Nasza giełda wciąż pozostaje w tyle za rynkami rozwiniętymi, które pobiły już historyczne rezultaty. Natomiast warszawskiemu indeksowi szerokiego rynku do szczytu hossy z 2007 r. brakuje jeszcze 50 proc. Osoby, które nie są na tyle cierpliwe, by doczekać się odrobienia strat, mogą inwestować, z myślą o swojej przyszłej emeryturze, wyłącznie w obligacje.
Ryzyko upadłości
Najbezpieczniejsze są obligacje skarbowe, a spośród nich te o zmiennym oprocentowaniu (trzy- i dziesięciolatki).
Z kolei najbardziej ryzykowne, ale i najlepiej oprocentowane, są papiery emitowane przez małe i nieznane firmy. Ale trzeba pamiętać, że jeśli emitent obligacji ogłosi upadłość i nie wykupi papierów, to strata może sięgnąć całości wpłaconej kwoty.
– W ostatnich latach niektóre spółki emitujące dług korporacyjny borykały się z problemami typu „być albo nie być". Część firm się restrukturyzowało, a niektóre ogłosiły upadłość. Ale wydaje się, że te, które funkcjonują nadal, przetrwały najgorsze, ograniczyły koszty i czekają na kolejna fazę cyklu koniunkturalnego – mówi Jacek Starobrat, dyrektor Departamentu Transakcji Kapitałowych w Copernicus Securities. Spośród obligacji korporacyjnych najbezpieczniejsze są papiery komercyjnych i spółdzielczych banków oraz firm wchodzących w skład WIG20 o dobrych fundamentach.
– Stworzenie portfela obligacji korporacyjnych z myślą o emeryturze wymaga takiej samej wiedzy i dokładnej analizy jak stworzenie portfela w innym celu inwestycyjnym. Konieczna jest więc m.in. analiza kondycji finansowej emitenta, by utwierdzić się w przekonaniu, że jest on zdolny do regulowania swoich zobowiązań – mówi Marta Dancewicz, dyrektor Biura Analiz Rynku Papierów Dłużnych w Noble Securities. Jej zdaniem ważne jest również stałe nadzorowanie sytuacji emitenta m.in. poprzez analizę jego sprawozdań finansowych, śledzenie pojawiających się na rynku informacji, a także czytanie profesjonalnych opracowań.