licząc branżowych mediów. Temat OFE jest w mediach przemilczany, nie poświęca mu się tyle uwagi, jak wskazywałaby na to ranga problemu. Wielu Polaków nie ma nawet wyrobionej żadnej opinii na ten temat.
Czy wszystkie negatywne scenariusze związane z ewentualnym ograniczeniem roli OFE są uwzględnione w cenach?
Jest tak duża niepewność na rynku, że nie sposób stwierdzić, że wszystkie negatywne scenariusze dotyczące OFE są w cenach akcji. Mając na uwadze zmiany w systemie emerytalnym, istotny z punktu widzenia inwestorów może okazać się każdy szczegół. Wyobraźmy sobie, że zostaje wprowadzona niewielka z pozoru zmiana polegająca na tym, że musielibyśmy sami wybrać, czy przechodzimy do ZUS zamiast tego, co zostało wcześniej zaproponowane. Nawet z pozoru niewielka zmiana może spowodować zupełnie inne postrzeganie wprowadzanych zmian. Drobne szczegóły mogą spowodować, że rynek przereaguje w jedną albo drugą stronę. Warto być przygotowanym na różne scenariusze. Dobrym porównaniem jest sytuacja KGHM, gdy wprowadzano podatek od wydobycia. Gdy go wprowadzono, nastąpiło załamanie notowań, po czym rynek nauczył się z tym żyć. Inwestorzy KGHM powrócili do wykresów cen miedzi i nasłuchiwania wieści ze spółek. Z OFE reakcja może być podobna. Gdy zniknie element niepewności i dowiemy się, co dalej z OFE, po krótkiej i być może gwałtownej odpowiedzi rynku wrócimy do gry pod koniunkturę.
Inwestorzy z utęsknieniem wypatrują oznak ożywienia w gospodarce. Które segmenty rynku mogą skorzystać na zapowiadanym odbiciu?