Polacy w drodze na szczyty City

Choć praca w Londynie nadal kojarzy się ze zmywakiem, to coraz więcej rodaków pnie się tam w hierarchii globalnych firm finansowych.

Publikacja: 11.04.2015 16:02

Polacy w drodze na szczyty City

Foto: Bloomberg

Po czym poznać bankiera inwestycyjnego optymistę? Po tym, że w niedzielę prasuje pięć koszul (liczy, że będzie miał wolny weekend – ha, ha). To jeden z dowcipów, które chętnie powtarzają młodzi Polacy pracujący w City. Część z nich ma już za sobą pierwsze awanse.

Na razie na szefów zespołów i działów, ale ambicje mają dużo większe. Za jakiś czas niektórzy może wejdą do zarządów czołowych banków czy funduszy inwestycyjnych, gdzie Polaków na razie nie widać.

Koledzy z Ivy League

– To tylko kwestia czasu – twierdzi John-Paul Warszewski, dyrektor zarządzający na region Europy Środkowo-Wschodniej oraz Rosji i Turcji w dziale bankowości inwestycyjnej w Nomura International. Jak wyjaśnia, droga na stanowisko dyrektora zarządzającego w dużym banku inwestycyjnym zajmuje zwykle ok. dziesięciu lat. Potem awans na dyrektora regionu to kolejne pięć–siedem lat. – W sumie dotarcie do wysokiego stanowiska wymaga 15–20 lat ciężkiej pracy, a przecież my dopiero od dziesięciu lat jesteśmy w Unii. Ale już nas widać. Praktycznie w każdym większym banku komercyjnym lub inwestycyjnym jest po kilku polskich specjalistów i menedżerów – dodaje Warszewski.

Za granicę wyjechał jeszcze jako uczeń podstawówki i szkołę średnią, a potem studia skończył w Anglii (jego ojciec pracował na kontraktach Afryce). Ale polskie korzenie (i świetna znajomość języka) pomogły mu w karierze w latach 90. Najpierw jako ekspert z Londynu uczestniczył w wielu prywatyzacjach, m.in. polskiej branży celulozowo-papierniczej, a potem dostał ofertę pracy w Nomurze.

Na stanowiskach dyrektorskich w City nie brakuje jednak Polaków, którzy studia (przynajmniej te pierwsze) kończyli w kraju. Roksana Ciurysek-Gedir jeszcze jako studentka IV roku ekonomii Politechniki Gdańskiej dostała się na prestiżowy miesięczny staż w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju w Londynie. Chciała zdobyć doświadczenie w finansowej stolicy świata. I zdobyła, bo zaraz po stażu zaproponowano jej pracę analityka finansowego w EBOiR. Pracę magisterską pisała już z Londynu, gdzie szybko awansowała – najpierw w strukturach EBOiR, a potem w czołowych bankach inwestycyjnych: Merrill Lynch i JP Morgan. Dzisiaj (od 2012 r.) jest dyrektorem na Europę Środkowo-Wschodnią w banku Edmond de Rothschild i należy do elitarnej grupy Young Global Leaders, których wybiera Światowe Forum Ekonomiczne w Davos.

– Dzisiaj już nikogo nie dziwi, że Polacy kierują zespołami, odpowiadają za kluczowe projekty w firmach – zwraca uwagę Artur Tomala, który odpowiada za bankowość inwestycyjną Goldman Sachs w Polsce, Czechach i Słowacji, jest też dyrektorem Goldman Sachs International oddział w Warszawie. Absolwent SGH nie kryje, że drzwi do kariery w Londynie (najpierw w Lehman Brothers) otworzyły mu studia MBA w prestiżowej IESE Universidad de Navarra.

Roksana Ciurysek wspomina, że gdy zaczęła pracę w Londynie, była otoczona osobami z dyplomami uczelni z tzw. Ivy League. Jednak to ona awansowała. – Może dlatego, że oni uważali, że już i tak są najlepsi, więc nie muszą się tak starać i ciężko pracować – dodaje.

Trzeba się wyróżnić

Jak jednak ocenia Aneta Buchert, która oprócz Akademii Ekonomicznej w Poznaniu ukończyła także studia magisterskie na ESCP Europe oraz City University w Londynie, podczas selekcji kandydatów do najbardziej prestiżowych i ciekawych działów w City liczy się dyplom uznanej na świecie uczelni. A dodatkowo trzeba się czymś wyróżnić spośród tysięcy konkurentów z całego świata. W przypadku kandydatów z dłuższą praktyką zawodową najbardziej cenione jest doświadczenie zdobyte w City czy na Wall Street oraz prestiż instytucji finansowej, w której się pracowało – wyjaśnia Aneta Buchert, która w jednym z czołowych brytyjskich banków inwestycyjnych odpowiada za wielomiliardowe emisje obligacji dla największych korporacji.

Jest też prezesem Polish City Club, działającej od ponad dziesięciu lat organizacji, która zrzesza Polaków pracujących w bankach, firmach doradczych, funduszach oraz kancelariach prawnych w Londynie. Potencjalnych członków PCC przybywa. – W odróżnieniu od sytuacji sprzed kilku lat, gdy wiele osób, nawet po studiach, przyjeżdżało tu pracować na zmywaku, teraz Polacy zaczynają bardziej się cenić. Wiele młodych osób przyjeżdżających teraz do Londynu od razu szuka zajęcia odpowiadającego ich wykształceniu i doświadczeniu – podkreśla Aneta Buchert.

Jej obserwacje potwierdza Dorota Zimnoch z rady PCC, która mieszka i pracuje w Londynie od dziesięciu lat. Według niej Polacy już nie czekają, aż ktoś doceni ich ciężką pracę, ale coraz częściej sami przejmują inicjatywę. – Na spotkaniach PCC stale słyszę, że ktoś gdzieś aplikuje albo jest w kolejnej rundzie rozmów kwalifikacyjnych – dodaje Zimnoch.

Inicjatywy nie brakuje Jakubowi Pawłowskiemu, który kieruje zespołem informatyków w dziale IT banku Goldman Sachs w Londynie. Przyjechał tu przed dziewięcioma laty, zaraz po ukończeniu informatyki na krakowskiej AGH. Nie znał w Anglii nikogo, ale przed wyjazdem wysłał CV do trzech firm, których oferty znalazł w internecie. Na drugi dzień po przyjeździe miał już pracę. Szybko też nawiązał kontakty – pomogła działalność w międzynarodowym klubie mówców Toastmasters. – W 2012 r. zająłem drugie miejsce w Wlk. Brytanii i Irlandii w konkursie przemówień –podkreśla z dumą Pawłowski, który jest też wiceszefem stowarzyszenia Polish Professionals in London. Nie tylko tych z City, gdzie przybywa też Polaków, którzy trafiają do Londynu w ramach transferu w strukturach międzynarodowych korporacji.

Miejsce nie tylko dla bankierów

Korporacje chętnie ściągają lokalne talenty do swoich biur w City albo Canary Wharf. W wyniku takiego transferu (w ramach Citi Banku) do Londynu przyjechała Dorota Zimnoch. W 2005 r. było to wydarzenie. Dziś są bardziej powszechne, choć nie masowe. Tomek Suffczyński, który od jesieni ubiegłego roku jest prawnikiem w dziale obsługi rynków kapitałowych londyńskiego biura Citi Banku (został tu oddelegowany w ramach korporacyjnego programu zarządzania talentami), przyznaje, że na Canary Wharf Polaków spotyka rzadko. Wśród cudzoziemców widać głównie Francuzów i Niemców. – Ale oni są tu od dawna. My dopiero przecieramy ścieżki kariery w korporacjach – przypomina Suffczyński. Przewiduje, że bardziej widoczni będziemy za kilka lat. Choćby dlatego, że przybywa polskich absolwentów dobrych brytyjskich uczelni. Już na starcie mają atut świetnej znajomości języka i londyńskiego świata finansów, który przybysza z Polski szokuje ogromną liczbą ofert pracy na niższych i średnich szczeblach w korporacjach. To zasługa m.in. mobilności pracowników City, którzy często zmieniają pracę.

Widać to w CV Jakuba Pawłowskiego, który pracował już w Zurich Financial Services, HMRC, BoA, Merrill Lynch, BP– zanim wyjechał na 1,5 roku do Zurychu skuszony ofertą UBS. Od grudnia znów jest w City, w Goldman Sachs.

Jaka jest dzisiaj recepta na londyńską karierę? – Chcąc zrobić karierę w Londynie, konkuruje się z ludźmi z całego świata. Trzeba się więc umieć czymś wyróżnić – twierdzi Tomek Suffczyński.

– Wszystkim, którzy chcieliby zrobić karierę w świecie finansów, w tym także w londyńskim City, potrzebne są cierpliwość, pokora i nieustanna praca nad sobą – zaznacza Artur Tomala.Roksana Ciurysek-Gedir wspomina, że jako pierwsza przychodziła rano do biura i często jako ostatnia je opuszczała. – Chłonęłam wiedzę i doświadczenia, szlifowałam język. Ciężka praca i wytrwałość, etyka pracy, własna inicjatywa – wcześniej czy później zostanie to docenione – podkreśla. Choć dyplom dobrej zachodniej uczelni na pewno ułatwia start i daje niesamowitą sieć kontaktów, to jego brak nie przekreśla szans kariery. – Można samemu stworzyć sobie sieć takich kontaktów oraz dokształcać się poprzez kursy w najlepszych instytucjach – podkreśla Roksana.

Zdaniem Johna-Paula Warszewskiego warto się postarać o staż w renomowanej firmie w Londynie, Paryżu albo Frankfurcie; dobre referencje z takich praktyk bardzo się przydają. – Warto też pamiętać, że City to nie tylko miejsce dla bankierów,ale także informatyków, prawników, specjalistów HR czy marketingu. Możliwości jest więc dużo – dodaje Aneta Buchert.

[email protected]

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie